*Prolog*

18 3 2
                                    

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad swoim życiem? Dzień ma dwadzieścia cztery godziny, a każda z nich liczy sobie trzy tysiące sześćset sekund. Wskazówki zegara odliczają je, jakby pytały o nasze ostatnie życzenie przed śmiercią, która ma nastąpić w niewiadomym momencie. Przypomina to trochę rosyjską ruletkę, a my bierzemy w niej nieświadomie udział.

Pory roku mijają się ze sobą.

Zima przypomina w swej postaci Królową Śniegu, z naszych marzeń i koszmarów sennych. Kiedyś śniłam, że Dama z lodu co noc okrąża domy, zaglądając w ich okna i obserwując swym zimnym spojrzeniem śpiące osoby. Sądziłam, że przez to jest mi zimno, jednakże kiedy otwierałam zaspane powieki - za oknem nikogo nie było.

Wiosna jest kobietą ubraną w pachnące świeżością kwiaty. Jeszcze spływa po nich chłodna rosa, miło kojąc ich delikatne płatki różnorodnego koloru. Wiosna nie pyta, ona nadchodzi w najmniej spodziewanym momencie, walcząc z zimą o przypisane im kalendarzowe miejsce. Przypomina mi to pojedynek o życie. Komu pozwolę wygrać ja?

Nadchodzi Lato. Młodzieniec, przynoszący śmiertelnikom parne i upalne dni, niekiedy raczący nas lekkim wiatrem. Kiedy się zezłości, nasyła na ludzi burze z gradem i piorunami. Dzieciak to wprawdzie, i jak na dzieciaka przystało, bywa kapryśny i marudny. Taki, jak rak.

Wreszcie nadchodzi jesień, przynosząc i nam w darach dojrzałe owoce, mające uśpić naszą czujność. Wreszcie się udało, prawda? Każdy jest szczęśliwy, nieświadomy zagrożenia. Wreszcie osiągnęliśmy zamierzone cele: owoce w naszych sadach stały się barwne i jadalne. Zmiana na lepsze nastąpiła, gdyż przestały straszyć swą zielonością i twardością. Uśpiły naszą czujność, kiedy Jesień zaczęła posyłać w różne strony świata swe deszczowe chmury, w każdy jego zakątek. Zmiana na lepsze była tylko złudzeniem, przykrywką dla choroby. Była obwieszczeniem nadejścia zimy i tej beznadziejnej hibernacji, w której zaczynam być zamykana.

Nazywam się Katherine i jestem uczennicą liceum, a właściwie... Prawie jestem, bo do niego nie uczęszczam. Nauki pobieram w domu, jednak w ostatnim czasie często przebywam na oddziałach szpitalnych w obecności osób różnego pokroju. Jedni są zdeterminowani walką o życie, a inni zrezygnowani. Jaka ja jestem? Nie wiem, koleżanka uważa, że staję się obojętna na wszystko, doktor podejrzewa depresję. Jednak... To wszystko nie ma żadnego źródła, z którego mogłoby wyniknąć. Chociaż... Nie. Ja staram się po prostu przeżyć kolejny dzień.

Ostatnia poraWhere stories live. Discover now