Kiedy jechałam taksówką facet, który prowadził dziwnie się na mnie gapił.
-Coś się stało, że Pan tak ciągle się na mnie gapi? Czuję się z tym bardzo nieswojo.- powiedziałam z wyrzutem.
-Nie nic się nie stało paniusiu oprócz tego, że wsiadłaś do taksówki w kapciach a we włosach masz grzebień w jednorożce.- zaśmiał się pod nosem.
Nagle oblał mnie rumieniec. Jak zwykle, muszę coś zjebać na samym początku przygody. Postanowiłam, że jak najszybciej przebiorę buty w taksówce, chociaż tyle, że nie wyszłam tak na lotnisko.
- No więc gdzie się wybierasz, nie wygląda mi to na krótką wyprawę?- spytał facet.
- Przeprowadzam się do Yorkshire, jestem pisarzem a jakoś Nowy York to... nie miejsce dla mnie.- powiedziałam spoglądając w przednie lusterko.
Facet nie miał więcej niż 30, miał lekki zarost i czarne włosy. Jego szare oczy były uważnie skupione na drodze. Rozejrzałam się po taksówce, zauważyłam, że na przednim siedzeniu leży otwarty portfel a w nim zdjęcie jakiejś kobiety i trójki dzieci, dwie dziewczynki i jeden chłopczyk.
-Rodzinka jak marzenie...-pomyślałam sobie i lekko się uśmiechnęłam.
-To Lucy, Sally i Ben.- odpowiedział spoglądając na mnie.
Znów się zarumieniłam a facet tylko się zaśmiał.
-A to moja żona, Jane.- powiedział nie odrywając wzroku od drogi i wskazując ręką na zdjęcie.
Kobieta na zdjęciu miała blond włosy i zielone oczy, wyglądała na bardzo młodą. Miała śliczny uśmiech a te dzieci...jak trzy małe, blond aniołki.
-To trojaczki?- spytałam z uśmiechem.
-Tak, mają teraz 7 lat.- powiedział z uśmiechem.
-A tak ogółem to...mów mi Viv.- powiedziałam z uśmiechem.
-Adam, miło mi. No cóż spędzimy trochę czasu razem, stoimy w korku.-powiedział trąbiąc trzykrotnie.
Wzięłam notatnik i próbowałam coś napisać ale cóż, wena mi nie dopisywała.
-Co tam masz ?-spytał Adam.
-Notatnik, zapisuję w nim mój każdy pomysł jaki przyjdzie mi do głowy.-powiedziałam nie odrywając wzroku od pustej kartki.
-Pokaż mi to.-powiedział odwracając się do mnie i zabierając mi notatnik.
-Hej! Oddawaj to!-powiedziałam rzucając się za nim ale coś mnie powstrzymało...to pasy bezpieczeństwa.
-Kiedy chłopak się odwrócił pocałowałam delikatnie jego usta mówiąc mu, że kocham jego i tylko jego...to przereklamowany tekst, daj tu coś oryginalnego, w ten sposób unikniesz nudy i zaciekawisz czytelników swoim stylem.- powiedział oddając mi notatnik.
-A ty skąd się na tym znasz Panie "Wiem wszystko na temat bycia pisarzem"?-spytałam śmiejąc się.
-Tak się składa, że moja żona pracuje w jednym z Nowo Yorskich wydawnictw Pani "Nikt mi nie będzie mówił co mam napisać". Jeśli uda ci się coś napisać to zadzwoń do mnie albo wyślij to mojej żonie mailem. - powiedział wyrywając mi karteczkę z notatnika i pisząc na niej swój numer telefonu i adres emali jego żony.
Zamurowało mnie. Brakuje mi jeszcze żebym dzisiaj wygrała na loterii.
-Dziękuję.-powiedziałam z jak najszerszym uśmiechem.
Nagle usłyszeliśmy klaksony.
-No to ruszamy dalej, z tego co słyszysz korek się skończył a ja muszę ruszać bo inaczej znów ktoś mi rozsmaruje kanapkę na przedniej szybie.-powiedział śmiejąc się.
Nacisnął bardzo agresywnie na gaz i ruszył, muszę przyznać jedno, ten, który dał mu uprawnienia do prowadzenia taksówki chyba był ślepy bo ten facet prowadzi taksówkę jak samochód rajdowy.
-Adam to nie jest kadr z filmu "Szybcy i Wściekli" więc zwolnij do jasnej cholery!-powiedziałam wbijając moje paznokcie w siedzenie jego wozu.
-Mówiłem ci już, że to mój pierwszy tydzień jako taksówkarz? Wcześniej jeździłem samochodami rajdowymi.-powiedział zaciskając ręce na kierownicy.
-To dużo wyjaśnia...-mruknęłam do siebie pod nosem.
Jechaliśmy tak jeszcze kawałek czasu prowadząc luźną rozmowę gdy nagle taksówka zatrzymała się na parkingu przed lotniskiem.
-Życzę ci powodzenia, skontaktuj się ze mną jak najszybciej jak uda ci się coś napisać i mam nadzieję, że zostaniemy w kontakcie.-powiedział puszczając do mnie dyskretnie oczko.
-Dzięki, więc ile się należy za podróż?-spytałam szukając portfela w plecaku.
-Pomyślmy...nie chcę pieniędzy. Umieść moje imię w twoim przyszłym opowiadaniu.-powiedział uśmiechając się szarmancko.
-No dobrze, będziesz takim starym dziadem, który będzie próbował zabić główną bohaterkę.-powiedziałam śmiejąc się i zabierając swoje rzeczy z bagażnika taksówki.
-Już widzę tą dedykacje, "dla największej przeszkody mojego życia, którą poznałam w taksówce".-powiedział wybuchając śmiechem.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę po czym zbierając swój bagaż poszłam w stronę lotniska...No i tu zaczyna się moje nowe życie.
Już na wstępie czyli przy drzwiach obrotowych zaliczyłam wpadkę. A dokładnie potknęłam się o próg, który znikąd pojawił się pod moimi stopami. Upadłam na jakiegoś faceta.
YOU ARE READING
Bibliotekarz.
RomanceVivien Raynott to 20 letnia dziewczyna, która marzy o karierze sławnej pisarki. Ma dość Nowo Jorskiego zgiełku i ma zamiar przeprowadzić się do Yorkshire ale czy wszystko pójdzie zgodnie z planem? Dowiecie się tego po przeczytaniu tego opowiadania.