Rozdział Pierwszy "On nigdy nie zapomniał"

903 36 6
                                    

To bolało. Prosta odpowiedz kiedy kogoś spotykam dlaczego to zrobiłam. To bolało, za mocno.  W jednym momencie straciłam wszystko, ale czy to było moje? Czy takie życie mi się należało? Narzeczony, przyjaciel i szczęście, w którym się topiłam? Przeszłam odprawę i zajęłam miejsce w samolocie.
- Dzień dobry. - Dosiadła się do mnie przeciętna matka, nie przyglądałam się jej raczej zaintrygowała mnie mała żyłka na jej szyji mówiąca  "zatop we mnie kły".
- Witam.- Powiedziałam obojętnie i nałożyłam słuchawki. Czułam jak mnie obserwuje. Miałam ochotę wbić pazury w jej szyję i wyciągnąć aortę na wierzch. Za kogo ona się uważała?- Jakiś problem?- Wyjęłam jedną słuchawkę.
- Nie,przepraszam. -Spojrzała na mnie nieśmiało.- Przypominasz mi jedną dziewczynę z ogłoszeń wywieszonych na słupach, drzewach i tak dalej. Rozumiesz, prawda?
-Mhm...- Mruknęłam i pomyślałam o Elenie.
-...Nazywała się Karina...Katarina...Katerina! - Zdębiałam na jej słowa myśląc, że ta duża ilość krwi, którą dziś spożyłam wprowadziła mnie w stan nietrzeźwości.- Nie jaki Mikaelson oferował dużo pieniędzy za znalezienie tej dziewczyny.- Szukał mnie. Uniosłam wysoko kącik ust. Chyba, że to Klaus wciąż pragnął mojej śmierci.
- Nie znam. - Nałożyłam słuchawki i pozwoliłam odpłynąć moim myślą marząc tylko o ciepłej krwi prosto z żyły.
* * *
Stałam na ciepłej ziemi Nowego Orleanu, czego właściwie od niego wymagałam? Skoro nic nie czuje to czemu jestem tu gdzie może być Elijah. Co ja pieprze ! On na pewno tu jest. Była godzina wieczorna, ale miasto było żywe. Tętniło energią, która wypełnia każdy jego skrawek. I poczułam jeszcze jedno - życiodajny płyn. Oszczędzałam sobie zabawy w zameldowanie się w jakimś motelu. Chciałam najpierw narozrabiać. Przemierzałam każdą ulicę miasta mordując kolejno nowe osoby, bo przecież oni to tylko bezwartościowe banki krwi.
-Widzę w tobą anielską duszę. Jestem Marcus, amator-artysta.-Powiedział jeden z tych nic nie wartościowych osobników. Duszę anielska! A N I E L S K Ą. No kipna jakaś! Moje kły od razu wylądowało na jego szyji brutalnie raniąc skórę i powoli pobierając pokarm.
- Ty zapewne jesteś Katerina Petrova, a raczej jak tak patrzę to Katherine Pierce. - Usłyszałam za plecami głos młodej dziewczyny więc się obróciłam.
- A ty to kto? - Blondynka poprawiła swoje falowane włosy i zatrzepotała niewyobrażalnie długimi rzęsami.
-Miałaś kiedyś szansę być moją ciocią. Jestem Hope Mikaelson, a ty dzisiaj nabroiłaś w  moim mieście.- Ruszyła tylko ręką, a moje ciało już było przyparte do muru. I oddech, nie mogłam oddychać.- Nie wiem co tu robisz i jakie masz plany, ale nie zbliżaj się do mojej rodziny, rozumiesz? Wujek powinien być z mamą, ale wszystko wtedy zepsułaś!- Kości w mojej ręce zmieniły kierunek.- Czy nie powinnaś być martwa? Naprawmy błąd natury!-Syknęła, ale moje przerażenie wynikało nie z jej gróźb(dosyć realnych), ale z tego, że zobaczyłam znaną mi postać w oddali.
-Hope co ty tam wyprawiasz?- Jego głos był  taki sam jak zawsze, nieważne jak chciał go zmienić. Nagle ciemność przed oczami i palący ból w karku. Mała wersja Klausa skręciła mi kark.

Say you love meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz