Włosy Harry'ego są dzikie i nieokiełznane oraz ma zielony szalik owinięty wokół swojej głowy, który podkreśla kolor jego oczu. Trzyma pojedynczą różę pomiędzy dłońmi i po raz pierwszy na jego rękach nie ma żadnych pierścionków. Jest tak wspaniały, że Louis mógłby płakać i może jego oczy nieco wilgotnieją, kiedy patrzy się na niego, ale Louis nigdy tego nie przyzna.

Usta Louisa są szeroko otwarte i zbyt bardzo go zatkało, aby był w stanie cokolwiek powiedzieć, więc ma jedynie nadzieję, że jego wyraz twarzy powie Harry'ego jak świetnie na niego działa. Harry spotyka jego wzrok, rozpromienia się do niego... i mija go.

Twarz Louisa opada. Co do kurwy? Szybko się odwraca, podążając za wzrokiem Harry'ego i widzi jak podchodzi do jakiegoś beztwarzowego, opalonego mężczyzny, którego Louis wcześniej nie zauważył.

Louis marszczy brwi. Jego serce bije tak szybko, że może usłyszeć jak krew szumi mu w uszach. Rozgląda się, desperacko próbując ogarnąć sytuację i wtedy dostaje olśnienia. To nie jest jego ślub, to dlatego wielu osób nie zna. To ślub Harry'ego. On jest jedynie... drużbą. Robi mu się sucho w gardle, a Louis przeczyszcza je subtelnie, próbując poluźnić gulę, którą czuje.

Kapłan zaczyna ceremonię, ale Louis nie może się zmusić do słuchania tego co mówi. Co ma zrobić? To zaczęło się jak piękny sen, ale przeistoczyło w najgorszy koszmar.

Louis nie może pozwolić, by to się stało, nie może dać Harry'emu odejść. Nie może stracić kolejnego mężczyzny, po prostu nie może go stracić... Harry jest kotwicą dla jego liny, jedyną prawdziwą, znaczącą rzeczą w jego życiu, jego prywatnym promykiem słońca, najważniejszą osobą ze wszystkich. I Louis powinien go chronić, Louis powinien być sztybletem do róży Harry'ego... nie może na to pozwolić.

" Jeśli ktokolwiek sądzi, że ta para nie powinna być razem - mówi prowadzący, jego głos jest spokojny i stonowany. - Niech przemówi teraz lub zamilknie na wieki."

Louis liże swoje wargi i zerka na swoją mamę. Jay już na niego patrzy. Jej brwi są zmarszczone, ale uśmiecha się do Louisa i kiwa delikatnie głową. Louis głęboko nabiera powietrze. Jego dłonie się pocą i trzęsą, więc zaciska je w pięści.

To jego chwila. Przeczyszcza gardło i otwiera usta...

Louis otwiera oczy, rozbudzając się. Pościel jest cała zmiętolona i owinięta wokół jego nóg.

Skopuje ją. Siada na środku łóżka i przebiega dłonią po swoich spoconych włosach. Jego serce bije tak szybko, że Louis boi się, iż wyskoczy z jego klatki piersiowej.

Wyciąga się, aby sięgnąć po butelkę wody ze swojego stolika, a jego oczy opadają na amulecie z 'H' oraz na podwójny portret, który Harry dał mu wiele lat temu. Uroczy młodszy Harry dąsa się na zdjęciu, trafiając prosto do serca Louisa.

- Cholera - mamrocze pod nosem. Jego budzik wskazuje 6.42. Może nie jest za późno...

Bierze swój telefon, szukając w kontaktach i wybiera numer Grimmy'ego.

- Proszę, odbierz ten cholerny telefon - mamrocze Louis sam do siebie.

Nick odbiera po pięciu sygnałach.

- Louis, co do kurwy, nawet nie ma 7... - mamrocze, jego głos wciąż jest zaspany.

- Nick - mówi gorączkowo Louis. - Spieprzyłem. - Jego oddech jest diaboliczny, a jego dłonie się trzęsą. - Naprawdę kurewsko spieprzyłem.

Nick po drugiej stronie linii wzdycha, a Louis może usłyszeć jak przeklina pod nosem.

- Tak - odpowiada w końcu Nick. - Tak, spieprzyłeś. - Louis słyszy jak ten zakrywa swój własny telefon, a potem znów słyszy Nicka.

Never Let Me Go (tłumaczenie pl)Where stories live. Discover now