Rozdział 2

3.4K 204 21
                                    


Paweł

Proszę, proszę, mała skrzypaczka wyrosła, myślał, co chwilę spoglądając w stronę dziewczyny, która zajmowała miejsce pasażera w jego aucie. Szczerze mówiąc, to aż tak bardzo się nie zmieniła pod względem fizycznym, ale było w niej coś nowego. Coś, czego nie potrafił dokładnie sprecyzować. Dojrzała – to na pewno. Zerknął pospiesznie na jej piersi. Tak, definitywnie wyglądała dojrzalej, zadecydował.

Włosy w kolorze karmelu miała związane w koński ogon, który dyndał w takt ruchów jej głowy. Paweł miał ochotę pociągnąć za ten koński ogon. Od razu wyobraził sobie, jak to robi, gdy dziewczyna wypina się do niego tyłem i... Potrząsnął głową, niechętnie rozstając się z tą pobudzającą wizją. Cholera, skąd to się wzięło? Zaraz po przyjeździe obiecywał sobie abstynencję seksualną, a tu co?

Zawsze uważał Sarę-skrzypaczkę za niezłą laskę, ale nie wiedzieć czemu, dziewczyna reagowała na jego obecność wrogością, dlatego nigdy do niej nie uderzył. Zresztą nie robił tego także z powodu Kamili. Siostra, choć mikrus, miała w sobie dużo pary, a w połączeniu z jej wiecznie zaostrzonymi pazurami, pewnie wydrapałaby mu oczy, zanim powiedziałby cokolwiek na swoją obronę. Poza tym, w czasach, gdy on nie mógł poskromić swojego apetytu na dziewczyny, Sara miała chyba z piętnaście lat. To raczej nie nastrajało zachęcająco. A potem, gdy spełniała już jego kryteria wiekowe, dziewczyna dostała na niego alergii. Unikała, jak diabeł święconej wody i patrzyła na niego, jakby zarażał wirusem Eboli. Do dziś dnia nie wiedział, dlaczego tak bardzo go nie znosiła.

- Masz jakieś plany na wakacje? – zagadnął uprzejmie.

Nie lubił takiej głuchej ciszy w aucie, a poza tym chciał się czegoś o niej dowiedzieć. Czy ma chłopaka? Czy lubi niezobowiązujący seks?, zaśmiał się ze swojego dowcipu na głos. Sara posłała mu spojrzenie, od którego poczuł się zaszczuty. I to we własnym samochodzie.

- Owszem, mam – odrzekła, zamilkła, a potem ostentacyjnie odwróciła się w stronę szyby.

Aha, pomyślał skonfundowany. Mógłby się zamknąć i przełknąć jej zachowanie, ale że był dziś w dość kiepskim nastroju, ponieważ znalazł swojego majstra w stanie kompletnego upojenia alkoholowego, postanowił skomentować jej zachowanie.

- Mam pytanie – rozpoczął: – O co ci, kurwa, chodzi? – zapytał bez ogródek.

Sara drgnęła, jakby poraził ją prąd. Zmrużyła na niego oczy, aż pod powiekami pozostały jedynie mikroskopijne szparki.

- Słucham? – zapytała swoim aksamitnym głosem.

- Czy ja ci coś zrobiłem? – odwrócił się do niej przodem, gdy zatrzymał się pod jej blokiem.

- Ty? Mi? – pisnęła. – A co ty miałbyś mi zrobić? – zadała kolejne pytanie, akcentując wyraz „ty" a na końcu parsknęła nie po dziewczęcemu.

Zdał sobie sprawę, że ich rozmowa zamieniła się w ciąg pytań bez odpowiedzi.

- No właśnie nie wiem, ale chyba coś musiałem ci zrobić, bo nie znajduję innego wyjaśnienia na to, jak się do mnie odnosisz – zakomunikował, nachylając się do niej tak, że musiał wejść w jej przestrzeń osobistą. – I to po tym, jak zrobiłem ci uprzejmość, podwożąc cię z walizkami pod sam blok – dodał, wdychając jej zapach.

Boże, ale pięknie pachnie, pomyślał bez sensu. Jak pomarańcza, albo jakiś inny cytrus. Zwalczył odruch zamknięcia oczu i zaciągnięcia się tym zapachem. Chryste, co się ze mną dzieje?

Dziewczyna zamiast odpowiedzieć, wygrzebała ze swojej przepastnej torebki portfel i otworzyła go ostentacyjnie.

- Ile mam ci zapłacić za tę uprzejmość? – zapytała ostro, tym razem akcentując słowo „uprzejmość".

Noc KupałyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz