RoZdział 1

116 7 1
                                    


Jak to dzień w dzień, wszystko toczyło się na pewien wzorzec. Budzę się. Zwykłą osobę z pewnością budzi rodzic, mówiąc, że spóźni się do szkoły czy coś w tym rodzaju. No, ale cóż, nie w moim przypadku. Jestem ekhm skromnie pisząc księżniczką. Wstaję kiedy chcę a służba przynosi mi jedzenie do łóżka. Normalne. Następnie zgodnie z planem mam mieć zajęcia z domowym nauczycielem – o historii naszego państwa, moich przyszłych obowiązkach i blablabla, jakby to kogoś obchodziło... . Później są jakieś tam spotkania z różnymi władcami, przedstawicielami czy kimś takim. Po wszystkim mogę robić co chcę. Najcześciej po prostu siedzę w swoim pokoju nie przeszkadzając nikomu. Ale dzisiaj mój monotonny dzień jak w zwyczaju ma mój ojciec musiał mi go zniszczyć. Mimo, że jest królem nigdy byście nie powiedzieli, że jest moim krewnym. On, choć na pozór srogi i sztywny jest naiwny i łatwowierny. Wszyscy się go boją, chociaż w sumie i dobrze, gdyby się okazało, że jest, jaki jest ktoś mógłby próbować odebrać mu koronę. Ja natomiast wracając do tematu jestem krótko mówiąc uparta.

Tak jak zwykle zaczęliśmy naszą rozmowę wiedząc już jak się skończy.

- Córko moja, przyszło królowo naszego królestwa!! Wiem, jak bardzo jesteś „samowystarczalna" jak ty to ujęłaś. Ale uważam razem ze wszystkimi, że potrzebujesz kogoś, komu możesz zaufać i kto wyciągnie do ciebie pomocną dłoń, kiedy nas już nie będzie na świecie.... – znowu to samo

- Staruszku, który raz już prawisz mi tą przemowę. Mam ją głęboko gdzieś. Wiesz i tak i siak nie zgodzę się na to, co mi zaproponujesz. Więc równie dobrze możesz wyjść z tego pokoju. Nie dość, że marnujesz mój czas to dodatkowo swój. – jak zwykle zaprzeczyłam.

- Ale Asto... - biedny zaczął ale niestety nie skończył

- Nie możesz Wasza Mość iść do mojej siostrzyczki i prosić ją o to samo?! Z pewnością się zgodzi! O to się już nie martw – ile razy mam to jeszcze powtarzać, znudziło mi się.

- Jesteś moją pierworodną córą i ty masz największe prawo do tronu!

- Powiedz to swojej złotej rybce – to zaczyna mnie irytować

- Asto!!!!

- Tatusiu!!! Idź i wypłacz się swojemu misiowi.

Już myślałam, że mam go w garści, że znowu da mi spokój na kolejny tydzień. Lecz chyba pierwszy raz coś mi do końca nie wyszło. Mój zaplanowany koniec tej konwersacji zaczął się sypać.

- Dość już tego! Za dużo z tym zwlekam. Masz już 16 lat i tak jak inne księżniczki w twoim wieku powinnaś mieć już męża a ja mógłbym spokojnie udać się na tą drugą stronę. Ilu mężczyznom już odmówiłaś?! Tak nie może być... - coś chyba za bardzo się wkurzył. To nie tak miało być!

- No, ale tatku ja jeszcze nie jestem gotowa na małżeństwo... - zaczęłam mój awaryjny plan na udobruchanie. Panika mnie już kompletnie ogarnęła.

- Za późno, już wszystko przygotowałem na wypadek, jakby ci się udało mnie przekonać – wyszczerzył się dumny z własnego pomysłu.

I koniec. Koniec mojego życia. Koniec mojego beztroskiego życia. Koniec wszystkiego, dzięki czemu mogę się cieszyć tym życiem.

- Kto to jest? Już ja mu pokażę jak się traktuje moich wybranków. A z tobą ojcze, zmierzę się później! – wykrzyczałam mu prosto w twarz.

- Twój daleki kuzyn – Ranmaru – odpowiedział, ignorując dalszą część mojej wcześniejszej wypowiedzi – przyjedzie tu jutro, a ślub odbędzie się za 9 dni!!! – wrzasnął uradowany.

Dlaczego? Chciałam jeszcze pożyć bez jakiegoś problemu na mojej drodze. A teraz nic.

- Dlaczego teraz się o tym dowiaduję, tak późno. Nie jestem na to przygotowana, jestem za młoda!! Nawet go nie znam, nigdy go nie widziałam!! Jak tak możesz, a ja cię uważałam za jedyną wartościową osobę z mojego otoczenia – zrobiłam minę szczeniaczka, mając nadzieję, że jakoś uda mi się go jeszcze nakłonić.

- Z tobą najwyraźniej inaczej nie można. Jutro czeka cię wielki dzień!

- Nie. Nie obchodzi mnie to. Ja decyduję nad moim losem. Nie wychodzę za mąż, koniec, kropka.

- Jeszcze się przekonasz kto ma większą władzę w tej rodzinie – powiedział a potem od razu wyszedł tanecznym krokiem, zachwycony takim obrotem sytuacji.

- Nie wywal się na schodach!!! – wrzasnęłam jak popierzona, chcąc, aby ostatnie słowo należało do mnie.

I co by zrobiła na moim miejscu normalna dziewczyna? Z pewnością rzuciłaby się na łóżko i zaczęła płakać a co ja zrobię? Zaczęłam kopać wkurwiona w ścianę i przeklinać jak ja im kiedyś dokopię.



-------------~---~-------------

No i w końcu koniec 1 rozdziału! Mam nadzieję, że się spodobało.

Princess - dark colorsDove le storie prendono vita. Scoprilo ora