Woźny

80 8 13
                                    

- Ja pierdziele, ile razy można popełniać ten sam błąd. - powiedział do siebie woźny Tadeusz mopując podłogę na której leżały świecące różowe drobinki przypominające brokat. - To już drugi raz w tym tygodniu.

Któraś z uczennic nadal uczy się panować nad swoimi mocami i jakoś do tej pory jej się to nie udało. Podejrzewał, że bachorzyca próbuje na siebie zwrócić uwagę, bo do tej pory nie spotkał czegoś takiego jak ,,brak kontroli nad mocami". Gdyby nie dostawali ich jedynie nastolatkowie w wieku szesnastu lat, podejrzewał, że byłoby mniej takich głupstw.

Przypomniał sobie dzień, który zapoczątkował to, jak znalazł się w tej sytuacji. W środku nocy w parku był świadkiem tego, jak jakiś nastolatek odkrył swoje moce chwilę wcześniej będąc napadniętym.Nie wiedział, dlaczego wszystkim zależy na tym, by obdarzone osoby pozostały tajemnicą, ale przez to nie mógł znaleźć wymarzonej pracy. Nie po to poleciał do Nowego Jorku, by sprzątać w Akademii dla Specjalnie Utalentowanych, jednak nie miał wyboru.

Przydzielono go do jednostki w której uczyli się młodzi ludzie Polskiego pochodzenia, jednak mimo, że mówią po Polsku, niemal wszyscy mają Angielskie imiona.

Według niego działa się tu po prostu patologia, mimo że nie było uzależnień od alkoholu czy innych używek.

Do sali wszedł wysoki czarnowłosy chłopak. Markus miał dar czytania w myślach, także był jedyną osobą, która rozumiała woźnego.Był introwertykiem, więc nie miał przyjaciół w tej szkole.

- Znowu? - zapytał się.

- Jak widać. - odpowiedział Tadeusz wyciskając mopa ze świecącej na różowo wody. - Tym razem ten syf rozpuszcza się w wodzie. Ciekaw jestem, czy się rozłoży, bo inaczej szczury w kanałach też zaczną świecić.

- Różowe szczury... - zastanowił się chłopak. - Będę mógł wziąć tą wodę?

- Oczywiście, tylko odstaw wiadro do schowka.

- Podniósł trochę pyłu zanim zgarnął go mop i zaczął się przyglądać rozpuszczającej się substancji.

- Chcesz to sprzątnąć? - zapytał mężczyzna.

- Niestety nie mogę, muszę iść na lekcję.

- Dobra, zostawię ci to coś przed schowkiem.

Niedługo po tym jak chłopak wyszedł z sali, odezwał się dzwonek na lekcje.


*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*


Ciągnąc wózek ze skrzypiącymi kółkami i wszystkimi przyborami do czyszczenia zauważył, że na korytarzu siedzi zapłakana dziewczyna z białymi jak ściana włosami. Pomyślał, że pewnie ma moc lodu.

Gdy do niej podszedł, okazało się, że miał rajcę. Na policzkach i wokół oczu miała lód, a z łez tworzyły się kolejne kryształki.

- Co się stało? - zapytał się tknięty chwilową empatią dla członka tej magicznej hołoty.

- Nic. - odpowiedziała zaciskając wargi oraz próbując wstrzymać płacz.

- Aha. - odpowiedział już zupełnie niezainteresowany jej sprawą. Już wiedział co się szykuje. Gdy już miał odejść, zaczęła wykrzykiwać:

- Mój chłopak! To przez niego...- przerwała biorąc spazmatyczny oddech. - Zdradził mnie z moją przyjaciółką! A mówiła, że od dawna podoba jej się James!

- Aha, czyli jak zwykle. - cicho powiedział do siebie Tadeusz czym prędzej odchodząc od tego miejsca.

Chwilę później dało się słyszeć trzask drzwi od łazienki i stłumiony jęk.

WoźnyWhere stories live. Discover now