Rozdział 1

5 0 0
                                    

Powoli otwieram oczy, po mojej głowie nie przątają się żadne myśli. Przede mną stoi facet, który z mojej perspektywy stanowi tylko czarną zamazaną plamę. Nie pamiętam nic i to mnie przeraża. Kim ja jestem?

Próbuje odpowiedzieć sobie na pytanie ,ale na próżno przed oczami pojawiają mi się mroczki, które powoli obezwładniają moje ciało , zastygające w bezruchu. W oddali słyszę jeszcze jakieś głosy, ale po chwili wszystko ustaję, jestem tylko ja i mój ogród marzeń , w którym już siedzi ona.

Błądzę po nim,rozglądając się uważnie.Piękne widoki,których nigdy żaden człowiek nie jest wstanie zobaczyć w jednym miejscu, znajdują się właśnie tutaj, wypełniając cały ogród i tworząc malownicze  miejsce, które z pewnością każdy malarz chciałby uwiecznić na jednym ze swoich dzieł. Jest tu pełno drzew, uwolnionych od wszelkich zanieczyszczeń.Ich liście pulsują od intensywnej zieleni, mocnych konturach i nieproporcjonalnych, ale jakże pięknych kształtach. Cały ogród dopełniają różno-barwne kwiaty, których zapach sprawia ,że nasze nozdrza doznają rozkoszy wdychając ich woń.

Wolno spaceruję wąską ścieżką obserwując najmniejsze szczegóły, bo one sprawiają, że kocham to miejsce, które od dzisiaj stanowi mój nowy dom. Dochodzę do małej czerwonej ławeczki, na której siedzie już ona, moja rodzicielka. Zasiadam obok i przymykam na chwilkę powieki, które nie wiedząc czemu stają się coraz cięższe, a mruganie sprawia mi nie małą trudność.....

Ugh...to kolejny sen,niestety. Za każdym razem , kiedy mam już tą cichą nadzieję, że to wkońcu ten czas, okazuje się on nieodpowiednim momentem. Pragnę tego , ale boję się przyśpieszyć sobie to nieustanne czekanie, bo jeszcze chwilę muszę tu zostać. Nie dla siebie, ale dla mojej rodzicielki, która na tym bezdennym świecie jest jedyną ważną i bliską mi osobą.

Nie zniosłabym braku jej osoby w moim życiu, dlatego kiedy do moich uszu doszła ta przeraźliwa informacja, że moja kochana mama choruję na raka , który jest na zbyt wysokim stadium aby rozpocząć leczenie.Jej czas jest krótki, z każdym kolejnym dniem jej oddech spowalnia się o kilka sekund, a ona sama marnieje w oczach.

To już postanowione wraz z jej odejściem odejdę i ja , bo nic innego mi nie pozostało. Żadna osoba nigdy nie zaakceptuje mnie taką jaka jestem, mojej orientacji, charakteru i co ważne mojej decyzji, dlatego nie zadaje się z nikim , bo nie chce niszczyć kogoś moim nieszczęściem i trudną przeszłością, której rezultaty ukazują się nawet po latach.

Została mi tylko mama, tata......nigdy nim nie będzie,nie zasługuje na miano ojca, po tym wszystkim. Mając pięć lat musiałam patrzeć jak mąż torturuję własną żonę, która płacząc i krwawiąc leży na zimnej podłodze i prosi, prosi go aby tego nie robił, ale on jej nie słucha, tylko podchodzi do mnie pchając mnie z całej siły na ziemie i uderzając mnie kilkukrotnie pięściami po całym ciele. Krzyki moje jak i mojej mamy rozchodzą się po całym domu , ale nikt nam nie pomógł, do dzisiaj nie wiem dlaczego, pewnie ze strachu .

Teraz siedzi w więzieniu i nie wyjdzie z niego długo, ale ten horror, który się tutaj rozegrał zawsze pozostanie w mojej pamięci , wypełniając ten dom strachem i bólem, który po tak długim czasie dalej krzyczy ze ścian i rozlega się na cały budynek, osiadając silnie na moim sercu.



Autor:W miarę możliwości rozdziały będą pojawiać się mniej więcej co dwa dni .Jest to moje drugie opowiadanie, poprzednie nie okazało się jednak najlepszym pomysłem, dlatego usunęłam je z wattpada, ale to mam całkowicie przemyślane,dlatego mam nadzieję, że wam się spodoba .

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 23, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Garden of dreamsWhere stories live. Discover now