-Myślałem, że się przyjaźnicie.- znowu  przerwał mi brunet.

- Nie tak łatwo zasłużyć sobie na moją przyjaźń. Mniejsza, cały czas opowiadała mi o szczegółach ich stosunku co naprawdę mnie irytowało. W końcu nie wytrzymałam, ale nie obraziłam jej w żaden sposób, natomiast ona... powiedziała za dużo- mój głos się złamał, nie mogłam mówić dalej.

- To znaczy?- spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, dając mi tym znak żebym dokończyła.

- Stwierdziła, że jestem zazdrosna, że ona może pieprzyć się z każdym, a mnie nikt nie chce- powiedziałam dużo ciszej niż poprzednie zdania. Często zastanawiałam się nad tym czy naprawdę jestem mało atrakcyjna. Brak dotychczas chłopaka w moim dziewiętnastoletnim życiu był dużą przyczyną moich kompleksów, jednak zawsze tłumaczyłam sobie, że jest to wina mojego problemu z ufaniem.

- A czy to prawda?- spytał psychologicznym głosem brunet.

- Odnośnie zazdrości to oczywiście, że nie. Jej dupa, jej sprawa. A co do tego drugiego to... nie wiem.- powiedziałam lekko zdołowana.

-Skoro ty nie wiesz to ja ci odpowiem. To nieprawda. Mery, jesteś naprawdę śliczną i inteligentną dziewczyną. Nie powinnaś się przejmować kłamstwami. Czy jakby ktoś na ulicy powiedział ci, że jutro jest koniec świata to byś się załamała i płakała w poduszkę?- kiwnęłam głową odpowiadając- No właśnie, dlatego też nie powinnaś się przejmować słowami Ally.

- Dziękuję, Harry.- jego słowa do mnie dotarły. Zdziwiona byłam tym, że komuś się zwierzyłam. Był to mój pierwszy raz.

- Nie ma za co. - uśmiechnął się do mnie uroczo.

- Harry...

- Tak?

- Możesz mi powiedzieć czemu.. no wiesz..?

- Chciałaś żeby się domyśliła?- spytał broniąc się brunet.

- Nie, ale nie trzeba było się od razu całować.

- Przecież się nie broniłaś.- stwierdził Styles.

- Oto lody dla państwa.- wtrąciła się kelnerka kładąc nasz deser na stolik i jednocześnie ratując Harrego, bo w tym momencie miałam ochotę się na niego rzucić.

- Dziękuję- odpowiedzieliśmy jednocześnie, a kelnerka odeszła.

- Ostrzegam, że jak jeszcze raz będziesz próbował mnie pocałować to ci wyrwę ten język.- powiedziałam dość groźnie na co chłopak wybuchł śmiechem

***

Po skończonym deserze Harry poprosił o rachunek. Zachował się jak dżentelmen płacąc także za mnie. Wstaliśmy od stolika i wyszliśmy z kawiarni. Staliśmy chwilę przed wejściem.

- Gdzie mieszkasz?- spytałam.

- Greenwitch.

- To w drugą stronę, więc będziemy się żegnać.- stwierdziłam.

- Chyba sobie żartujesz. Nie puszczę cię samą w nocy do domu, Siostrzyczko.- zaśmiałam się i ruszyłam drogą w stronę domu. Szczerze, odpowiadało mi to, że mnie odprowadzi. Nie przepadam za ciemnością.

Szliśmy chwilę w ciszy po czym zaczęłam cicho śpiewać moją ulubioną piosenkę. Chłopak przyłączył się do mnie. Wspólny śpiew nas ośmielił​, dlatego każde zdanie było głośniejsze. Gdy skończyliśmy refren spojrzeliśmy się na siebie ze zdziwieniem w oczach.

- Łał, Mery ślicznie śpiewasz.- stwierdził brunet.

- Chciałam ci to samo powiedzieć.

-Gdzie się tak nauczyłaś?- spytał.

-W domu.- stwierdziłam- Prawie zawsze jest pusty więc mam duże pole do popisu- zaśmiałam się.

- Serio? Ja tak samo. Mama jest dyplomatką dlatego nigdy jej nie ma, ojczym jest w swojej firmie, a przyrodni brat wraca zawsze późno do domu.

- Widać, że jesteśmy nie biologicznym rodzeństwem.- zaśmialiśmy się głośno.- Za rogiem jest mój dom.

- Tak blisko?- powiedział zawiedziony brunet.

- No niestety- zaśmiałam się. Stanęliśmy przed furtką, żeby jeszcze chwilkę porozmawiać.- Dziękuję Harry.

- Za co?- spytał retorycznie uśmiechając się pod nosem. Jego głowa była spuszczona, tak żeby mógł mnie widzieć, natomiast moja była mocno zadarta do góry.

- Za dzisiaj. Za pomoc, deser, spacer, za wszystko.- powiedziałam i przytuliłam się do niego mocno. Rękami oplotłam jego szyję. Jego dłonie powędrowały na moją talię dociskając moje ciało do jego.

- Przyjemność po mojej stronie.- uśmiechnął się szeroko.

- Nie chcę, żebyś wracał sam.

-Przestań, Mery.

- Za rogiem w prawo jest przystanek autobusowy. Za pięć minut jest ostatni bus do centrum. Idź to zdążysz. Dobranoc Harry.- delikatnie pocałowałam jego miękką skórę policzka i zniknęłam w głębi podwórka.

Weszłam do domu i od razu pobiegłam na górę. Wyjęłam swój pamiętnik i zacząłam pisać.

Drogi pamiętniku!

Mam ci naprawdę dużo do opowiedzenia. Wczoraj rodzice mnie zabrali do Brighton. Miejsca, z którym kojarzy mi się całe moje dzieciństwo, z resztą bawiłam się tam jak dziecko. Jednak to nie jest ważne w porównaniu do tego co się dzisiaj wydarzyło. Całowałam się po raz pierwszy. Nie, nie jestem w związku, ani nawet zakochana, to tylko gra aktorska. Pokłóciłam się z Al, a pocałunek był z Harrym, który pomagał mi w niej wzbudzić zazdrość. Potem poszłam ze Stylesem na ciepłe lody. Było wspaniale. I najważniejsze- pierwszy raz się komuś zwierzyłam, a co lepsze ktoś się dowiedział o moim talencie muzycznym. Tak, tym kimś jest Harry. Niestety, ja już muszę się szykować do spania.
Do jutra!

,,I was always alone" H.SNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