1.

28 5 5
                                    

- Damian, wstawaj! - dobiegł mnie wrzask z kuchni.

To był mój ojciec. Istny materialista, choleryk, zupełnie nierodzinny człowiek. Często nie panuje nad swoimi emocjami. To głównie przez niego nasza sytuacja rodzinna jest tak bardzo beznadziejna. Wziąłem moje ciuchy i ruszyłem do łazienki. W lustrze zobaczyłem czarnowłosego chłopaka z licznymi siniakami i rozciętą wargą. Ach, zapomniałem, dzisiaj mój pierwszy dzień w nowym liceum. Szczerze mówiąc, trochę się boję, jak przyjmą mnie moi rówieśnicy. Przyjechaliśmy tu trzy dni temu, bo firma taty się przeniosła. Chciałbym zacząć tu nowe życie. Takie, gdzie nie będę odpychany przez rówieśników. Gdzie zapomnę o przykrościach, jakie mnie spotkały w dawnym liceum. Chciałbym chociaż raz spróbować być szczęśliwy. Ale nie mogę. Zawsze o moich błędach przypomina mi ojciec. Umyty i ubrany  zszedłem po schodach na śniadanie. Jak zwykle przy stole panowała cisza. Moja matka wyglądała jeszcze gorzej. Widać, że płakała całą noc i nawet nie zmrużyła oka. Doszło jej kilka nowych siniaków na prawej ręce. Jednak starała się to zamaskować i  uśmiechnęła się do mnie. Widać, że to wszystko ją niszczy. Praca, gdzie ciągle jest napięta atmosfera. Dom, gdzie na dodatek jest katowana przez ojca. Tylko dzięki niej jakoś wytrzymuje. Ona daje mi nadzieję na lepsze jutro. Nie chciałbym, aby mi jej zabrakło. Myślami znowu wróciłem do nowego liceum, jednocześnie jedząc mleko z płatkami. Tak się zamyśliłem, że ręką niechcący strąciłem kubek z herbatą ojca. 

- Ty nieudaczniku!!! - wrzasnął

Dostałem po twarzy. Szybko pobiegłem po ścierkę do kuchni, by wytrzeć rozlaną herbatę. Jednak mama mnie wyprzedziła. Wzięła ją, pocałowała mnie w policzek i poszła to wytrzeć. Nagle ojciec wstał i uderzył mamę w twarz. Podbiegłem do niej i pomogłem jej wstać.

- Dlaczego wszystko za niego robisz?! - krzyknął.

- Może dlatego, że go kocham! - wrzeszczała.

I nagle wybuchła awantura. Ojciec nie wytrzymał i wyszedł z domu. Spojrzałem na zegar. Była 7:32. Czas iść do szkoły. Jeszcze przed wyjściem przeprosiłem mamę, bo to przeze mnie ucierpiała fizycznie i psychicznie. 

- Skarbie, nic nie szkodzi - odparła. - Sam wiesz, jaki jest twój ojciec. Będzie się gniewał za najmniejszą rzecz. A teraz idź już do szkoły. Uważaj na siebie.

Czułem, jak z każdą sekundą napięcie rośnie. Teraz wszystko się okaże. Nie wiedziałem, gdzie iść, więc szedłem przed siebie, aż w końcu trafiłem na sekretariat.

- Dzień dobry! Przepraszam, gdzie ma teraz lekcje klasa 2c?- spytałem.

Zza ogromnego biurka spojrzała na mnie niska, otyła kobieta. Swoim wyglądem przypominała mi moją babcię, która wyjechała dwa lata temu do USA.

- W sali numer 7, na drugim piętrze - powiedziała do mnie swoim słodkim głosem. - Powodzenia.

- Dziękuję, do widzenia - powiedziałem i opuściłem sekretariat.

Ledwo przebiłem się przez tę chmarę nastolatków na to drugie piętro. Mimo, że to liceum wydaje się wielkie, to w porównaniu z liczbą uczniów, uczęszczających tutaj, jest o wiele za małe. Zadzwonił dzwonek. Gdy weszliśmy do klasy, zająłem miejsce w ostatniej ławce. Do sali weszła młoda, dość wysoka, szczupła kobieta o krótkich, blond włosach. Jej oczy śmiały się do wszystkich.

- Dzień dobry wszystkim - powiedziała. - Na początek lekcji wychowawczej przedstawie wam nowego ucznia. Damian, podejdź, proszę.

