Zrzuciła z siebie ubranie, a potem wskoczyła do wody. Przez kilka minut próbowała zmyć z siebie brud i pot, a kiedy uznała, że już jest czysta, wypłynęła na środek jeziora i kilka razy zanurkowała, potem wyskakiwała ponad powierzchnię niczym wodna nimfa, roztrzepując wodę wokół. Bawiła się świetnie, w tych radosnych szaleństwach towarzyszyły jej wydry, dziobaki, a także inne wodne stworzenia, które widziała pierwszy raz w życiu.

Silla w końcu się zmęczyła, dlatego wyszła na brzeg i naga usiadła na kamieniu. Wzięła do ręki jabłko, które przy okazji zabrała ze stołu i ciesząc się promieniami słońca po prostu ogrzewała zmęczone ciało. Przymknęła powieki i pozwoliła płynąć myślom swobodnie.

Całe jej życie wywróciło się do góry nogami. Wciągnęły ją treningi, które Asarlai zaproponował jej tak nagle, nie spodziewała się tego, ale zgodziła się i teraz nie żałowała. Tak naprawdę nie miała pojęcia, czy kiedyś przyda jej się to, co teraz robi. Miała poważne wątpliwości, by jej nauka była tak niezbędna, ale nie miała zamiaru o to pytać. W ciągu tych dwóch tygodni zrozumiała, że Asarlai i tak nie powie jej tego, czego chciałaby usłyszeć. Musiała się pogodzić z tym i zaakceptować to.

Coś jednak mówiło jej, że to, co robi ma sens, że to nie jest tylko po to, by uczyć się walki szablami dla swego przyszłego życia. Zmarszczyła brwi i podniosła się do góry, dłońmi płasko opierając się o kamień. Nie podobało jej się to. Des również wyglądał tak, jakby wiedział o czymś, ale żaden nie miał zamiaru wyjawić, co się dzieje, bo dzieje się coś niedobrego.

Ale co?, pomyślała zaniepokojona.

Nie bez powodu Ragrem musiał wyruszyć w podróż.

Nie bez powodu obaj wieczorami, przed kolacją, znikali w jaskini i o czymś zawzięcie dyskutowali. Raz próbowała podsłuchać, o czym tak szepczą, ale ich głosy nagle przycichły i stały się dość niewyraźne. Niepyszna odeszła na polanę, czując lekką frustrację.

Mieli rację, że jej nie ufali, bo ona również nie miała zamiaru im zawierzać. Traktowali ją dobrze, uprzejmie, ale nic poza tym. Żaden nie wtajemniczał jej w swoje sprawy, ale nie czuła się z tego powodu jakoś odtrącona. Starała się nie mieszać w ich życie, ale jednocześnie była ciekawa, co się dzieje. Niepokój malujący się na twarzy druida był aż nadto widoczny.

Zeskoczyła z kamienia, gdy stwierdziła, że dość ma już leniuchowania i zaczęła się ubierać. Właśnie zakładała na siebie koszulę i mocowała się z poplątanymi rzemykami, gdy nagle zwierzęta wydając ostrzegawcze dźwięki stanęły na baczność, a potem część z nich zaczęła w popłochu uciekać. Rozejrzała się wokół i wtedy dostrzegła idącego w jej kierunku stwora.

Otwarła usta w niemym krzyku, ale szok był zbyt silny, by pozwolił jej wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk. Zwierzę mierzyło jakieś dwadzieścia pięć dłoni. Duża głowa z potężnymi rogami i płaskim pyskiem osadzona była na krótkiej szyi. Ciało pokryte miał grubą, łuszczącą się skórą, a kończyny wyglądem przypominały łapy lwa, o grubych palcach. Ostre zęby wystawały spod krótkich warg i dotkliwie je raniły, ale potwór nie zwracał uwagi na coś takiego. Krew wraz z czarną śliną skapywała mu z pyska.

Silla przerażona do granic możliwości próbowała się cofnąć, ale natrafiła plecami na drzewo. Stwór podążał za nią powoli, jakby próbował wprawić ją w jeszcze większe przerażenie.

Serce łomotało jej w piersi, krew szumiała w uszach. Nie słyszała nawet ostrzegawczego warknięcia małego liska, który nagle pojawił się przed nią i próbował przestraszyć potwora. Bestia, nie zastanawiając się wiele, ruszyła do ataku, po drodze rozdeptując jej małego obrońcę. Jedynie przeciągły jęk rannego stworzenia sprawił, że Silla ocknęła się z szoku i w końcu się poruszyła. W pierwszym odruchu chciała uratować lisa, ale napastnik był zbyt duży i niebezpieczny, by ryzykować własnym życiem.

Mroczny Władca ✔Where stories live. Discover now