Rozdział 1 - Powrót

605 28 8
                                    

Koniec wakacji. Zaczyna się nowy rok szkolny w baśnioceum Ever After High. Obudziłam się rano odruchowo patrząc na zegarek, godzina 7.31 - pora na herbatkę. Mój tata, Szalony Kapelusznik wszedł do mojego pokoju razem z czwórką tańczących szopów. Zwierzęta miały na sobie ogromne niebiesko-fioletowo-różowe kapelusze, w rękach trzymały filiżanki i imbryki w kolorze błękitu. Gdy na nie patrzyłam, momentalnie zapominałam o wszystkim i podrywałam się na równe nogi, aby dalej pląsać razem z nimi.

- Pora na herbatkę Maddie! - krzyknął ojciec, zbliżając się w moją stronę i chowając coś za plecami.

Bardzo tęskniłam za krainą czarów, gdzie zawsze była pora na herbatkę. Jednak już nie mogłam tam wrócić, gdyż zła królowa, matka Raven Queen, (mojej najlepszej przyjaciółki) rzuciła urok na nasz prawdziwy dom, w którym się wychowałam. Przez to razem z moim tatą, Lizzie Hearts i kilkoma innymi postaciami byliśmy zmuszeni uciekać. Szybko wstałam z mojego łóżka, położonego na suficie. Napiłam się łyka herbatki i rozczesałam moje kręcone, błękitno-fioletowe włosy.

- Jestem z ciebie taki dumny córciu! - powiedział wręczając mi upominek.

Szybko zaczęłam rozpakowywać małe, fioletowe pudełeczko.

- Nowy zestaw do herbaty! Dziękuję!

- Na spodzie każdej filiżanki masz rady, jak zostać dobrym kapelusznikiem. Pamiętaj, że niedługo będzie Dzień Dziedzictwa.

- Dobrze tato!

Powoli zaczęłam się pakować. Moja walizka nie wyglądała na dużą, ale wewnątrz było tyle miejsca, że mogłabym w niej zmieścić dwa słonie i trzy żyrafy. Sprawdziłam listę rzeczy, które miałam ze sobą zabrać do baśnioceum:

Piętnaście karcianych róż,

jeden stolik do herbaty,

dwa zestawy filiżanek,

jeden imbryk,

trzynaście sukienek,

dwadzieścia par spodni i butów,

trzydzieści pięć kapeluszy,

pięćdziesiąt zegarów i zaczarowane farby dla mojej przyjaciółki Cedar.

Później ubrałam się w moją ulubioną granatowo-błękitną sukienkę, włożyłam kapelusz w kształcie filiżanki i fioletowe buciki. Razem z tatą wsiadłam do karocy zrobionej z kart i pojechaliśmy do baśnioceum Ever After High. Przez całą drogę obserwowałam widoki za oknem - było prześlicznie. Korony wybitnie zielonych drzew komponowały się idealnie z bladoróżowym niebem. Mijaliśmy ogrody, które często odwiedzałam i pomyślałam, że w ciągu roku będzie brakować mi tego miejsca. Nagle nasz pojazd zatrzymał się. Znaleźliśmy się na ulicy Koniec Książka, gdzie mój tata prowadził herbaciarnie. Kapelusznik żegnając się ze mną wyszedł z karocy, a ja pojechałam dalej. Gdy byłam na miejscu bardzo się zasmuciłam. Podróż minęła tak szybko. Pomyślałam, że na pewno jedna z filiżanek od mojego ojca pomoże mi o tym zapomnieć. Szybko sięgnęłam do mojego magicznego kapelusza i wyciągnęła jedną z nich, na spodzie było napisane:

Gdy dopadnie Cię smutek w końcu podróży.. PAMIĘTAJ w twoim życiu takich chwil będzie wiele, a w nich towarzyszyć Ci będą przyjaciele.

Od razu gdy to przeczytałam rozchmurzyłam się. Raven i Cedar pewnie już na mnie czekały. Szybko przeszłam na marmurowe schody i otworzyłam potężne, drewniane drzwi, otoczone złotą ramą. Szkoła była ogromna, budynek zrobiony z szarej cegły przypominał średniowieczne zamczysko. Wokół rozciągały się hektary ogrodów. Nie trudno się domyślić, że było to jedno z moich ulubionych miejsc, ze względu na gatunki roślin, pochodzących z całego świata. Od malutkich stokrotek do mięsożernych muchołówek (wysokości trzech pięter, podobno jedna z nich zjadła kiedyś jednego z profesorów..). Pośrodku jednego z ogrodów znajdowała się głęboka studnia, nie wiedzieć czemu zawsze (przede wszystkim, gdy patrzyłam w dół ciągnący się w nieskończoność) budziła we mnie nutę niepokoju. Jednak nie tak bardzo jak sieć katakumb i podziemnych korytarzy, te dopiero były przerażające i miały długość parunastu, jak nie paru tysięcy kilometrów. Buuuch! Z moich przemyśleń wyrwało mnie czołowe zderzenie z jednym z arrasów. Ten był wyjątkowo piękny i osiągał imponujące rozmiary. Wielobarwny, przedstawiał całą Krainę Baśni, pośrodku stała wysmukła kobieta z długimi włosami. Złote pukle rozciągały się po polach i tworzyły doliny rzek, z rąk wróżki uciekały liście i kwiaty. Na dywanie było coś zagadkowego. Mam tu na myśli ciemną plamę, która być może była śladem po soku z czarnych jagód, zostawionym przez kogoś niezdarnego, jak ja (bo nie pamiętam, żeby to była moja robota), albo objawem lenistwa artysty, który stworzył to dzieło, lub po prostu zagadką, symbolem, tajemnicą, jak większość rzeczy w tej dziwacznej szkole. Przyśpieszyłam kroku, nie myśląc już o niczym. Przeszłam kilka korytarzy i zatrzymałam się przy drzwiach do pokoju z napisem:

,,Maddie i Raven''

Weszłam do pomieszczenia. Ciemna postać stojąca w oknie, odwrócona plecami do drzwi, tak bardzo wyróżniała się na tle dekoracji, wykonanych oczywiście przez mua. Wiele razy zastanawiałam się nad tym, czy Raven nie czuję się tu nieswojo. Rozumiem, że nie każdy przepada za różowym i niebieskim, ale na swoją obronę mogę powiedzieć - nigdy nie usłyszałam słowa narzekania i krytyki.

- Witaj Maddie - burknęła współlokatorka, nie odwracając się.

- Czemu jesteś smutna?

- W tym roku Dzień Dziedzictwa, a ja nie chce grać role mojej matki.

- Nie musisz, masz przecież wybór. Przerabiałaś to rok temu, pamiętasz twoje przygody z Apple White?

-Skąd o nich wiesz?

Nic nie odpowiedziałam, głupio przyznać że czasami zdarza mi się słyszeć głos, który mnie o wszystkim informuję. Raven spojrzała na mnie wzrokiem „Mów prawdę ,bo cię uduszę''. Chodź jej wyraz twarzy był naprawdę groźny, ja nadal milczałam. Wtedy ruszyła się z miejsca, wyszła z pokoju i trzasnęła drzwiami. Nawet nie drgnęłam, z transu wyrwał mnie krótki, ale głośny krzyk. Głos Raven. Wybiegłam. Stała osłupiała, zaledwie kilka metrów od pokoju, a ja tylko podążyłam za jej wzrokiem.

Mam nadzieje, że podobał wam się rozdział wszelkie komentarze i gwiazdki mile widziane.

Ever After High - Tu Maddie!Where stories live. Discover now