Naprawdę mam takiego pecha, że już na pierwszej lekcji muszę się wszystkim przedstawiać? Niechętnie poszedłem w wyznaczone przez nauczycielkę miejsce i spuściłem wzrok. Cała klasa patrzyła się na mnie, ani razu nie odrywając wzroku.

- Oto wasz nowy kolega. Damian, może byś opowiedział coś o sobie? - zapytała.

To brzmiało bardziej jak rozkaz niż prośba. W sali zapanowała grobowa cisza.

- Jak mus to mus...- pomyślałem.

Nie ruszając się z miejsca zacząłem nerwowo kurczyć palce.

- Eee... Cześć, jestem Damian - zacząłem niepewnie, a echo, jakie odbijało się po sali, było aż za głośne. Lekko się wzdrygnąłem i poczułem ciarki na plecach. - przeprowadziliśmy się tutaj trzy dni temu z Berlina. Interesuje się... muzyką. -ledwo wycedziłem to słowo. To właśnie przez to moje zainteresowanie lub hobby, jak kto woli, byłem nękany w poprzednim liceum. Dla tamtejszych nastolatków liczyło się tylko to, kto zrobi najwięcej  pompek czy brzuszków. Zupełnie jak dzieci. Natomiast ja...   nie byłem zbyt dobry w te klocki, przez co stałem się obiektem klasowych kpin. - Gram na pianinie...

- Świetnie, proszę, oto twój plan lekcji - podała mi świeżo skserowaną, , jeszcze cieplutką kartkę wielkości A5. - Czy ktoś chciałby oprowadzić Damiana po szkole? - spytała klasę.

  Głuchą ciszę przerwała dziewczyna o długich, blond włosach. Jej długie, brązowe oczy  przeszył blask. Ubrana była  w jasnoniebieską koszulę i dżinsy.

- Ja chętnie oprowadzę tego chłopaka - powiedziała poważnym, a zarazem bardzo surowym głosem.

Szybko zerknąłem na jej ławkę. Wszystko było ułożone równo co do milimetra. Typowa perfekcjonistka. Mogę się założyć, że jest przewodniczącą klasy. Czym prędzej popędziłem do swojej ławki, uciekając przed tymi wszystkimi, ciekawskimi spojrzeniami. Jestem raczej samotnikiem, nigdy nie miałem przyjaciela, jednak mi to nie przeszkadzało. Nie czuję się ani trochę samotny. Gdy zadzwonił dzwonek jak najszybciej wyszedłem z klasy. O dziwo, moja przewodniczka wyprzedziła mnie.

- Witaj, jestem Charlotte. Żeby nie przydłużać...-spojrzała na zegarek. - Na końcu każdego korytarza są toalety, po prawej stronie dla mężczyzn, po lewej zaś dla kobiet. Sale od 1 do 9 znajdują się na drugim piętrze, od 10 do 18 na pierwszym, a od 19 do 21 na parterze, na którym także umieszczono bibliotekę, sekretariat, stołówkę oraz gabinet higienistki. Zanotowałeś to wszystko? - spojrzała na mnie ze zdziwieniem. - Wiesz, zazwyczaj nowi uczniowie tego nie robią, a później się dziwią, że  nie  mogą znaleźć sali. Podoba mi się, że jesteś porządny. Zróbmy mały teścik. Mamy teraz język polski w sali numer 15.  Na jakim to będzie piętrze?

- Na pierwszym. - wydukałem zestresowany nagłym sprawdzaniem mojej wiedzy. Charlotte wydaje się być fajna, ale rozmawiając z nią mam wrażenie, jakbym rozmawiał z nauczycielką,a nie z moją rówieśnicą.

- Doskonale! - powiedziała zadowolona. - Teraz zostawię cię samego. Mam parę rzeczy do załatwienia... Myślę, że dasz sobie radę. Do zobaczenia na języku polskim!

- Cześć! - już miałem jej podziękować, ale w ułamek sekundy zniknęła w tłumie uczniów.

>>><<<   

Drogi Czytelniku,

Właśnie dotarłeś na koniec tego opowiadania.( W ogóle jak to czytasz to na koniec internetu xD) Spodziewaj się niedługo kolejnej części. Jeśli Ci się podobało możesz napisać komentarz, dać cudowną gwiazdeczkę i zaobserwować mój profil. Będę wdzięczna za każdego rodzaju uwagi, porady, opinie. Komentarze w ogóle niezwiązane z opowiadaniem też chętnie przyjmę. Do zobaczenia w drugiej części! :) ♥

Pozdrawiam,

Weronika




Lekcja muzykiWhere stories live. Discover now