#2

1K 53 6
                                    


Następnego dnia nie miałem najmniejszej ochoty iść na wykłady. Na szczęście z notatkami nie było najmniejszego problemu, bo razem z Lukiem chodziliśmy na te same zajęcia. Miałem okazje, żeby poleżeć w łóżku trochę dłużej, i przemyśleć sobie kilka spraw. W naszym pokoju panowała grobowa cisza, tak samo jak w całym akademiku, ze względu na trwające zajęcia. Mogłem w ciszy przeanalizować sytuacje, która miała wczoraj miejsce.

Zacznijmy od początku. Wczoraj wieczorem ni z dupy, z niczego pojawiła się moja dawna miłość, która umarła 3 lata temu. Dobra, i tutaj jakże moja ciekawa historia się kończy. Co ja pierdole, ona trwa nadal.

Może to nie była Charlotte? Może to jakaś dziewczyna, która się za nią podaje? Tylko po co miała by to robić. Musiała by mieć w tym jakiś cel, ale jaki?

Chciałem iść do tego baru, gdzie byliśmy wczoraj, ale się bałem. Jeśli brunetka okaże się być moją Charlotte sprzed 3 lat, to ja nie wiem co wtedy zrobie. Na prawdę kurwa nie wiem. Jak miałbym z nią rozmawiać po tym wszystkim? Cześć zmartwychwstała Cheryl? Nie.

Z moich przemyśleń wyrwało mnie burczenie w brzuchu. Postanowiłem, że pójde do Starbucksa, i kupie jakąś kawe i ciastko. Tak wiem, że jem super zdrowo. Odkąd wyjechałem do Australii strasznie się zapuściłem. Przestałem odwiedzać siłownie, a w ciągu dnia jadłem szybko i byle co. O dziwo, nie odbijało się to na mojej wadze, bo nogi nadal miałem chude. Jedyny plus.

Ubrałem na siebie zielono czarną koszulę w krate oraz czarne rurki. Na nogi przyodziałem czarne vansy. Z racji tego, że pogoda dzisiaj nie zachwycała, co bardzo rzadko się zdarza ubrałem czarną parkę. Już miałem zakluczać drzwi od pokoju, gdy nagle zapomniałem o najważniejszej rzeczy. Portfel.

Szybko wszedłem do pokoju w poszukiwaniu czarnego portfela. Nigdzie nie mogłem go znaleźć. Na szafce nocnej? Nie ma. W jeansach, które wczoraj miałem? Nie ma. Popatrzyłem więc do komody, w której znajduje się wszystko i nic. Ładowarka, słuchawki, jakieś papiery. Byłą też także zguba, której szukałem. Jak się ona tam znalazła, to nie mam pojęcia. Gdy miałem już zamykać, szuflade zauważyłem coś jeszcze. Był to rysunek. Rysunek, który przedstawiał mnie i Charlotte. Rysunek, który dali mi jej rodzice po jej mniemanej śmierci. Nie wyrzuciłem go. Nie mogłem. To druga rzecz, która na wspomnienia o nas wywołuje u mnie uśmiech, i to szczery. A jaka jest druga? Bransoletka.

"Ale miłość jest nieskończona, jak nieskończone jest gwiaździste niebo, jak nieskończone jest wiecznie nieukojone morze."

Uśmiechnąłem się sam do siebie na to wspomnienie. O ile pamiętam to był Święta Bożego Narodzenia. Wtedy pierwszy raz poszliśmy razem do łóżka. To było niesamowite, jak wiła się pod moim ciałem. Dotykałem ją w sposób, jaki nikt inny nie mógł. Całowałem każdy zakątek jej ciała.

-Uważaj Nick, jeszcze cie okradną- powiedział znajomy głos. Szybko zasunąłem szuflade, a wspomnienia zamknąłem w środku niej.

-Ty nie na zajęciach?- zapytałem podchodząc do Zacka, przybijając przy okazji z nim sztame.

-Wczoraj dość dużo wypiłem i sam wiesz. Kac i te sprawy.

-Jasne rozumiem- powiedziałem nieco głośniej. Oczywiście specjalnie, żeby wkurzyć naszego sąsiada z nad przeciwka.

-Kurwa Woods. Zamknij morde- powiedział łapiąc się za głowę, na co ja zacząłem się śmiać.

-Idziesz ze mną na śniadanie?

-O ile nie będziesz krzyczał mi w twarz- powiedział, a ja lekko mu przytaknąłem. Postanowiłem oszczędzić już, mojego skacowanego kolege, i rozmawiać z nim poważnie. W końcu mam już te dwadzieścia jeden lat. Kiedyś trzeba zacząć zachowywać się jak na dorosłego przystało, prawda?

ZAWIESZONE!!! Just Be Forever || Sequel "Don't leave me"Where stories live. Discover now