- Wiem, że masz swój wielki przypływ weny, ale myślę, że powinieneś coś zjeść.

Stawiam talerz obok niego.

- Nellie, czego nie rozumiesz? Nie przeszkadzaj mi, nie mam na to czasu.

- Umrzesz z głodu.

Gwałtownie podnosi głowę i rzuca mi wściekłe spojrzenie. Wciska jakiś klawisz na klawiaturze, a następnie ściąga słuchawki z szyi.

- I tak zginę. Jeśli nie z głodu, to zawsze mogę liczyć na to, że mnie utopisz, prawda?

Moje ramiona stają się tak ciężkie, że cała się garbię. Jest zły, ma okropny humor, więc wyżywa się na mnie. To codzienność w jego życiu. Czuję, że moje oczy robią się wilgotne, ale nie potrafię ruszyć się z miejsca. Czuję, że jestem przyklejona do tego miejsca. Stopy nie chcą się oderwać od podłogi. Żadne z nas nie odwraca spojrzenia. A ja nie jestem już nawet zła, tylko po prostu zmęczona.

- Justin - mówię spokojnym, opanowanym tonem. Owijam wokół siebie ręce i kontynuuje. - Przypomnę ci kolejny raz, to ty wrzuciłeś Jazmyn do basenu.

Zaciska zęby tak mocno, że widzę, jak drży mu szczęka. Patrzy na mnie spod byka, bo wciąż nienawidzi tego tematu, a mimo to, to on ciągle wraca do punktu wyjścia.

- Wrzuciłeś również mnie, pamiętasz? Wszystko przez to, że sam nie potrafiłeś pływać, więc uznałeś, że ja powinnam znaleźć się w wodzie. Nie wiem czy to tchórzostwo, czy nie myślałeś trzeźwo? Może jedno i drugie.

Krzesło obrotowe przesuwa się samo do tyłu, kiedy chłopak wstaje. Opiera jedną rękę o biodro, a drugą pociera czoło. Znowu robi się cały czerwony ze złości. I nie rozumiem, dlaczego? Mówię prawdę. Przypominam o tym, co zdarzyło się naprawdę i czego świadkami byliśmy oboje.

- Kiedy dotrze do ciebie, że próbowałam ją uratować Justin? Kiedy zrozumiesz, że JA też topiłam się tamtego dnia? I kilka lat później, co kilka miesięcy, bo twoi kumple ze Straford uznali, że to świetna zabawa?! - Oczy zachodzą mi łzami tak bardzo, że widzę jedynie rozmazane kształty. Przy kolejnym mrugnięciu opadają na moje policzki i turlają się po nich, zostawiając mokre ślady. - Co trzeci, czasami co piąte wychowanie fizyczne, jeden za drugim przytrzymywali mnie, sprawdzając, ile wytrzymam pod wodą. A nie mogłam opuszczać basenu, musiałam mieć zaliczony ten przedmiot, bo ta głupia szkoła tego wymagała. I wiesz, co stało się, kiedy to zgłosiłam? - zapytałam. - Było gorzej.

Głos całkowicie mi się załamuje, przez kilka długich sekund nie potrafię wykrztusić nawet słowa. W głowie mam obrazy, czuję chlor w nosie, w przełyku, choć to zupełnie niemożliwe. A Justin patrzy. Bez emocji na twarzy, jest po prostu zaczerwieniony.

- W międzyczasie pojawił się Kayden i dopiero potem okazało się, że jego najlepszy kumpel namawiał chłopaków z mojej klasy, by to robili. Czasami nawet to nagrywali. Poszukaj w Internecie, zapewne coś znajdziesz, o ile nie dostawałeś specjalnej relacji.

Uderzam w jego klatkę piersiową palcem wskazującym. Raz, drugi i trzeci, a potem głośno pociągam nosem.

- Justin wybacz, że nie udało mi się jej utrzymać na powierzchni. Przepraszam, że nie miałam wtedy tyle sił, by jej pomóc. Zamieniłabym się z nią miejscem, gdybym mogła, powstrzymałabym cię od twojego głupiego ataku złości. Uspokoiłabym, żebyś nie krzyczał na nią i, by twoje ostatnie słowa do Jazmyn nie brzmiały tak okrutnie. - Znowu nie potrafię mówić, ale jestem tak zapłakana, że wszystko jest dla mnie jedną wielką plamą. - Dlatego taki jesteś? Bo Jazmyn na końcu usłyszała, że jej nienawidzisz i, że jest adoptowana? Była tylko dzieckiem. Małym dzieckiem, które śmiało się z tego, że trzymamy się za ręce. Dlaczego tak zareagowałeś? - pytam.

LEFT BEHINDWhere stories live. Discover now