Powód 1

7.7K 728 610
                                    

Na ekranie pojawił się Louis, w czarnej, zwiewnej koszuli i tego samego koloru spodniach, podwiniętych u dołu, tak jak lubił najczęściej chodzić i tych cholernych rozmierzwionych włosach, których nigdy nie potrafił ujarzmić. Potem przestał je nawet czesać grzebieniem, gdyż uważał, że przeczesywanie palcami w zupełności wystarczy. Gwoździem do trumny były chyba jego niebieskie oczy. Oczy, które tak pokochałem, odkąd pierwszy raz go zobaczyłem, idącego ulicą w kroplach deszczu. Błyszczały niczym małe klejnoty na jego włosach. To było też pierwsze, co zauważyłem, oczy, koloru morskiej wody, albo czystego nieba, zależy pod jakim kątem na niego patrzyłeś. Druga rzecz, która mnie zauroczyła w jego wyglądzie to nie uśmiech, ale zmarszczki wokół oczu, które powstawały z chwilą, kiedy kąciki jego ust unosiły się ku górze. Pokochałem go całego. Z każdą, nawet najmniejszą wadą. Począwszy od jego wybuchowego charakteru, a skończywszy na często bezczelnym poczuciu humoru. A teraz, znajduje się w salonie, siedząc na kanapie i patrzę się tępym wzrokiem na telewizor, zastanawiając się, ile musiałem dla niego znaczyć, jeżeli woli nagrywać video w którym wyjaśnia, dlaczego równy rok temu mnie opuścił, niż przyjść osobiście lub zadzwonić. Mimo wszystko nadal go kocham. Chcę mu o tym powiedzieć. Chce mu powiedzieć jak bardzo go kocham, po tym wszystkim, co mi zrobił. Choćby teraz, choćby wiedząc, że nie traktował mnie poważnie, skoro odszedł. Wziąłem głęboki oddech. Zatrzymałem film w chwili, gdy Louis pojawił się na ekranie. Nie mogłem tego znieść psychicznie, ani fizycznie. Ręce mi drżały, w głowie pojawiało się pełno myśli bez odpowiedzi, a serce zaczęło mi niebezpiecznie bić. Bałem się, że wyskoczy z klatki piersiowej, chodź to nie było możliwe.

- Co ty ze mną zrobiłeś, Louisie Tomlinsonie. – powiedziałem patrząc na niego. Nawet, jeśli nie było go przy mnie, nawet jeśli nie mógł tego usłyszeć, to łudziłem się, żeby dowiedział się jakimś magicznym sposobem o tym, jak bardzo teraz cierpię. Jak trudno jest mi na niego chociaż patrzeć, a co dopiero słuchać tego, co ma mi do powiedzenia. – Przez ciebie wpadłem w depresję. – kontynuowałem. Tak, to niestety prawda. Odkąd odszedł mniej jem, źle sypiam, nie wychodzę z przyjaciółmi, oddaliłem się od rodziny. Biorę niby leki, ale nie czuje różnicy, bo w środku nadal cierpię, nadal został we mnie nie wyobrażalny ból. Czuje pustkę, którą nikt oprócz niego nie jest w stanie wypełnić. – Odebrałeś mi wszystko, co miałem. Miłość. Nie jestem już zdolny do kochania. Na niczym mi nie zależy. Spójrz na mnie. – wskazałem na siebie. – Jestem wrakiem człowieka. Widzisz te sińce pod oczami? To z powodu braku snu. Od tygodnia nie śpię, bo myślę, że nie długo będzie rocznica twojego odejścia i proszę jest. I w sumie pojawiłeś się. Wprawdzie tylko na ekranie, bez możliwości porozmawiania ze mną, ale jesteś. – westchnąłem. Miałem nadzieje, że chociaż on jest szczęśliwy. Nie chciałbym żyć z myślą, że nie dosz, że mnie zostawił to w dodatku jest nie szczęśliwy. Nie zniósłbym tego. – Co ty zamierzasz mi powiedzieć, hm? – zapytałem wiedząc, że żeby poznać odpowiedź muszę nacisnąć „play". Zapewne będzie milion przeprosin i mówienia, że tak będzie lepiej dla nas obojga. – Nie wysilaj się Tomlinson, wiem, że to wymówka. Ty po prostu przestałeś mnie kochać. – mruknąłem do siebie kpiącym tonem. Nie można nikogo zmusić do kochania. Przychodzi chwila, w której musisz zaakceptować stan rzeczy takim jakim jest. Ja jednak nie potrafiłem sobie wmówić, że stało się tak jak się stało i może to mi nawet wyjdzie na dobre, nie. Ja widziałem tylko ciemne strony tej sytuacji, dlatego jestem w takim położeniu. Dlatego tak mi ciężko.

Drżącą dłonią nacisnąłem „play" na pilocie. To co za chwilę powie, może zmienić wszystko, dobrze o tym wiedziałem, ale wolałem wzbraniać się przed tym uparcie. To jednak nadeszło. Po roku, 365 dniach, mam nadzieje odkryć, dlaczego Louis Tomlinson, moja jedyna i prawdziwa miłość postanowiła mnie opuścić. Przełknąłem głośno ślinę, gdy poruszył się na ekranie. Wyglądał jakoś inaczej. Nie umiałem do końca powiedzieć, co się zmieniło, ale wiedziałem, że zmiana, która w nim zaszła musiała być dość duża. Wydawał się bardziej... radosny? Spełniły się zarazem moje obawy jak i oczekiwania. Louis jest prawdopodobnie szczęśliwy. Cholera, to mój Louis. Znam go lepiej niż on sam. Umiem w ciągu dwóch sekund stwierdzić jaki ma aktualnie nastrój. Co takiego wielkiego musiał przede mną ukryć, że zdecydował się wyjechać? Dotąd myślałem, że chodzi o wypalenie się uczucia względem mnie, jednak nie nagrywa się płyt dla kogoś, kogo się nie kocha. Chciałem w to wierzyć, chciałem, aby to była jedyna prawda jaką będzie dane mi usłyszeć, że nie zostawił mnie bez powodu.

10 reasons to leave | Larry StylinsonOnde histórias criam vida. Descubra agora