Jeden: Jutro wracam do Hogwartu.

5.4K 238 21
                                    

Z porcelanowej fotografii uśmiechała się do mnie piękna kobieta o szerokim uśmiechu, czerwonych włosach i dużych, czarnych oczach. Kosmyki jej włosów smagane były wiatrem. Piękna była ta moja mama. Szkoda, że nie było mi dane jej poznać. Wujek Sev bardzo rzadko mi o niej opowiadał, praktycznie w ogóle. Jedyne co wiedziałam, było wypisane na marmurowej płycie nagrobnej, w którą się właśnie wpatrywałam.

Często tu przechodziłam, chociaż wujek za bardzo tego nie pochwalał. Uważał, że dziewczyna nie powinna sama szlajać się po cmentarzu. Ale ja kompletnie miałam gdzieś to, co mi wypada a co nie. Tym bardziej teraz.

Przychodziłam tutaj za każdym razem kiedy albo chciałam uciec od czujnego spojrzenia Snape'a, albo kiedy chciałam pomyśleć lub po prostu pobyć sama.

- Przyszłam się pożegnać, mamo - powiedziałam patrząc w uśmiechniętą fotografię. - Jutro wracam do Hogwartu, nie wiem kiedy znowu się zobaczymy, wujek Sev ostatnio zrobił się nadopiekuńczy.

Na pomniku pojawiło się kilka liści, które zaczęły spadać z rosnących tu drzew. Odgarnęłam je zrezygnowana i zapaliłam znicz, który zgasił gwałtowniejszy podmuch wiatru.

- Tyle się w ostatnich miesiącach wydarzyło, że boję się powrotu. Wujek Sev mówi, że tak musiało być, ale ja uważam, że niepotrzebnie zabrali mnie na ten cmentarz. Nigdy tak bardzo się nie bałam, jak wówczas.

Nadal miałam koszmary. Martwe ciało Cedrica, Potter walczący z Czarnym Panem i ten przerażający ból, kiedy zmartwychwstały demon wyłonił się z kotła. A najbardziej przerażające w tym wszystkim było to, że był on...

Potrząsnęłam głową. Nie umiałam tej konkretnej sprawy nazywać po imieniu. Było to zbyt... Przerażające? Tak, to chyba dobre słowo.

- Do zobaczenia, mamo - powiedziałam, po czym ruszyłam między grobami w stronę wyjścia z cmentarza.

Nie pamiętam kiedy wróciłam do domu, a raczej miejsca, które mogłam tak nazywać. Było już późno i miałam nadzieję, że wujek już śpi. Niestety. Siedział w swoim fotelu i przeglądał Prokora Wieczornego. Kiedy zdejmowałam buty, poczułam na plecach jego palące spojrzenie.

- Gdzie byłaś? - zapytał zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. - Znowu u niej? - postanowiłam nie odpowiadać. - To uparte milczenie uznam za potwierdzenie. Wyraźnie Cię prosiłem, żebyś tam nie chodziła. Zwłaszcza teraz, kiedy...

- Kiedy Czarny Pan się ujawnił - prychnęłam znudzona tą starą śpiewką wujka Seva. - Tak, wiem, że nie pozwalasz mi do niej chodzić, ale zrozum, to moja matka i chociaż tam czuję, że jest blisko. - usiadłam na taboreciku i zabrałam się za kolację, którą zostawił mi Sev. - Też byś mógł od czasu do czasu ją odwiedzić.

- Nie pyskuj - burknął zza gazety. - Właściwie to co tak bardzo Cię na ten cmentarz ciągnie, co?

- Nie wiem, może poczucie, że moja mama to jedyna osoba na świecie, która nie ma w nosie mnie ani moich problemów?

- Martwią mnie Twoje problemy tak samo jak Twoje wycieczki na cmentarz.

- Serio? - rzuciłam grzankami na talerz - A ile razy rozmawiałeś że mną o tym, co wydarzyło się na cmentarzu?

- Nie sądziłem, że chcesz o tym rozmawiać, Eileen - usprawiedliwił się.

- To, że o czymś nie mówię, nie znaczy, że nie chcę o tym rozmawiać - powiedziałam.

Zapadło milczenie. Jedno z tych długich i nieco krępujących. Żadne z nas nie postanowiło tej ciszy przerwać, więc uznałam naszą rozmowę za zakończoną. Beznamiętnie żułam zimne grzanki i wpatrywałam się w okładkę gazety, którą czytał wujek. Zdjęcie na pół strony przedstawiało Korneliusza Knota, a nagłówek nad nim oznajmiał całemu światu, że Harry Potter został oczyszczony że wszystkich zarzutów. Szkoda, miałabym jedno zmartwienie mniej.

- Jutro o dziewiątej trzydzieści odbiorą Cię stąd Malfoy'owie. Niestety nie mogę osobiście odstawić Cię na peron.

- Jak zwykle - prychnęłam odsuwając od siebie pusty talerz po grzankach.

- Czas spać - Severus złożył gazetę i podniósł się że skrzypiącego fotela. - Jutro czeka nas długi dzień. Wszystko masz spakowane?

Potwierdziłam skinieniem głowy, po czym wstałam z taboreciku i skierowała się do swojego pokoju.

- Dobranoc - mruknęłam i zamknęłam za sobą drzwi.

***

Severus wpatrywał się w drzwi z godłem Sytherinu, za którymi znikła siostrzenica.

- Och, Saro. Wesprzyj mnie, bo nadchodzą parszywe czasy...

Eileen: DziedzictwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz