2.3

345 6 0
                                    

Siedzę sam na wielkiej hali. O wysokie okna uderzają gałęzie, a wiatr hula po pustym budynku. Martwię się, że coś poszło nie tak. Coś się stało po drodze? Powinni tu być 10 minut temu.

Słyszę hałas żwiru na zewnątrz. Czuję ulgę.

Wstaję z starej kanapy i powoli idę w kierunku otwieranych się wrót. Zgrzyt jest dosyć głośny i lekko się krzywię.

Mój grymas jeszcze bardziej się pogłębia kiedy widzę turlający się w moją stronę granat.

Odbiegam na tyle ile się da i czuję huk, który rzuca mną o ścianę.

Udaje szybko mi się podnieść z podłogi. Wokół widzę tylko kurz. Ale wyczuwam ich. Zwykli ludzie. Jest ich ośmiu, może dziewięciu. Słyszę ich kroki, kierują się do mnie. W ich umysłach znajduje powód wtargnięcia.

Ktoś nas wydał.

Nim zdążą mnie zobaczyć chowie się za filar. Słyszę pierwsze strzały.

Myśleli, że znajdą tu wszystkich.

Jeden przechodzi koło mnie. Strojem przypominali snajperów. Odróżnia ich czerwona wszywka na lewym ramieniu.

Obezwładniam go z broni. W następnych kilku ruchach, cicho osuwa się na podłogę.

Wypatruję następnych.

Idą celując w kurz. Liczą, że ktoś się im wysunie.

Zachodzę kolejnego od tyłu. Szukam u każdego słabego punktu. Nie mają ich dużo, wiem że są dobrze wyszkoleni.

Następny leży.

Robię ostrożne kroki.

Nie rozumiem tej sytuacji. Kto nas zdradził? Oni nie wiedzą. Wykonują tyko rozkazy.

Pada wystrzał. Czuję jak pocisk trafia w moje lewe udo. Tracę równowagę. Upadam na kolana. Próbuję się podnieść, ale ktoś kopie mnie w klatkę piersiową. Na moment tracę oddech.

Nade mną stoi trzech żołnierzy. Mierzą do mnie z broni. Nim zdążą zareagować wysyłam falę emocji. Widzę jak ich przytłacza. Po chwili sami lądują obok mnie.

Wstaję. Długo się tym nie cieszę. Dostaję potężny cios w bok głowy. Chwieje się czując ostry ból. Znów ląduje na podłodze, tym razem boleśniej.

Żołnierz przykłada ciężki but do mojej szyi. Powoli dociska mnie do chłodnej posadzki.

-Mów gdzie jest reszta - słyszę jego zachrypiały głos.

Próbuję ściągnąć jego stopę. Coraz trudniej jest mi oddychać. Widzę jak podchodzi drugi i mierzy mi w lewą stopę. Strzela. Ból mnie przeszywa jeszcze bardziej nie pozwalając myśleć.

-Nadal nic? - drugim żołnierzem okazuje się być kobieta.

Tym razem celuje celuje w moją pierś.

-Powiedz a damy Ci spokój, puścimy Cię – wiem, że kłamie.

-Idź do diabła – chrypię.

Strzela. Nie zatrzymuje krzyku. Mimo dużej odporności na ból, ten odczuwam.

Znów pada strzał. Tym razem nie we mnie. Widzę jak kobieta się chwieje.

Lecą kolejne kule. Mężczyzna też obrywa. Lekko zabiera stopę. Udaje mi się złapać większy zapas powietrza.

Widzę jak wyciąga za pasa kolejny pistolet. Strzela mi w bok. Już nie reaguje na ból. Po chwili widzę jak sam upada. Nie czuję pracy jego mózgu. Dostał w głowę.

Toucher d'eauTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang