- Jaxon? - pytam, kiedy słyszę, że odsuwa jedną z szuflad w poszukiwaniu czystej koszulki do spania.

- O co chodzi Nellie?

- Przepraszam.

Chłopak ponownie wzdycha głośno i z trzaśnięciem zasuwa szufladę.

- Słyszałaś wszystko, prawda?

- On ma rację - odpowiadam szeptem, wciąż odwrócona plecami do blondyna. Palcami przesuwam po najniższej półce i książkach, które tam stoją. To ulubione bajki jego zmarłej siostry. Te same, które kiedyś stały w jej pokoju. - Dlaczego się do mnie odezwałeś? Dlaczego mi pomagasz?

Cała się wzdrygam, kiedy dotyka mojego ramienia. Odwracam się w jego stronę, a następnie siadam tuż obok klęczącego Jaxona. W słabym świetle dobiegającym zza okna widzę, że chłopak ma zatroskaną minę.

- Ty i ja dobrze wiemy, że nie zabiłaś Jazmyn. To był wypadek - mówi spokojnym tonem. Nie wiem kogo próbuje przekonać, kiedy to mówi. Siebie? Mnie? Nie brzmi to w stu procentach szczerze.

- To nie do końca tak wyglądało Jaxon.

Zamyka oczy. Widzę, że jest mu ciężko i przez to jestem jeszcze ciekawsza. Bo przecież Jaxon wcale nie był mi tak bliski, gdy był dzieckiem. Więc czemu tamtego lata odezwał się do mnie?

- Nie chcę teraz o tym rozmawiać, ale Justin nie ma racji, dobra? Proszę cię Nellie, pamiętaj o tym.

*

Mam wrażenie, że zaraz zemdleję. Trzymam w rękach talerz pełen gorącej zupy i mam wrażenie, że zaraz odpadną mi palce. Justin siedzi przy stole, po raz kolejny przekreśla słowa piosenki, którą pisze.

- Um, zrobiliśmy trochę zupy z Aidenem. Wiem, że jesteś zajęty, ale może jednak chcesz?

Chłopak wzdycha i podnosi na mnie swoje spojrzenie, w tym samym czasie zamyka swój zeszyt. Wiem, że lada moment może się wkurzyć i wybuchnąć. Nie byłby to pierwszy raz, kiedy by się na mnie wydarł. Czasami krzyczy, bo nie podoba mu się to, że nie umyłam jednej szklanki, albo przez to, że po prostu jesteśmy w tym samym pomieszczeniu. Justin naprawdę mnie nie lubi, ale nie zamierzam się łatwo poddać.

- Tak - odpowiada, a ja w końcu mogę odłożyć talerz. Stawiam go przed nim, a obok kładę łyżkę. Moje palce są czerwone od gorąca i pieką, ale ignoruję ten ból. Wiem, że lada moment zniknie.

- Smacznego.

Justin macha niedbale ręką w moim kierunku. Nachyla się nad zupą i wącha ją przez chwilę. Pomimo tego, jak pięknie pachnie, boję się tego, że zaraz ją wyleje, bo nagle zmieni zdanie. Cofam się dyskretnie do tyłu, by przypadkiem nie oberwać talerzem czy łyżką w czubek głowy. Wpatruję się w jego plecy, kiedy próbuje swojego posiłku. Chcę, by mu smakowało. Chcę, by przestał się tak złościć i traktować mnie jak popychadło. Nie jestem pewna czy jest zachwycony smakiem zupy, ale mimo to uśmiecham się nieśmiało. To pierwszy raz odkąd Justin wziął coś ode mnie. To moje pierwsze miłe wspomnienie związane z nim od lat. Przyglądam mu się jeszcze przez moment, a potem odwracam się na pięcie.

- I jak? - pyta Aiden, ale gdy widzi mój uśmiech od razu rozumie. Wyciąga do góry dłoń, oczekując, że przybiję mu piątkę. Robię to, a następnie siadam obok niego i wspólnie jemy obiad.

- W przyszłym tygodniu robimy kolejne podejście do nagrywania - chwali się. Stuka piętą o podłogę, a ja unoszę brwi.

- Więc Justin skończył już wszystko pisać? Jaxon mówił, że miał z tym problemy.

