ROZDZIAŁ 2

41.6K 1.6K 145
                                    

-Łazienki posprzątane, kuchnia też. Sypialnia i jadalnia również. Biuro także sprzątniete. Jeszcze salon. Szybko pójdzie.-mówiłam sama do siebie. Wiem że będę teskniła za tym domem. Jest wspaniały.

Po wysprzątaniu całego biura Pana Marka pomyślałam żeby spakować talerze i sztućce, ponieważ były jeszcze w szafkach. Nie wiedziałam czy to robić więc postanowiłam zadzwonić do Marka. Wiem, że nie powinnam mu przeszkadzać, ale co tam. Raz się żyje.

Jeden sygnał.

Drugi sygnał.

Trzeci sygnał.

-Tak? Czy coś się stało?-spytał zaniepokojony.
-Och, ależ skąd. Nie, wszystko jest w jak najlepszym  porządku. Nie chce przeszkadzać ale...
-Nie przeszkadzasz. Mów.
-Chciałam zapytać czy spakować talerze i sztućce.
-Co? Dobrze. Poczekaj. Zaraz będę.
-Nie nie. Nie trzeba. Źle mnie pan zrozumiał. Ja chciałam tylko zapytać czy...
-Już jadę. Oddychaj głęboko.
-Słucham? Ale mi nic nie jest. Poradzę sobie. Chce tylko wiedzieć czy spakować te talerze i sztućce , bo leżą jeszcze w szafce.
-Już jadę. Nic się nie martw. Oddychaj.-powiedział, a raczej krzyknął i rozłączył się.

To było bardzo dziwne.-pomyślałam. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie herbaty. Uwielbiam herbaty. Lubię próbować nowe smaki różnorodnych herbat.
Usłyszałam jak ktoś wchodzi do willi.
-Panie Mark. Nie musiał Pan przyjeżdżać ja chciałam tylko wiedzieć.
-Czy spakować talerze i sztućce?-dokończył.
-Tak. Ja nie chciałam przeszkadzać.
-Uratowałaś mi życie Claro.
-Słucham?-spytałam zdziwiona.
-Wiesz jak bardzo nie lubię tych spotkań biznesowych.
-No wiem.
-Byłem właśnie na jednym z tych nudnych spotkań. Myślałem jak wyjść stamtąd szybciej i wtedy Ty zadzwoniłaś. Udawałem przerażonego i wytłumaczyłem im że moja przyjaciółka rodzi i musze jej pomóc. Wybiegłem z budynku i przyjechałem do Ciebie.
-Och... Nie ładnie tak oszukiwać.-zaśmiałam się.
-Czasem trzeba.-odpowiedział z uśmiechem na ustach.
-To spakować te...
-Claro Ty tylko o jednym. Tak, proszę. Spakuj.
-Dobrze.-powiedziałam i poszłam do kuchni. Wzięłam szary karton i pakowałam naczynia.

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich i otworzyłam. Przede mną stała młoda para.
-Dobry wieczór. My chcieliśmy wnieść tu kilka rzeczy.-poinformowała młoda, niska i szczupła brunetka.
-Dobry wieczór. Zapraszam do środka.
-Dziękujemy. Gdzie właściciel?
-Panie Mark!-zawołałam.
-Już idę Claro. O, dzień dobry.-uśmiechnął się.-Pomóc przy wnoszeniu?
-Nie, mąż sobie poradzi. Już poszedł.-odparła kobieta.
-Panie Mark. Chyba powinnam się już zbierać.
-Och Claro. Będę za tobą tęsknił. Poczekaj chwilę.-powiedział i poszedł do swojej sypialni.-Proszę.-podał mi zdjęcie. Nasze zdjęcie. Zrobiliśmy je sobie kiedyś w Paryżu. Zabrał mnie tam bo nie chciał jechać sam. Odwrociłam zdjęcie i zobaczyłam że z tyłu pisze adres nowego domu pana Marka.-Pisz do mnie, proszę.
-Oczywiście że będę pisała. Będę bardzo za panem tęskniła.
-Ja za tobą też.-powiedział i przytulił mnie mocno.
-Mark.
-Tak?-spytał wyraźnie zaszokowany, ponieważ nigdy nie mówiłam do niego bezpośrednio po imieniu. Zawsze tylko proszę pana, Panie Mark. Ale ja chciałam by mówił do mnie po imieniu. Gdy zwracał się do mnie Pani Claro bądź Panno Hamilton zawsze na niego krzyczałam.
-Ile kosztowała ta kanapa?-wskazałam ręką na skórzany mebel.
-Naprawdę to twoje słowa na pożegnanie?-zasmiał się.
-Przepraszam.-poczułam jak robie się czerwona. Nie powinnam o to pytać.
-Żartuje Claro. Naprawdę chcesz wiedzieć?-spytał a ja kiwnęłam głową dając mu do zrozumienia że tak.-Trzydzieści tysięcy.
-Ile?!-krzyknelam.
-Trzydzieści tysięcy.-powtórzył.
-Chryste Panie. A ja na niej siedziałam.
-I co z tego?
-Mogłam ją zniszczyć.
-To tylko przedmiot.
-No tak, ale wiesz. Drogi przedmiot.
-Oj tam. Rzeczy nie są najważniejsze.
-Racja. Muszę już iść.
-Dobrze. Tu masz dwa tysiące.-podał mi kopertę.-Na ten miesiąc wystarczy. Mam nadzieję że znajdziesz nową pracę i ten właściciel mieszkania Cię nie wyrzuci. Ale jeśli będziesz miała jakieś problemy to pisz do mnie. Chociaż wiem że nigdy nie poprosisz mnie o pieniądze. Zostawię Ci jeszcze mój numer telefonu.-wziął ode mnie zdjęcie i napisał z tyłu obok adresu.
-Dziękuję. Mam nadzieję że się jeszcze zobaczymy.
-Na pewno się zobaczymy. Do zobaczenia Claro.
-Do widzenia.-powiedziałam i mocno go przytuliłam.

Gosposia I MilionerWhere stories live. Discover now