1.Gentelman

11 2 1
                                    

Ludzie przychodzą i odchodzą, ale nic tak nie boli jak związać się z nie odpowiednią osobą. Orientując się po czasie, że wasz kontakt jest jak powietrze w balonie. Szybko ulatujące.
Spakowałam potrzebne książki na kolejny dzień szkoły, zeszłam na dół aby znów patrzeć na upijającego się ojca.

-Znowu pijesz? -Spytałam.

W odpowiedzi dostałam machniecie ręką, poszłam do kuchni aby przyszykować sobie na jutro sałatkę. Co jak co ale bardzo lubię zdrowy tryb życia i nie za bardzo wyobrażam siebie, z chipsami w ręce popijając jakimś sztucznym napojem. Po skończonej czynności, przebrałam się w strój do biegania a dokładniej mówiąc legginsy oraz bluza, ubrałam buty i wkładając słuchawki do uszu wyszłam z domu.
Biegałam około godziny, ponieważ była późna pora i zaczynało się robić ciemno. Przechodziłam zmęczona obok ludzi patrząc jak się spieszą, z pracy do domów, odebrać dzieci od rodziców których zostawili bo nie stać ich na opiekunkę. Można wymyślać dalej i dalej a możliwości jest wiele, wszystko zatacza krąg aż do śmierci.
Wróciłam do domu i od razu poszłam pod prysznic, włosy umyłam szamponem miętowym a ciało balsamem kokosowym. Po wyjściu poszłam na dol i zostając śpiącego pijanego ojca wyłączyłam telewizor transmitujący mecz. Nie myślałam o niczym innym niż o jutrzejszej kartkówce z biologi oraz o tym, że znowu będę wysłuchiwała docinek tych głupich wymalowanych lal, które nic nie wiedzą o życiu po za podkładem. Miałam tego serdecznie dość ale nie będę się tym zamartwiać w wolnym czasie, weszłam na portal społecznościowy aby poprzeglądać nowości. Po kilku minutach odłożyłam telefon i położyłam się wygodnie do łóżka, zapadając w krainę Morfeusza.

Budzik zadzwonił jak zwykle punktualnie o siódmej rano, przerywając mi sen z niesamowitym Leonardo DiCaprio. Przetarłam oczy i rozciągnęłam się chwilę, zeszłam leniwym krokiem z łóżka kierując się prosto w stronę łazienki. Obmyłam twarz i nałożyłam krem na twarz, aby ją nawilżyć. Zrobiłam niedbałego koka i ruszyłam do kuchni aby zjeść płatki. Siadając na kuchennej wyspie i jedząc smacznie posiłek słuchałam wiadomości z radia.
Brudne naczynie odłożyłam do zmywarki i poszłam umyć zęby. Wybrałam na dzisiaj łososiowy sweter i czarne rurki. Założyłam bransoletkę która dostałam na piętnaste urodziny od mamy i przez chwilę na nią patrzałam, wyrzuciłam obraz matki i poszłam po torbę do szkoły, pakując do niej przy okazji sałatkę.
Ubrałam buty i wyszłam z domu słuchając na słuchawkach Elvisa Presleya. Do szkoły miałam mały kawałek, więc doszłam po dziesięciu minutach. Pokierowałam się pod sale matematyczna, zauważając że zwróciłam na siebie uwagę. Och tak znów plastikowe lale postanowiły się troszkę pośmiać. Usiadłam na ławce czytając papierowe miasta. Dzwonek zadzwonił za niecała chwilę a ja weszłam do klasy jako pierwsza siadając w ostatniej ławce pod oknem. Rozpakowalam się i czekałam aż cała klasa znajdzie się w sali, aby nauczycielka mogła rozpocząć lekcje. Po niecałych dwudziestu minutach spoglądając na zegarek cztery razy więcej niż zwykle, wszedł dyrektor z wysokim blondynem o brązowych oczach, co dało się zauważyć od razu gdy rozglądał się po klasie. Wszystkie osoby oczywiście wstała witając go.

-To jest wasz nowy kolega, przywitajcie go miło. Na mnie już czas. Do widzenia. -Dyrektor wyszedł z klasy.

Momentalnie oczy każdej dziewczyny zrobiły się jak monety. A ja wróciłam wzrokiem do zegarka który wskazywał, iż zostało dziesięć minut do końca lekcji.

-Więc miło Cię nam powitać, mam nadzieję że ustabilizujesz się w nowej klasie. Mógłbyś się nam przedstawić? -Zachęciła nauczycielka.

-Ashton. -Nowy chłopak nie był chyba duszą towarzystwa, a przynajmniej nie dla klasy ani nauczycielki. Zajął miejsce przede mną obok wytapirowanej Hayden.

Wróciłam do słuchania nauczycielki, aczkolwiek mówiła o jakiś przygotowaniach na konkurs, w których i tak nie wezmę udziału ponieważ nie mam czasu.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 22, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

numer siedem >>Ashton Irwin Where stories live. Discover now