2

10.7K 362 504
                                    

...zabrałam swoje rzeczy i wyszłam.Do szkoły dostaliśmy się łodziami.Przed szkołą powitała nas Profesor McGonagall i razem z pierwszorocznymi poszłam na ceremonię przydziału.Zostałam wywołana jako pierwsza.Dyrektor Dumbledore założył na moją głowę Tiarę Przydziału.Byłam pewna ,że zaraz przydzieli mnie do Slitherinu.

-O ,panna McLean.Trzy pokolenia Ślizgonów.Czarownica czystej krwi ,ale...odważne serce,lojalność...już wiem.Gryffindor!

Zesztywniałam ,usłyszałam krzyki i oklaski ,usiadłam przy stole Gryfonów.Z nikim nie rozmawiałam ,nie słuchałam przemówienia Dumbledore'a.Byłam w szoku.Mama mnie zabije.

-Sophie!Sophie!-ocknęłam się ,zauważyłam ,że Syriusz siedzi obok mnie-Wszystko w porządku?

-Tak-rozejrzałam się i zauważyłam też Petera ,Remusa i Jamesa.-Nie mówiliście ,że jesteście Gryfonami.

-Bo nie pytałaś.

Zaśmiałam się sztucznie.Po uroczystej kolacji wraz z resztą Gryfonów udałam się do dormitorium.Prefekt naczelny pokazał mi moją sypialnię.Otworzyłam drzwi i rozejrzałam się po pokoju ,wszystko było czerwone lub złote(ewentualnie żółte).Ledwo przekroczyłam próg ,a przede mną stanęła rudowłosa dziewczyna z szerokim uśmiechem na ustach.

-Cześć ,ty pewnie jesteś ta nowa.Nazywam się Lily Evans.-nie zdążyłam odpowiedzieć ,bo dziewczyna złapała mnie za ręce i wciągnęła w głąb pokoju.Wśrodku na swoich łożkach siedziały jeszcze dwie dziewczyny.-A to są Alicia Longbottom i Mary McDonald.A jak ty się nazywasz?Opowiedz nam coś o sobie.

Wreszcie dała mi dojść do głosu.

-Nazywam się Sophie McLean.-zaczęłam siadając na wolnym łożku.-Dotąd uczyłam się w Beuxbatons ,ale z mamą się przeprowadziłyśmy i musiałam zmienić szkołę.

-A czym się interesujesz?

-Fascynują mnie eliksiry oraz zielarstwo ,w przyszłości chciałabym zostać uzdrowicielką.

Lily właśnie otwierała usta żeby coś powiedzieć ,ale przerwało jej pukanie do drzwi.

-Otworzę-powiedziała wstając z łóżka.

Lily otworzyła drzwi ,stał w nich nikt inny ,tylko James Potter.

-Cześć ,Lily.-powiedział nieśmiało.Byl tak skupiony na niej ,że nawet mnie nie zauważył.-Może miałabyś jutro czas ,moglibyśmy wybrać się na spacer po błoniach.

-Jasne ,czemu nie.-uśmiechnęła się-Może jutro po lekcjach?

-Tak ,to dobry pomysł...To...do jutra.-powiedział i czym prędzej wyszedł.

W tym momencie w głowie siedziało mi pytanie "To ty znasz Jamesa?" ,już otworzyłam usta aby je zadać ,ale uświadomiłam sobie ,że to głupie ,są od trzech lat w tym samym domu.Jak mogą się nie znać?

-Czy on nie jest cudowny?-powiedziała Lily rzucając się na łóżko.

-Owszem ,jest.-Mary potwierdziła jej słowa tym samym marzycielskim tonem co ona.

Lily sztyletowała ją wzrokiem.

-Spokojnie.-tłumaczyła się Mary ,chichocząc-Nie zamierzam ci go sprzątnąć z przed nosa.

-Mam nadzieje.-Lily nie spuszczała z niej podejrzliwego wzroku.

-Nie martw się ,mnie bardziej interesuje Syriusz.

-A widziałyście już plan lekcji?-Alicja zmieniła temat.-Transmutacja z samego rana ,a pózniej dwie godziny eliksirów...

-A na koniec jeszcze to wróżbiarstwo.-dokończyła za nią Mary.

Cześć ,jestem Sophie.Where stories live. Discover now