Prolog

140 15 10
                                    



W głowie Swietłany po raz kolejny rozbrzmiała znajoma melodia nie dająca spokoju. Tajemniczy dźwięk płynący w jej mózgu. 

Chciała otworzyć oczy, lecz było za późno.

Gwałtowny podmuch wiatru zerwał się znienacka. Białowłosa mogła go poczuć na sobie, te nieprzyjemne uczucie chłodu. Wichura stawała się potężniejsza, ręce zaś lodowate. Dziewczyna próbowała zakryć uszy, ale nie mogła, coś jej nie pozwalało. Hałas spowodowany zawieją ranił bębenki. To był limit. Nagle nastała głucha cisza wtapiająca się w otaczającą ciemność. Rosjanka otwarła swoje błękitne, niczym krople deszczu, oczy. Strach czaił się w jej wnętrzu, niewyobrażalny strach. Ciche szepty. Przerażona ruszyła przed siebie, nie wiedząc co czeka ją po zrobieniu pierwszego kroku. 

Narastająca panika.

Stopy dotykały zimnego, nierównego gruntu. W powietrzu unosił się zapach gorzkiej zgnilizny. Niebieskooka zamknęła oczęta, próbując się uspokoić. Wzięła głęboki wdech i zaczęła biec. Nie wiedziała dokąd zaprowadzą ją nogi, ale zamierzała się stąd wydostać. Musiała myśleć racjonalnie.

Podążała w mroku, mijając kolejne zamknięte drzwi. Serce biło jak oszalałe. Czy to miejsce, to piekło, do którego próbujemy się zbliżyć, aby lepiej je sobie wyobrazić? Nasza świadomość jest nikła, zbyt nikła. Niekończąca się noc. Swietłana dostrzegła promień światła padający na podłogę przez dziurawy dach. W jej duszy pojawił się płomyk nadziei. Zaczęła mknąć w stronę wiązki, ale ona zdawała się oddalać zamiast przybliżać. Dziewczyna nie poddała się, gnała, gnała i gnała... Zatrzymała się. Osłabiona zmęczeniem upadła na podłogę i pochyliła twarz po której popłynęła łza. Wbiła w parkiet obojętny wzrok, patrzyła tak długo, dopóki nie pojawiło się czyjeś odbicie. Odskoczyła.

- Co tu się dzieje? - wyszeptała. Jednak nikt nie odpowiedział. Słychać było tylko martwą ciszę. - Ktoś mi powie do cholery?! - Zaczęła krzyczeć, rzucać się na wszystkie strony, przestając nad sobą panować. Czuła się zniewolona, jakby przemawiała przez nią zupełnie inna osoba. To miejsce... Czym ono jest?

Zamarła, gdy dobiegł do niej donośny stukot butów nasilający się z każdą sekundą. Białowłosa zaczęła panikować i sparaliżował ją strach. Nie mogła ruszyć się z miejsca. Skumulowane emocje wybuchły, ręce zadrżały, a ciało spowiła gęsia skórka. Wyczuła czyjąś obecność. Zdezorientowana skuliła się i czekała aż postać odejdzie, lecz ona nie odeszła. Stała i czekała aż dziewczyna uniesie głowę i spojrzy. Wzdrygnęła się, czując na ciele zimny dotyk.

Podniosła niepewnie lico. Mężczyzna stojący przed nią ukląkł i złapał mocno za podbródek. Przysunął się i wbił w Swietłanę przeszywające spojrzenie. Jego czarne, niczym otchłań, oczy wydawały się mieć niekończącą głębię, która wciągała i nie chciała wypuścić.

Białowłosa oprzytomniała.

Zerwała się z łóżka. Oblana zimnym potem wbiła wzrok w pustą przestrzeń pomieszczenia.


Głębia duszyTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon