1. I'm not able already to be pleased with them.

521 22 2
                                    

Lily POV'S


     Czekałam na odpowiedni moment, kiedy będę mogła uciec i żyć na nowo. Była już późna godzina. Lekarze powoli chowali się do swoich gabinetów, a odwiedziny dobiegały końca. Mama dzisiaj miała nocną zmianę, a ojciec pojechał w delegację. Została ze mną Chasie - moja starsza siostra, która przed chwilą zniknęła za drzwiami łazienki. Miałam cichą nadzieje, że nie wróci za wcześnie.

     Siadam w pozycji siedzącej i nerwowo nadgryzam paznokcie, aż nastąpi odpowiedni moment. W chwili, gdy większość świateł zgasła, a siostra nie wraca, narzucam na siebie ciepłą kurtkę i łapię za zapakowaną wcześniej przez siebie torbę. Wychylqm głowę zza drzwi i ,gdy orienruję się, że nic mi nie zagraża, powoli rzucam się do biegu.

     W chwili, gdy zderzam się z drzwiami wejściowymi, przed oczami mam obraz zrozpaczonej mamy. W chwili, gdy oznajmiłam jej, że przerywam leczenie, że to dla mnie za ciężkie, ona się nie zgodziła, aby temu zaprzestać. Wiem, że będzie się martwiła. Wrócę. Kiedyś na pewno. Daję jej czas. Sobie zresztą też.

     Wychodzę na zewnątrz, gdzie roi się od świątecznych ozdób. Boże Narodzenie zawsze kojarzyło mi się z bólem. Od wielu lat spędzałam je w szpitalu i nie potrafię się już nimi cieszyć. Dla mnie już nie żyją. Odeszły razem z moją chorobą.

     Oplatam się ramionami, starając się chociaż na chwilę zapomnieć o męczącym mnie chłodzie. W momencie, gdy docieram na peron roi się od wielu przechodniów.  Z trudem przepycham się do kasy, by kupić najbliższy bilet za miasto.

     Wychodzę z tłumu i w skupieniu czekam na pociąg do Manchesteru. Często napotykam na sobie niemiłe komentarze przechodniów. Dopiero teraz dociera do mnie, że moja peruka lekko się przekrzywiła i wygląda bardzo nienaturalnie. Chowam wzrok w podłodze i delikatnie zaczesuję włosy do tyłu.

     Pociąg przyjeżdża z pięciominutowym spóźnieniem. Wszystkie miejsca są zajęte, więc zostaje mi miejsce stojące. Zaczynam odczuwać skutki nie przyjmowania leków, lecz staram się zachowywać jak należy, inaczej skończyło by się to zainteresowaniem wielu przebywających tu ludzi.

     Mija sporo czasu, zanim docieram na miejsce. Przeciskam się przez grono ludzi i wychodzę z powrotem na zewnątrz. Jest późno. Nie mam zbyt dużo pieniędzy, a dookoła życie zanikało.

     Cicho wzdycham i siadam na oddalonej od dworca ławce. Pozostało mi tu przenocować, a jutro okaże się co będzie dalej.

     To pierwszy dzień, gdy jestem wolna. Nie cierpię. Doskwiera mi chłód, ale to nie boli tak bardzo jak chemioterapia.

Postaram się dodać jutro kolejny. Czekam na wasze komentarze i gwiazdki. Do zobaczenia.








Believe (h.s) ✔Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu