✴ 039 Niech Cię szlag jasny kurwa trafi ✴

2.7K 233 37
                                    

-Długo zamierzacie mnie tu trzymać? -zwracam się do Rubaja, który siedzi w rogu pomieszczenia.

-A co? Nie podoba Ci się w zamknięciu? Jakoś ja musiałem wytrzymać dwa miesiące. -śmieje się szyderczo.

-To ma być zemsta, czy co? -podnoszę głowę i patrzę na niego spod uniesionych brwi.

-Po prostu się zamknij i siedź cicho. Czy wymagam od Ciebie zbyt wiele?

-Tak. -odpowiadam z naciskiem i przenoszę wzrok na sufit -Tak w ogóle to gdzie jest Felix?

-Poszedł dogadać się z twoim kumplem, Adrianem.

-Zdajesz sobie sprawę z tego, że będą mnie szukać?

-W USA raczej nie będą. -prycha.

-Chyba nie mówisz poważnie.- zaczynam się śmiać.

-Mi nie musisz wierzyć. Ale Felixowi... znasz go.

-Słuchaj, wiem, że od początku chciałeś zająć moje miejsce, bo byłeś zwyczajnie zazdrosny, ale zapamiętaj sobie kurwa jedno... Jak tylko się stąd wydostane, a możesz być pewny, że tak będzie, to najpierw zajmę się Tobą. A wtedy te dwa miesiące w piwnicy będą dla Ciebie jak wybawienie w porównaniu z tym, co Cię czeka.

Zaczyna się śmiać na moje słowa.

-Zabawny jesteś. Zrobię wszystko, abyś nie uszedł z życiem, jeśli spróbujesz odpierdolić jakiś numer Bugajczyk. Nienawidzę Cię i sam chętnie bym Cię zabił.

-To na co czekasz chojraku?! -podnoszę głos -Myślisz, że takie nic nie warte gówno jak ty może mnie przestraszyć? -wybucham śmiechem -Marzy Ci się.

- Na twoim miejscu siedziałbym cicho. -syczy przez zaciśnięte zęby.

-Daruj sobie te pouczenia skurwysynu. Jak tylko będzie okazja to inaczej z Tobą zatańcze.

-Powodzenia. - parska i wychodzi zamykając drzwi.

Co to w ogóle za jakaś pojebana akcja? Co ja tu w ogóle robię? To jakieś kurwa śmieszne kpiny. Nie po to stawałem do chuja wafla na głowie, żeby kryć tego barana, aby on mi się tak teraz odpłacał. Nikt nie będzie robił ze mnie ofermy.

-Pojedziesz grzecznie o własnych siłach, czy mam Cię siłą przewieźć na lotnisko? -w pomieszczeniu pojawia się ojciec Roksi.

-Nigdzie się nie wybieram. -parskam.

-W takim razie sam wybrałeś.-rzuca w moją stronę -Rubaj! -woła go, a po chwili chłopak pojawia się po mojej prawicy.

W ręku ma dużą strzykawke.

- Co ty do chuja wyprawiasz? - pytam, ale w odpowiedzi dostaję tylko jego złośliwy uśmiech.

-Dobranoc, Bugajczyk.

Po tych słowach czuje piekące szczypanie w okolicy zgięcia łokcia. Rozmazuje mi się obraz i tracę przytomność.

❌❌❌❌❌

Otwieram oczy i znajduje się w kompletnie innym pomieszczeniu. Nie jestem związany, leżę na jakimś dosyć wygodnym łóżku. Podnoszę sie i podchodzę do okna. Wyglądam za nie i jedyne co widzę to nazwy Amerykańskich ulic, więc domyślam się, że dopieli swego. Zaciskam nerwowo pięści w złości i uderzam w stojący obok stolik.

Otwieram drzwi, a moim oczom ukazują się strome schody, które znajdują się od samych drzwi. Schodzę po nich na dół i znajduje się teraz w jakimś korytarzu. Docieram na sam jego koniec. Przechodzę przez szeroki łuk i wchodzę do dużego pomieszczenia. W tym samym momencie wchodzi do niego drugim wejściem Felix.

-O, już nie śpisz. -stwierdza i siada na kanapie znajdującej się w centrum pokoju.

-Co to za chore gówno? - pytam i zmierzam w jego kierunku.

-O czym konkretnie mówisz? -zwraca się do mnie i odpala cygaro.

-O tej całej akcji. -siadam obok niego.

-Po prostu podpadłeś mi, a że ja potrzebuję kogoś, kto mi w czymś pomoże, to Cię tu zabrałem. -wyjaśnia i zaciąga się cygarem.

-Czego chcesz?

-Sytuacja jest prosta. Ty, młode dziewczyny w jednym pomieszczeniu. One nam płacą za twoje towarzystwo, które ty im umilasz jak możesz, wiesz dobrze jak.

-Dobrze rozumiem, mam się kurwić?

-Nazywaj to jak chcesz. Ty to powiedziałeś. -unosi ręce w geście obrony.

-Zapomnij. Nigdy się nie zgodzę na bycie męską dziwką. -oburzam się, a on zaczyna się śmiać.

-Nie bądź śmieszny Igi.

-Nie mów tak do mnie. -zaciskam pięści.

Gdy ktoś tak do mnie mówi od razu przypomina mi się trauma z dzieciństwa. Ojciec zawsze tak do mnie mówił.

-Posłuchaj mnie. Nie udawaj, że nie lubisz takiej zabawy. Od zawsze byłeś męską kurwą, tylko ty dobierałeś sobie panienki, a teraz one będą sobie dobierać Ciebie. -wytyka mnie palcem - Nie chce słyszeć odmowy. Ja ci mówię co masz robić.

-Dlaczego ja? Mieliśmy układ.

-Dobrze wiesz, że go złamałeś. -znów się zaciąga -Chcesz? -proponuje mi cygaro.

Patrzę na niego chwile, ale ostatecznie biorę je od niego i odpalam.

-Posłuchaj, to nie była moja wina. Ja... chyba coś poczułem do twojej córki. Roksi jest..inna.

-Nie pierdol, bo nigdy ci w to nie uwierzę. - parska śmiechem -Znam Cię. Tobie chodzi tylko o jedno, a ja nie pozwolę, aby cierpiała.

-Będzie cierpieć, jeśli nie wrócę. -tłumaczę zaciągając się.

-Zaczynasz od jutra. -zmienia temat i wychodzi z pomieszczenia.

-Niech Cię szlag jasny kurwa trafi..

DAMN! // ReTo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz