Oblizuję nerwowo usta i nie mam pojęcia co mu powiedzieć. To, co przygotował, jest naprawdę pyszne, a w powietrzu ciągle unosi się przepiękny aromat, którego nie czułam od bardzo dawna. Jednak przez ostatnie pół godziny nie potrafiłam się skupić na jedzeniu, nie kiedy był tak blisko. Kiedy pierwszy raz bez krępacji mogłam przez całą kolację przyglądać się mu i nie słyszeć złośliwych uwag pod swoim adresem.

- Jest dobre Justin, naprawdę świetnie gotujesz - odpowiadam spokojnie i ignoruję to, że ponownie przewraca oczami. - Po prostu jestem trochę rozkojarzona i...

- Mam wrażenie, że ostatnio wyglądasz jak siedem nieszczęść Śnieżko.

Patrzę na Aidena, który przygląda mi się z przechyloną na bok głową i stuka palcem w usta. Marszczy brwi, przeżuwając coś w swoich ustach. Spuszczam głowę, pozwalając, by włosy przysłoniły moją twarz. To wszystko wydaje się takie komiczne. Jeśli Aiden sądzi, że teraz wyglądam źle, co by powiedział, gdyby zobaczył mnie rok czy dwa lata temu? Pewnie zastanawiałby się, skąd zwiała ta wariatka.

- Zmęczeni ludzie tak mają.

- Przecież pracujesz w restauracji - wtrąca się Justin. Jego głos jest przepełniony kpiną. - To chyba nie wymaga IQ geniusza i nie wiadomo jak wielkiego wysiłku, prawda?

Gdybym mogła, zaczęłabym krzyczeć. Gdybym mogła. Wstałabym od tego stołu już teraz i po prostu wyrzuciłabym z siebie wszystkie żale i rozczarowania. Ale czy mi się to podoba, czy nie Justin ma trochę racji. Ponieważ ludzie mają cięższe zawody, niektórzy ryzykują życiem, by pomagać innym, a ja po prostu roznoszę posiłki i podaję alkohol osobom, które go zamawiają. Ale czy nie mam prawa czuć się po prostu źle? Czy nie mogę być zła przez to, że skończyłam w takim miejscu? Chociażby na siebie? Bo to moja wina, że nie poszłam na żadne studia, to moja wina, że nie mam pojęcia co ze sobą zrobić. Gdybym była silniejsza psychicznie i potrafiła skupić się na nauce, kiedy była najważniejsza, może mogłabym wyjechać z tego kraju i zacząć wszystko od nowa po drugiej stronie świata.

Zaciskam palce na brzegu stołu i gapię się na Justina. Zaciskam mocno zęby i wtedy coś do mnie dociera.

- Sam wiesz, jak to jest - wzdycham. - Pisanie piosenek też nie wymaga wysokiego ilorazu inteligencji, a mimo to wrzeszczysz czasami od samego rana, bo coś ci nie wyszło, albo jakieś słowa się nie zrymowały - odpowiadam ze stoickim spokojem. - I bywasz zmęczony. To nie ma znaczenia czy ktoś pracuje, czy nic nie robi, czy każdego dnia nosi jakieś ciężkie rzeczy, czy po prostu siedzi w bibliotece. Każdy z nas ma prawo czuć się źle Justin.

Wiem, że nie powinnam tak mówić. Muzyka jest dla niego zupełnie wszystkim. Zawsze tak było, nawet, wtedy kiedy byliśmy jeszcze dzieciakami. Justin naprawdę ciężko pracuje, bo zdarza się tak, że śpi tylko po kilka godzin dziennie przez to, że wytwórnia tak bardzo goni go narzuconymi terminami, ale w tym momencie nie żałuję swoich słów. Wiem, że mam rację i nie zamierzam zmieniać swojego zdania.

- Hej, hej, hej! - Jaxon macha rękoma wiedząc, że jeśli nie zareaguje w porę, zaraz znowu rozkręci się jakaś kłótnia. - Oboje przesadzacie - mówi podniesionym tonem. Zachowuje się jak ojciec. - Justin, Nellie ma rację. A ty Nellie, przecież wiesz, że nie leżymy do góry brzuchami, więc nie mów jakby to co robimy było niczym.

Odchylam się do tyłu. Oparcie krzesła wbija się w moje plecy i nie mogę uwierzyć, że znowu pozwoliłam na to, by Justin mnie sprowokował. Nie uraziłam tylko jego swoimi słowami, ale też Aidena i Jaxona. Robi mi się trochę głupio, a w kuchni zapada cisza. Nie odzywam się, bo nie wiem, czy powinnam ich przeprosić, czy po prostu pozwolić, by wszystko samo ucichło. Jaxon i Aiden skupiają się na jedzeniu, widząc ich miny, doskonale wiem, że naprawdę powinnam podać inny przykład. Justin wciąż świdruje mnie wzrokiem. Żołądek ściska mi się przez to, że patrzy na mnie w ten sposób. Odkładam widelec obok talerza i sama patrzę mu wprost w oczy.

LEFT BEHINDDonde viven las historias. Descúbrelo ahora