Prolog: Bóg wie

9 1 0
                                    


Avril Lavigne – Wish You Were Here

Wbrew pozorom w mieście znajdowało się kilka miejsc, gdzie można było się odprężyć. Jednym z nich był klub Chillout, usytuowany na tyłach ulicy Mickiewicza. Akurat miał grać tam koncert jeden z bardziej lubianych miejscowych zespołów. Zuza cieszyła się na taką imprezę. Na szczęście na Facebooku wielu znajomych potwierdziło przyjście – zabawa w sympatycznym towarzystwie uśmiechała się dziewczynie jeszcze bardziej.

Tak, sympatyczne towarzystwo... Udział oczywiście potwierdził także Marcin, jej były. Jej pierwsza miłość... Zuza wciąż go kochała. Nie potrafiła i nie chciała o nim zapomnieć, znienawidzić. Bardzo żałowała ich rozstania. Dlaczego wtedy nie wiedziała, że nie można się natychmiastowo odkochać?! Niestety... Po rekolekcjach w Lublinie ich związek zaczął się rozpadać. Wmówili mu, że ona do niego nie pasuje, że jest zła, że wywołuje duchy i uprawia okultyzm... Poprosił ją o tydzień przerwy. Później ona poprosiła go o spotkanie, aby wszystko wyjaśnić, zanim się rozstaną – przeczuwała koniec. Niby wszystko sobie wyjaśnili, niby miało być dobrze, ale nie potrafiła wierzyć, gdy mówił, że ją kocha... Zresztą nazajutrz nie zwracał na nią uwagi. Kolejnego ranka czuła, iż już go nie kocha... Zerwała z nim po szkole – nie chciał z nią rozmawiać nawet tych kilka minut, ale go przymusiła. Następne dwa tygodnie spędziła w domu, chorując na gardło i przeżywając katusze – niestety, wciąż go kochała... Na szczęście powoli zaczynało być lżej. Niespodziewanie Marcin zaczął z nią rozmawiać z własnej woli. Kiedy w końcu spotkali się na mieście, on przytulił ją i zapytał, czy chciałaby do niego wrócić. Zaczęła mówić, że gdyby miała pewność, iż wszystko będzie dobrze... Jednakże wymiękła, kiedy powiedział „Kocham cię". Znów byli razem. Szczęśliwi. Niestety, tylko przez przeklęte trzy tygodnie... Chłopak nie rzucił palenia oraz picia, chociaż wiedział, jak bardzo tego nienawidziła i że zapalony przez niego papieros bolał ją jak zdrada. Spotkał ją pijany na mieście w Lany Poniedziałek i powiedział, iż ich miłość umarła. Nie chciała przyjąć tego do wiadomości, próbowała coś zrobić, choć nie wiedziała co. W końcu odpuściła... Od tego czasu ledwie rozmawiali, właściwie tylko parę razy. Raz bardziej go kochała, raz bardziej nienawidziła. Powoli nauczyła się z tym żyć... Niestety, często w jego obecności bardzo waliło jej serce i nawet drżały nogi. Nienawidziła siebie i jego za to, iż nie mogła po prostu przestać go kochać. Nie chciała być na niego skazana! Przecież nie zasługiwał na jej uczucia... Jednakże Bóg nie wysłuchiwał jej modlitw o miłość Marcina lub obojętność wobec niego. Cóż, bardzo zapadły jej w pamięć słowa, które po pierwszym rozstaniu z chłopakiem powiedział jej przyjaciel z Azji: „Bóg wie, co jest dla ciebie najlepsze, kotku". Głęboko w nie wierzyła. Ufała, że będzie szczęśliwa, bardziej szczęśliwa, niż podczas pierwszych tygodni ich związku.


ChilloutOnde as histórias ganham vida. Descobre agora