1. Wstęp i ściana.

Start from the beginning
                                    

                                                        *                                              *                                              * 

Półtorej godziny, ale coś wreszcie wymyśliłam, tak? Napisałam o bohaterach, którzy pomagają przy mniejszych, codziennych sprawach, czyli np. o Daredevilu czy właśnie Spider-man'ie. Ciekawe czy się spodoba? Jeśli tak, to dostanę pieniądze, a jeśli nie... to mnie wyleją. A poza tym? Teraz idę tokiem rozumowania jednego z bohaterów bajki, którą niedawno oglądałam, ale nie z marvela. To było chyba Star Wars. Zresztą polecam. Bajka spoko. Co ja, producent jestem?

To gdzie była ta siedziba Daily Bugle? Chyba w lewo. Właściwie, to mam "lekkie" problemy z orientacją, więc poruszanie się po Nowym Yorku sprawia mi "tyciutkie" problemy. Mam nawet mapę części miasta, w której mieszkam, tyle że akurat nie wzięłam jej ze sobą. Dobra, to co teraz? Lewo, prawo, a może przód? Albo w ogóle się cofnąć...

Te krzyki wcale mi nie pomagają! Co to ma niby być? Ktoś się bije? W sumie całkiem prawdopodobne, bo jest już... prawie dwudziesta. Telefon jednak się czasem przydaje. Może by iść tam...

Nie! Nawet o tym nie myśl.

A co jeśli ktoś...

Zabraniam ci.

Czy ja znowu kłócę się ze sobą? Nie...

Chyba znów oleję tą "mądrzejszą" część siebie i pójdę zerknąć co się dzieje. Ostatnio nic się nie stało. Oprócz zawalającego się budynku, który prawie wylądował na mnie. Na szczęście są bohaterowie, którzy ratują takie ofermy. Czy ja się właśnie obraziłam? Tak i to nie pierwszy raz. Mogłabym nawet to opisać (znaczy nie to jak do siebie gadam), ale A. JJJ nie lubi, gdy piszę o spider-man'ie i B. zabronił mi pisać o sobie. Właściwie miałam tylko pisać jakieś artykuły o bohaterach, dla dzieci... (Nie, w sumie to nie prawda, ale on je często od takich obraża).

- Odgłosy dochodziły stąd. A może stamtąd? - zastanawiałam się patrząc co chwila w inną stronę. Nagle usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła. A może to były łamane kości?

Namierzyłam jakiś ślepy zaułek, w którym bili się dwaj zamaskowani gangsterzy. Jeden był ubrany na czarno, a drugi na ciemnobrązowo. Chyba byli z dwóch gangów. Jak ja na to wpadłam? Tylko czemu okładają się śmieciami. Znaczy nie, że rzucają w siebie papierkami, ale jeden chyba rzucił w drugiego butelką, którą tamten ominął. Albo po prostu zmyślam. Nie było mnie przy tym przecież.

Nagle poczułam, jakby ktoś się do mnie zbliżał. Szkoda, że nie mam pajęczego zmysłu, albo nie skapnęłam się trochę wcześniej. Nie zdążyłam się nawet porządnie odwrócić, a już ktoś chwycił mnie w pasie. Ręce też miałam unieruchomione.

- Co dziewczynko? Zachciało ci się podglądać? - zapytał mnie grubym, nieprzyjemnym głosem.

Zamiast odpowiedzieć, próbowałam się jakoś wyszarpać. Pewnie śmiesznie wyglądało, jak machałam nogami w powietrzu.

Tamci dwaj, którzy się przedtem bili, przestali i podeszli do tego, który mnie trzymał. Jestem optymistką, więc z natury szukam pozytywów sytuacji. Więc...

Dzięki mnie się "pogodzili"? I czy w tej sytuacji, to jest pozytyw?

- Patrzcie, kogo my tu mamy. - odezwał się ten w czarnym. Jego głos brzmiał na młodszy, ale i tak nie był przyjemny.

- Po coś się tu przyplątała? - spytał ten trzeci. Jego głos brzmiał na dużo młodszy i przyjemniejszy. I jak miło, że ktoś się o mnie "troszczy".

Spider man - Kto to bohater?Where stories live. Discover now