Rozdział I Wielkie Zmiany

223 13 15
                                    

- Naprawdę?! - krzyknęła Kathie - Po tym co zaszło wczoraj?! Nie masz krzty godności.
- Przepra... - chciał wtrącić Jacob, szesnastoletni blondyn o brązowych oczach. Jego włosy były nieco długie. Nie był zbytnio umięśniony, ale miał atletyczną budowę. Szerokie ramiona, wąska talia i silne uda. Kształt jego twarzy był pięciokątny, a jego skóra gładka, nie miał trądziku jak większość nastolatków w jego wieku. Na lewej ręce zawsze nosił swój ulubiony zegarek.

- To ja tracę dla Ciebie dziewictwo, a ty ze mną zrywasz?! Nie chcę Cię znać! - krzyknęła szatynka, odwróciła się na pięcie i w ciszy odeszła, mając w oczach łzy, które powoli zaczynały spływać po policzkach.

Chłopak spojrzał jeszcze na nią ostatni raz, a gdy był pewien, że dziewczyna już go nie usłyszy przykucnął i gorzko zapłakał. Był w parku, w miejscu, gdzie nikt nie mógł go zobaczyć. Pomiędzy trzema drzewami, odsłonięty z jednej strony, blisko której stał płot.
Zawsze spotykali się tutaj z Kathie. To właśnie tu przeżywali swoje najpiękniejsze chwile. Przyjemniej dla niej. Jacob nie czerpał z tego dużej przyjemności, ale nie chciał się przyznawać. Nie chciał, by inni wiedzieli, że jest... inny, że jest gejem.
Zaczął mówić do siebie szlochając:

- Przepraszam Kathie, nie chciałem żebyś poczuła się tak źle. Wiem, jestem okropny, ale nie potrafię żyć z dziewczyną. Prędzej, czy później byś to zauważyła, więc tak lepiej dla nas obu. Sam musiałem sprawdzić, dlatego to się wczoraj zdarzyło. Boże, dlaczego musi tak być ?

Po trzydziestu minutach, gdy już przestał szlochać, wyszedł z parku. Przeszedł przez most, na którym razem z Kathie zawiesili swoją kłódkę. Gdy ją zobaczył, jego oczy ponownie napełniły się łzami, a umysł poczuciem winy. Przyśpieszył kroku, pragnął jak najszybciej wtulić twarz w swoją poduszkę.
Wszedł do swojego wielkiego domu, jego ojciec był przedsiębiorcą - zarabiał bardzo dużo, więc Jacob mógł pozwolić sobie na co tylko chce, tym bardziej, że był jedynakiem. Rodzice bardzo go kochali i mu to okazywali, ale nie był rozpuszczonym dzieciakiem, który myślał, że wszystko należy do niego. Umiał pomagać, nawet bardzo to lubił. Troszczył się o ludzi, nie chciał patrzeć jak cierpią. To co zrobił go dobijało.
Po chwili przywitała go mama. Jacob jednak nie odpowiedział, tylko jak najszybciej pobiegł do swojego pokoju. Nie zatrzymywała go, bo jak to matka, umiała rozpoznać, gdy jej syn był smutny, bądź płakał. Udała się w stronę kuchni i przygotowała mu kolację z zamiarem późniejszej rozmowy z jej dzieckiem.
Blondyn zamknął drzwi w swoim pokoju i padł łóżko, twarzą do dołu. Znowu płakał. Nie chciał źle dla Kathie, a mimo to skrzywdził ją jak jeszcze nikt. Szlochanie przerwało mu pukanie do drzwi.

- Kto tam? - zapytał pociągając nosem.
- To ja. Zrobiłam dla Ciebie kolację. Otworzysz mi?

Była to jego mama - Megan . Piękna, niebieskooka, z długimi blond włosami kobieta. Miała 38 lat, jednak nie wyglądała nawet na 30. Jej skóra była gładka, a figura bez wad. Duże, jędrne, naturalne piersi, które spodobałyby się nie jednemu mężczyźnie. Była całkowitym przeciwieństwem stereotypu o głupich blondynkach. Mądra i dobra. To po niej Jacob odziedziczył wrażliwość i to ona nauczyła go miłości. Po dłuższej chwili ciszy zamek się przekręcił, a drzwi uchyliły. Chłopak spojrzał na matkę oraz na tacę z kanapkami i owocami. Otworzył drzwi szerzej i wpuścił ją do środka. Razem usiedli na łóżku, a kobieta położyła rękę na jego udzie.

- A teraz powiedz, co się stało? - powiedziała cichym, matczynym głosem - Dlaczego płaczesz?

- Zerwałem z Kathie - odrzekł powstrzymując łzy.

- Synu spokojnie, to nie ostatnia dziewczyna w twoim życiu.

- Mamo - przerwał na moment - Tak, ostatnia.

Você leu todos os capítulos publicados.

⏰ Última atualização: Mar 15 ⏰

Adicione esta história à sua Biblioteca e seja notificado quando novos capítulos chegarem!

Naiwna Miłość  | YaoiOnde histórias criam vida. Descubra agora