1. Totalna Porażka

2K 107 13
                                    

- Ted! Zaraz się spóźnimy. - krzyknąła babcia
- Już idę, idę. - mruknął młody Lupin - Babciu jestem już na trzecim roku... Czy nadal muszę jeździć do Londynu z Tobą?
- Tak. Zrozum Teddy musimy być nadal czujni.
- Och... Przecież dobrze wiesz, że Voldemort zniknął już na zawsze.
- Ostatnim razem też tak myśleliśmy, a w końcu... pozabijał ... tyle osób. I proszę cię po raz ostatni, żebyś nie wymawiał tego imienia.- powiedziała babcia łamiącym się głosem i w końcu odwróciła się twarzą do młodego Lupina. Miała brązowe oczy, teraz mokre od łez. Podeszła do Teddy'ego, uchwyciła jego chudą twarz drżącymi rękami i powiedziała:
- Kochanie, boję się o Ciebie.
- Wiem babciu, wiem.
- Więc daj się w końcu pilnować. Nie chcę stracić i Ciebie.- po tych słowach wręczyła mu do ręki pakunek z kanapkami i wyszła z kuchni.
                            *
- Teddy ty pierwszy. - powiedziała Andromeda kiedy już stali na Dworcu King's Cross przed barierką między peronem 9 i 10.
- Jasne już idę, babciu. - odezwał się Teddy chyba, aż za bardzo uspokajającym tonem.
To co powiedział mu babcia w domu porządnie nim wstrząsnęło. Takie wyznania to u nich nie codzienność. Babcia pochodziła ze starego rodu Blacków i choć nie nawidziła ich idei na temat czystości krwii coś jej po rodzinie zostało. Jest to na pewno w jakimś stopniu dostojność. Babcia Andromeda... odkąd pamiętam wiecznie z nienaganną postawą oraz przestrzegająca zasad.
- Teddy rusz się. - pogoniła mnie babcia.
Byliśmy już na peronie numer
9 ¾ . Był zatłoczonych jak zwykle. Mnóstwo czarodziejów i czarownic w mugolskich strojach. Byli też tacy, którzy mieli to wszystko gdzieś i pokazywali się w różnorodnych szatach.
- Kochanie zobacz czy to nie Bill i Fleur? - zagadnęła babcia
- Tak to oni, chodźmy się przywitać. - odpowiedział Lupin bez zaangażowania.
- Bill! Hej, Bill! - krzyknęła babcia- Chyba mnie nie słyszą. Fleur, kochanie!
- Babciu uspokój się. - powiedział Lupin zdenerwowany - Zwróciłaś na nas uwagę połowy peronu!
- Ojej. Przepraszam... - szepnęła babcia, już cała zarumieniona. - Przepraszam.
- Witaj Andromedo. - powiedział Bill
- O! Madame Tonks! - zapiszczała Fleur. - Witaj Teddy.
- Cześć, młody. - dodał Bill, już czochrając błękitne włosy Lupina- Chodź przedstawię Ci kogoś. - oznajmił i puścił oko do swojej pięknej wilowatej żony.
Odprowadził mnie parę metrów dalej, gdzie stała prześliczna dziewczynka mająca pewnie 11 lat i udająca się na pierwszy rok do Hogwartu. Po chwili stałem już z nią twarzą w twarz, a Bill powiedział:
- Teddy, to nasza najmłodsza córka, Victorie.
- Cześć. - powiedziała dziewczyna wyciągając rękę przed siebię . Byłem chyba za bardzo oszołomiony jej urodą, ponieważ nie od razu odwzajemniłem uścisk. Gdy tak stałem gapiąc się na młodą Weasley'ównę, Bill uśmiechnął mruknął coś i zostawił nas samych.
- Hej... Teddy, tak? - zaczęła nieśmiało Victorie, ale rękę miała nadal wyciągniętą. Była zbyt dobrze wychowana, by nie uścisnąć dłoni na powitanie.
- Czzześść. - wyjąkałem w końcu i uścisnąłem jej dłoń.- Tak, tak. Ted Lupin jestem.
- Miło mnie. - choć urodziła się w Anglii wciąż nie opanowała dobrze tego języka, mówiła jednak lepiej niż Fleur.
- Mi również... Eee... Śliczna jesteś wiesz?- mruknąłem zawadiacko.- Jesteś może wilą?
W tej właśnie chwili doszło do mnie co powiedziałem i jak głupio to musiało wyglądać.
- Emmm tak jestem w ⅛ wilą...
O Boże! Co ja zrobiłem!! Jakie to było głupie z mojej strony! Teddy nie miał nawet odwagi wytłumaczyć tego całego zdarzenia. Poczerwieniał po uszy, mruknął tylko coś w rodzaju "Przepraszam" i odszedł szukając wolnego przedziału.

Hej, Kochani! Oto pierwszy rozdział opowieści o osieroconym synu Nimfadory Tonks i Remusa Lupina. Postanowiłam pisać właśnie o nim, ponieważ jeszcze nie natknęłam się na opowiadania o nim. Sądzę jednak, że jest on równie barwną postacią jak cała reszta bez względu na włosy. Mam nadzieję, że się spodoba i do następnego!

Barwne Przekleństwo Teddy'ego LupinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz