1. Pewnego razu...

1.3K 94 7
                                    

    Ostatnio mam problemy ze snem. Zaczęło się to miesiąc temu, kiedy tata od nas odszedł. Godzinami rozmyślam dlaczego to zrobił. Tak było i tej nocy.
Spojrzałam na zegarek. Wskazywał trzecią w nocy. Westchnęłam. Otworzyłam szafkę, która stała obok mojego łóżka i wyjęłam stary, poniszczony egzemplarz "Piotrusia Pana". To moja ulubiona bajka od dziecka. Czytanie jej mnie uspokaja. Kiedy dochodzę do połowy książki, przerywa mi szukanie w okno. Podchodzę, aby sprawdzić co jest źródłem dźwięku, ale nic nie widzę. To pewnie deszcz, albo jakaś gałąź. Wracam do łóżka i kontynuuję czytanie. Po kilku minutach hasła ponownie się rozlega. Spoglądam na okno i zamieram. Po drugiej stronie jest twarz. Patrzy na mnie. Już mam wstrząsnąć, ale postać przykłada palec do ust, pokazując mi, że mam być cicho. Faktycznie, byłoby kiepsko gdybym obudziła resztę rodziny. Mimo wszystko jestem przerażona. Chwytam nożyczki leżące na biurku i podchodzę do okna. Postać zniknęła. Otwieram okno i wychylam się, aby się rozejrzeć. Nożyczki trzymam w pogotowiu.
- Cześć. - Przede mną pojawia się twarz, a ja z szoku upadam na podłogę. Postać, a raczej młody chłopak, wchodzi przez moje okno i zamyka je za sobą. Odsuwam się w kąt pokoju, trzymając nożyczki wyciągnięte.
- Kim jesteś? Zacznę krzyczeć! - Mówię spanikowana.
- Spokojnie, nic Ci nie zrobię. Nazywam się Piotruś Pan. - chłopak przedstawia się i robi ukłon. Zaczynam się śmiać. Trochę z niego, trochę z własnej głupoty. Wypuściłam do domu wariata.
- Tak, a ja jestem dzwoneczek. - prycham.
- Co? Dzwoneczek czeka za oknem. Jest strasznie zazdrosna.
- Tak... Słuchaj, może już pójdziesz? - nie mam pojęcia jak powinnam się zachować w takiej sytuacji. To jest cholerne drugie piętro!
- Nie. Mam do Ciebie sprawę. - chłopak oznajmia i siada po turecku na przeciwko mnie. A co jak to jest prawdziwy Piotruś Pan? Nie, cóż za niedorzeczność. W końcu przyglądam się chłopakowi porządnie. Jego kasztanowo - miedziane włosy rozczochrane są na wszystkie strony. Ma ładną, dziecięca twarz. Jego oczy są duże i zielone. Mimo wszystko, ma dobrze zarysowaną szczękę i lekki zarost. Ubrany jest w kremową, lnianą koszule i ...zielone leginsy? W sumie przypomina Piotrusia Pana, tylko jest trochę za stary.
- Dobra, więc czego ode mnie chcesz? - Pytam ostrożnie. Chłopak uśmiecha się, ciesząc się, że w końcu chcę go wysłuchać.
- Tak jak mówiłem, nazywam się Piotruś Pan. Przyszedłem do Ciebie, bo mam pewną sprawę. Byłem już u Wendy, ale ona jest już za stara...- mówi robiąc przy tym zbolałą minę.
- Wendy? - Pytam.
- Tak. Zauważyłem na łóżku egzemplarz "Piotrusia Pana", więc raczej znasz tą historię.
- Uwielbiam ją. - nie wiedząc czemu, rumienie się. - Skoro jesteś rzekomo prawdziwym Piotrusiem Panem, dlaczego nie masz, no nie wiem, trzynastu lat? Piotruś wzdycha, wstaje i zaczyna chodzić po pokoju.
- No właśnie. Opowiem Ci od poczatku całą historię. - zaczyna oglądać rzeczy w moim pokoju. Przyglądam mu się nieufnie.
- Żyłem sobie spokojnie w Nibylandii, razem z Zgubionymi Chłopcami i Dzwoneczkiem. Walczyliśmy sobie z piratami i tak dalej. Pewnego dnia znalazłem mapę skarbów. Postanowiliśmy z chłopakami wyruszyć na poszukiwanie rzekomego skarbu. Mapa doprowadziła nas do jakiejś jaskini na odludziu. Nie wiadomo dlaczego, ale tylko ja mogłem do niej wejść. Tam zastałem starą wiedźme, która powiedziała, że czekała na mnie i rzuciła na mnie klątwę. Rozumiesz to? Polega ona na tym, że jeśli nie znajdę dziewczyny, która będzie chciała spędzić ze mną resztę życia, dorosnę. Zignorowałem to i po tygodniu stałem się taki. - Piotruś wskazał na swoje ciało. Mógł mieć teraz jakieś szesnaście lat? Jeśli tak to był rok młodszy ode mnie. Oczywiście ciałem, bo duchem nadal miał trzynaście lat.
- Dobra, a co ja robię w tej historii? - Pytam.
- Gdy w końcu zrozumiałem, że wiedźma nie żartowała, wyruszyłem do tego świata, aby odnaleźć Wendy. Była jedyną dziewczyną do której żywiłem jakieś uczucia. Niestety ona ma już rodzinę. Nie zgodziła się ze mną wrócić do Nibylandii. Nie wiem co zrobić. - Piotruś podszedł do mnie i chwycił za dłonie. Wzdrygnęłam się.
- Nie mogę dorosnąć. Musisz mi pomóc!
- Ale jak mam Ci pomóc?
Nagle Piotruś robi coś czego bym się nie spodziewała. Nachyla się i całuje mnie w policzek. Oblewam się rumieńcem.
- Zostań moją Wendy.

Bądź moją WendyWhere stories live. Discover now