1 „Widzę, że nie wiesz jeszcze, z kim rozmawiasz"

Start from the beginning
                                    

- To tylko wiatr. To tylko wiatr. - powtarzałam sobie półgłosem. Tętno mimo to, miałam przyspieszone. Przeszłam przez wąski korytarz i weszłam do pomieszczenia na samym jego końcu. Jedyne co w nim było, to jedno duże okno, a raczej pozostałości po nim.. Zaczęłam świecić, by zorientować się, że nie ma tu nic czym mogłabym zawinąć krwawiącą rękę..

Od dziecka miałam wyczulony słuch i kurwa przysięgam, że słyszałam czyjś śmiech.. był coraz bliżej..

- Na następny raz na pewno ją złapiesz - w momencie kiedy usłyszałam to zdanie, telefon prawie wypadł mi z rąk.

Drżącymi dłońmi wyłączyłam jedyne źródło światła. Ten śmiech był coraz bliżej. Obijał mi się o uszy i rozchodził się echem w mojej głowie.. Odwróciłam się w stronę okna i szybko znalazłam się przy nim. I co masz zamiar zrobić kretynko? Zaszantażujesz ich, że wyskoczysz?

W tym samym momencie, jak ja biłam się z myślami, ktoś wszedł do sali. Było tak kompletnie ciemno, że jedyne co dałam radę zobaczyć, to że było to pięciu chłopaków, a jeden z nich był blondynem. Zaczęłam oddychać jeszcze szybciej. Czy taj ma wyglądać mój koniec?

- Kogo my tu mamy.. - usłyszałam głos jednego z nich. Był lekko zachrypnięty. Mimo wszystko, na pewno nie był to ten pedofil z ulicy..

- Co taka lalunia jak Ty robi w takim miejscu? - dodał robiąc krok do przodu. - Może Ci jakoś.. pomogę.. - mówił powoli, jakbym dopiero po chwili przetwarzała jego słowa.

- Nie róbcie mi krzywdy.. - usłyszałam swój drżący głos, a zaraz potem moje uszy zalała fala śmiechu. Huh? Co tu jest grane?

- Za dużo sobie wyobrażasz maleńka - chłopak o blond włosach podszedł do mnie. - My nie z tych. Znaczy przynajmniej ja. Kto wie co siedzi im w głowach - kiwnął na pozostałą czwórkę. Miał irlandzki akcent. Był też wystarczająco blisko, żebym dostrzegła, że miał niebieskie oczy.. jak krystaliczna woda, albo.. - Wiem, że nadal przetwarzasz to co do Ciebie powiedziałem, ale może wysil się trochę i skleć jakąś w miarę sensowną odpowiedź, na pytanie Harry'ego - przerwał moje myśli.

- Nie muszę na nic odpowiadać - burknęłam i aż zdziwiłam samą siebie, że nie trzęsę się już jak galareta.

- Właśnie, że musisz. Widzę, że nie wiesz jeszcze, z kim rozmawiasz - w jego głosie słychać było kpinę. Zamrugałam kilkakrotnie.

- Tak jakbym uciekłam z domu - powiedziała woląc mu się nie narażać.

- I postanowiłaś, ze to idealna miejscówka, na nowe mieszkanie? Nie żebym Cię straszył, ale o tej porze kręci się tu dużo podejrzanych typów. - oh co Ty kurwa nie powiesz.

- Właśnie, z takimi rozmawiam - prychnęłam.

- Co z nią zrobimy? - odezwał się jeden z nich. Blondyn chwilę milczał.

- Hmm.. Możemy najpierw ją przelecieć, potem może wykopiemy dół i zasypiemy ją wapnem. Kości szybko się rozłożą i nie będzie po niej śladu - powiedział najzwyczajniej w świecie. Przełknęłam głośno ślinę.

- Dobra Horan, widzisz że zaraz się tu posra ze strachu. Daj spokój.

- Opowiesz nam historię swojego życia w bardziej miłych warunkach. W moim aucie. Idziemy - złapał mnie za nadgarstek, jednak po chwili puścił.

- Nie mogłaś powiedzieć wcześniej, że się ujebałaś drutem? - westchnął i przeczucie mówi mi, że przewrócił oczami.

- To ogrodzenie nie jest takie niskie- obroniłam się.

- Mogłaś wejść normalnie. Wystarczyło obejść budynek na około. - mówił jakby to było oczywiste. Potem wyjął coś z kieszeni. - Daj tą rękę, księżniczko - zrobiłam tak jak chciał. Kiedy znowu jego palce dotknęły mojej skóry poczułam dziwny prąd i fale ciepła. Po kilku sekundach zawiązał mi to a ranie.

- Zajmiesz się nią w domu Niall, jedźmy kurwa - marudził, któryś z pozostałej czwórki. Zostałam pociągnięta za nadgarstek,  a w momencie kiedy miałam chwycić za swoją torbę, blondyn zrobił to za mnie. Wyszliśmy z tego psychiatryka, a mnie uderzyła fala powietrza.

Wyszliśmy z posesji wejście, o którym było wspomniane po czym kierowana przez... Niall'a? Chyba tak, oraz czwórkę obcych mi chłopaków wyszłam z nimi na jezdnię. Po drugiej stronie stał pokaźnych rozmiarów wóz.

-  Siadasz z przodu, oni sobie poradzą - prychnął i wrzucając moją torbę do bagażnika kazał mi wsiąść do auta. Tak też zrobiłam. W momencie gdy lampka i światła w samochodzie się zapaliły wszystko stało się dla mnie oczywiste.

************************

Chciałabym poznać waszą opinię co do pierwszego rozdziału :3

Drugi już w drodze :D/BoyYouAreMine

I'm fuckboy, baby - Niall HoranWhere stories live. Discover now