- Nie - odpowiada. Dosypuje mnóstwo pieprzu do swojej zupy, aż tą pokrywają małe, czarne punkciki. - To jakiś stary kawałek, ale wytwórnia zgodziła się, żebyśmy spróbowali z nim. Wokale chłopaków nie zgrywają się w nowych kawałkach, więc chcą spróbować z czymś starszym. Coś między nimi jest naprawdę źle od kilku tygodni.

Wciskam łyżkę do ust. Gorąca zupa parzy mój język, ale znowu chowam głęboko w sobie ten ból i nie daję po sobie poznać, że coś się dzieje.

Coś jest pomiędzy nimi źle Aiden? Oboje dobrze wiemy, że tym czymś, a raczej kimś, jestem ja.

*

Po raz kolejny zerkam w lustro na swoje odbicie. Sprawdzam jak leży ładna, elegancka bluzka i czy przypadkiem nie jestem zbyt mocno pomalowana. Wybieram się na rozmowę o pracę i mam nadzieję, że uda mi się zrobić dobre pierwsze wrażenie. Spluwam do zlewu, a następnie przygryzam swoją szczoteczkę. Unoszę włosy i przechylam lekko głowę na bok, by przyjrzeć się mojej szyi. Wciąż widzę kilka siniaków, które nieco odznaczają się na skórze i przebijają przez warstwę kosmetyków.

- Czemu to ukrywasz? - słyszę za sobą. Spinam się cała, a szczoteczka do zębów wypada i ląduje w zlewie, w pianie, którą moment wcześniej wyplułam. Justin ubrany w luźną, białą koszulkę i czarne, szerokie szorty stoi za mną przeciągając się leniwie. Wygląda jakby dopiero co wstał. Spuszczam głowę, czując, że moje policzki płoną. Drżącą dłonią sięgam do zlewu, a następnie odkręcam kurek z zimą wodą.

- Dzień dobry - witam go, ignorując jego wcześniejsze słowa. Nie patrzę w stronę Justina, ale wiem, że przygląda mi się w lustrzanym odbiciu z jeszcze większą satysfakcją. Bawią go moje reakcje. Ale mi naprawę nie jest do śmiechu, bo chłopak mówi o moich siniakach. O tych, które tak bardzo próbowałam ukryć, odkąd tylko się tu pojawiłam.

Justin podchodzi bliżej, staje tuż obok mnie, a jego ramię styka się z moim. Wciąż wpatruje się w lustro, a ja nadal pochylam głowę, chowając twarz za kurtyną włosów. Strzepuję resztkę wody ze swojej szczoteczki i pośpiesznie wsuwam ją do zielonego kubeczka, który stoi po lewej stronie lustra.

- Masz ich więcej? - pyta. - Dlatego zawsze nosisz długi rękaw? - Nagle Justin przerywa i uśmiecha się głupawo. Teatralnie wciąga powietrze ustami i układa je w dzióbek. - Nigdy bym nie pomyślał, że będziesz lubić takie zabawy w łóżku! Wow! - woła. - To co? Twojego chłopaka kręci cię podduszanie, klapsy i ogólnie bicie?

Jest taki rozbawiony, ale mi nie jest do śmiechu. Nie rozumiem co w tym takiego zabawnego ani czemu Justin jest taki zadowolony, gdy mówi o tym wszystkim.

- Palant - mamroczę pod nosem. Zmuszam się do uśmiechu, a następnie w końcu znajduję w sobie odwagę, by na niego spojrzeć. - Idę na rozmowę o pracę, lepiej mi powiedz, jak wyglądam?

Justin stuka palcem o swój policzek i mruży oczy.

- Dobrze.

Ponownie mierzę samą siebie wzrokiem w lustrze. Jakoś nie potrafię uwierzyć w komplement Justina, ale wtedy dociera do mnie, że Justin z pewnością mówi prawdę. Przecież jemu zależy jeszcze bardziej niż mi, bym zdobyła tę pracę. Chce się mnie pozbyć jak najszybciej.

- Powodzenia! - woła za mną, gdy wychodzę z łazienki.

Cholerny dupek.


* * *

To jak to jest z tymi screenami? Wyświetlają Wam się w poprzednich rozdziałach?

#LEFTBEHINDPL

twitter.com/daizyskies

ask.fm/dazzleme7

LEFT BEHINDWhere stories live. Discover now