ARKADIA: PRZEZNACZENIE

66 6 0
                                    

Zło opętało świat,

który wygląda, jak czarny kwiat.

Dziewczyna niezwykła się narodziła,

nadzieję obudziła.

Magią niezwykłą włada,

nową erę przepowiada.

Kiedy ziemia pod nią się rozstąpi,

pokój nastąpi.


Ma wielkie przeznaczenie,

O którym każdy snuje marzenie.

Ta wojna już zbyt długo trwa,

czas by przeszłość była martwa.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

PROLOG

Od wielu lat trwa wojna między magią, a ludźmi. Magowie muszą się ukrywać w cieniu, żeby uniknąć śmierci. Magiczne stworzenia są na wyginięciu. Ludzie pragną zagłady, każdego kto ma w sobie chociażby trochę magii. Uważa się, że czary są złe same w sobie. A każdy kto posiada skłonności magiczne, pochodzi od szatana. Też tak uważałam, dopóki pierwszy raz nie ujrzałam swojego dziecka. Razem z moim ukochanym jesteśmy zwykłymi ludźmi, a pomimo tego spłodziliśmy wyjątkowe niemowlę. Kiedy pierwszy raz spojrzałam na swoją piękną córkę, zrozumiałam, że ma dar, przez który może umrzeć. Jednak nie bałam się jej, widziałam dobro i niewinność w jej oczach. Pomimo przesądów, które słyszałam o czarodziejach, pokochałam swoje dziecko. Czułam, że jest wyjątkowa i ma przed sobą wielkie przeznaczenie. Razem z moim ukochanym nazwaliśmy ją "Arkadia", bo wiedziałam, że przyniesie wieczne szczęście na ten świat.  

***

Patrzyłam jak biegnie przez zieloną łąkę. Jej złociste loki delikatnie powiewały na wietrze. To był jeden moment, kiedy nagle moja córka uniosła się ku niebu. Wtedy przeraźliwie krzyknęłam. 

- Arkadio! - pomimo mojego wołania córka, dalej szybowała po niebie. Prezentowała się pięknie na niebieskim tle. Wyglądała tak błogo, że ja również zapragnęłam polecieć. Szłam w jej stronę jak zaczarowana. Chciałam również wzbić się ku niebu i lecieć obok niej. Poczuć najprawdziwszą wolność, którą czuła moja ukochana córka o złocistych lokach i pięknych szmaragdowych oczach, które odziedziczyła po ojcu. Miała delikatne rysy twarzy, które dodawały jej dziewczęcego uroku. Przypominała anioła. Stanęłam pod nią i nagle się ocknęłam. Nie patrzyłam na jej uroczą buzię, więc wpływ, który na mnie użyła przestał działać. Nie panowała nad tym. Są momenty, kiedy po prostu ktoś patrzy Arkadii w oczy i nagle jest gotów zrobić dla niej wszystko. 

- Arkadio! Natychmiast zejdź na ziemię - krzyknęłam przerażona. Jeżeli ktoś zobaczył, jak moja córeczka lata, na pewno będzie groziło jej niebezpieczeństwo. Już jedna osoba próbowała ją zabić z powodu jej uzdolnień. Był to młody chłopak, który widział, jak Arkadia bawi się dymem z ognia i tworzy z  niego różne kształty. Zaatakował w nocy. Prawie zanurzył nóż w jej serce. Na szczęście Gared obudził się w odpowiednim momencie i obronił naszą córkę, wbijając miecz w chłopaka. Dziewczynka stanęła przede mną cała w skowronkach. 

- Mamo to było niesamowite! - pisnęła ze szczęścia, co wywołało u mnie jeszcze większy gniew. 

- Nigdy więcej tego nie rób. - Zamilkłam na chwilę, żeby zaczerpnąć większy oddech, przed długim kazaniem. - To co zrobiłaś było bardzo niebezpieczne. Gdyby ktoś ciebie zobaczył, groziłaby ci śmierć Arkadio. Kiedy ty wreszcie zrozumiesz, że twoje magiczne sztuczki są zakazane!? - ostatnie słowa wykrzyknęłam. 

- Ale mamo... - spojrzała na mnie zasmucona. - Po co mi ten dar skoro nie mogę z niego korzystać? - zapytała mnie, tak jakbym znała odpowiedź. Wolałabym, żeby nie była tak wyjątkowa.

- Nie wiem Arkadio, jednak co do jednego jestem pewna. Odnajdziesz kiedyś cel dla swojego daru - westchnęłam przekonana, po czym ucałowałam córkę w czoło. Podniosłam ją na ręce i z zapałem wróciłyśmy do wioski. W naszej chatce czekał już mój ukochany, przy kominku, w którym jarzył się ogień. Posadziłam Arkadię na łóżko. Następnie szczelnie zablokowałam drzwi. Niepewnie usiadłam obok Gareda i cmoknęłam go w policzek. 

- Jak wam minął dzień? - zapytał mój ukochany, po czym objął mnie w talii i przyciągnął bliżej siebie. 

- Bardzo miło, chociaż Arkadia zrobiła mi mały wybryk i szybowała po niebie - bąknęłam zmęczona. Położyłam głowę na piersi Gareda i zamknęłam powieki. 

- Nikt was nie widział!? - te słowa rozbrzmiały w mojej głowie. Przerażona podniosłam się na równe nogi i niespokojnie zaczęłam chodzić po pokoju. Nie mam pewności, że nikt nas nie widział. Jeżeli ktokolwiek się dowie, będziemy musieli uciekać. 

- Nie wiem, nikogo nie widziałam, ale nie mam pewności - westchnęłam przerażona. Usiadłam  obok śpiącej Arkadii i delikatnie zaczęłam gładzić dziewczynkę po włosach. Kolejny raz grozi nam niebezpieczeństwo, ponieważ nie potrafię dopilnować córki. Do tego ma niespotykane umiejętności. Wielokrotnie panowała nad moim umysłem, przez co nie mogłam jej ochronić. Potrafi na każdego użyć wpływu, a o takim talencie u żadnego czarodzieja jeszcze nie słyszałam. Nie umiem się jej sprzeciwić. Często w jej towarzystwie czuję się, jak zaczarowana co powoduje, że pozwalam jej na wszystko, dopóki nie przestaję patrzeć w jej piękne, szmaragdowe oczy.

- Jeżeli ktoś nas widział Arkadia użyje wpływu i wymaże tej osobie wspomnienie o tym - z dumą pochwaliłam się Garedowi o moim planie. Delikatnie położyłam się obok dziewczynki i przytuliłam się do niej. Jestem pewna, że ochronię moje ukochane dziecko... 

ARKADIAWhere stories live. Discover now