2. Suicide is The Easy Way Out

Start from the beginning
                                    

- Może coś prostego, jak Hannah?

- Nie - powiedział po prostu, wiedząc, że cokolwiek zasugeruje Hermiona, on się na to nie zgodzi, tylko dlatego, że to byłby jej pomysł.

- Więc co? - spytała coraz bardziej zła Hermiona.

Wziął dziecko na ręce i popatrzył na nie, jakby było kosmitą. Wykrzywił twarz w grymasie.

- Ugh, ma twoje oczy.

- Imię, Malfoy - przypomniała Hermiona, siadając zirytowana na łóżku.

- Ella - powiedział bez zastanowienia, spoglądając dziecku w oczy.

- W porządku. Ella - odparła Hermiona, opierając się na poduszkach i zerknęła na Malfoya.

Malfoy przesunął dziecko na jedno ramię, wkładając dłoń pod jej szyję. Ella owinęła dłonią jeden z jego dużych palców i wydała z siebie bulgot. Malfoy pozostał niezwruszony i podszedł do Hermiony, praktycznie rzucając w nią niemowlę.

- Nie możesz tak rzucać dzieckiem, Malfoy! - krzyknęła Hermiona.

- Robię to, co chcę i kiedy chcę, szlamo.

- Ćwiczysz bycie idiotą czy przychodzi ci to naturalnie?

- Nie mów do mnie w ten sposób, Granger.

- Dlaczego? Zawołasz swojego tatusia - śmierciożercę, żeby przyszedł i mnie zabił? - zapytała, jakby mówiła do kogoś głupiego.

Wyciągnął różdżkę i wycelował prosto w serce Hermiony.

- Zamknij się.

Instynkty Hermiony zadziałały. Odwróciła się, osłaniając Ellę przed różdżką. Malfoy zobaczył to i przewrócił oczami, odłożył różdżkę, a następnie wyszedł z pokoju z furią.

Hermiona westchnęła.

- Cóż, Ella, wygląda na to, że twój ojciec nie nadaje się do bycia ojcem. Myślisz, że jego ojcowskie instynkty jeszcze się pojawią? - Ella zagulgotała. - Ja też myślę, że nie.


Hermiona zabrała tego wieczoru Ellę do Wielkiej Sali, gdzie czekali na nią jej przyjaciele. Weszła i przysiadła na ławce, przyciskając niemowlę do piersi. Rozejrzała się, wyglądając na zagubioną. Nikt nie miał przy sobie swojego dziecka. Spojrzała na Harry'ego, który był sam.

- Harry - powiedziała, kiedy na nią popatrzył.

- Och, popatrz, jaka jest urocza - stwierdził Harry, uśmiechając się i przybliżył twarz do Elli, próbując ją rozśmieszyć.

- Harry - powtórzyła Hermiona. Kontynuował ignorowanie jej, rzucając malinami w śmiejącą się Ellę.

- Harry - spróbowała ponownie, lekko zirytowana, który klaskał rękoma tuż przed nią.

- A wimba wop a wimba wop - zaczął śpiewać Elli. - A wimba wop a wimba wop, in the jungle, the mighty jungle the lion sleeps tonight.

- In the jungle! - zaśmiał się Ron, siadając koło Hermiony.

- The mighty jungle - śpiewali oboje do Elli. Hermiona zaczerwieniła się z zażenowania, gdy spostrzegła Deana zerkającego w jej stronę. Zatrzymali się, by złapać oddech.

- Skończyliście już śpiewać? - zapytała Hermiona, unosząc brew.

- Nie, są jeszcze dwa wersy - powiedział Ron, przewracając oczami i mrugając do Elli.

- Nie w tej piosence! - odparła, patrząc na nich z fałszywym uśmiechem.

- Gdzie jest twoje poczucie rytmu... albo humoru? - spytał Harry, przechylając głowę.

- Chciałam cię o coś zapytać, a ty zacząłeś śpiewać.

- Przepraszam - wymamrotali chłopcy, patrząc na swoje kolana.

- A teraz, gdzie są wasze dzieci? Jako jedyna nie jestem tu sama.

- Och, moje śpi - oznajmił Harry, biorąc paluszek i pokazując go Elli. - Głodna?

Hermiona wzięła paluszek i odłożyła go.

- Ron, gdzie jest twoje?

- Śpi, tak jak Harry'ego - powiedział, patrząc w niebieskie oczy dziecka.

- Dlaczego Ella nie śpi tak jak reszta?

- Dzieci są różne. Kto wymyślił jej imię? - zapytał Harry, machając przed ustami Elli kawałkiem marchewki, tak, jakby była psem.

- Ten idiota, Malfoy - powiedziała, zabierając marchewkę Harry'emu. - Przestaniesz dawać jej jedzenie?

- Wygląda na głodną, Ron, prawda, że wygląda na głodną?

Ron odsunął się nieco, spojrzał na Ellę i zaczął ją oceniać jakby była obrazem.

- Nie wiem, Harry, jak wyglądają głodne dzieci?

- Jak Ella - stwierdził, szukając więcej jedzenia.

Hermiona uśmiechnęła się do nich.

- Macie własne dzieci, idźcie je dręczyć.

- Nie dręczymy jej, Hermiono, po prostu jesteśmy mili. - Harry nagle pochylił się nad stołem i sięgnął po kubek kawy. - Och, ona to pokocha.

- Harry, nie możesz dać jej kofeiny.

- Tylko żartowałem. - Roześmiał się.

- Okej - powiedziała radośnie, obejmując Ellę ramionami.

- Jak tam z Malfoyem? - zapytał Ron, chrupiąc pałeczki chlebowe.

- Cóż, nie zabiliśmy się jeszcze, tak jak podejrzewałam - odparła, całując Ellę w głowę.

- Hermiono, nie przywiązuj się zbytnio, ona...

- Nie mów tego, Ron! Nawet o tym nie myśl! - wykrzyknęła Hermiona, zakrywając uszy.

***

[T] Za młodzi rodzice | DramioneWhere stories live. Discover now