01. memento mori

47 9 0
                                        

Dziesięć godzin do świtu

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Dziesięć godzin do świtu

— Pierdolony Josh Washington — westchnęła Cassandra, stojąc przed zamkniętą bramą. Rozejrzała się po okolicy, jednak nie było tam nic, co mogłoby jej pomóc w przedostaniu się do kolejki. Podeszła więc do kamiennego murku i zaczęła się wspinać, ale będąc już prawie na górze, omsknęła jej się noga i boleśnie upadła na plecy. Z jej ust wyrwał się krótki krzyk, jednak zacisnęła zęby i obolała podjęła drugą próbę. Tym razem wyszło jej bez komplikacji.

— Halo? Jest tu ktoś? — Damski głos przerwał ciszę kanadyjskiego lasu. Cass rozpoznała w nim Jessicę i faktycznie - po chwili zza drzew wyłoniła jej się szczupła sylwetka blondynki. Gdy dziewczyna ją zauważyła, uśmiechnęła się blado, jednak podeszła do niej, aby przytulić się na powitanie. — Och, Cass! Wieki cię nie widziałam! Wszystko okej? Słyszałam krzyk.

— Trochę sobie obiłam dupę, ale poza tym żyję — odpowiedziała Cassie, odsuwając się od koleżanki. Racja, w ciągu tego roku od ich ostatniego wypadu część z nich skończyła szkołę średnią, podczas gdy Jess, Matt i Ashley zostali w ostatniej klasie liceum. W związku z tym nie miały za dużo możliwości do spotkań - nie żeby wcześniej trzymały się szczególnie blisko. Jess zawsze wydawała jej się płytka, może trochę głupiutka, ale przede wszystkim - fałszywa. Widziała jej spojrzenia rzucane w stronę Mike'a, szukanie niby przypadkowego kontaktu fizycznego z chłopakiem swojej najlepszej przyjaciółki, ale przede wszystkim - to ona wyszła z propozycją pranka na Hannah.

Chociaż w niektórych kwestiach były podobne. Obie seksualizowały siebie, aby poczuć, że są coś warte.

— Jak ci minął ten rok? Czasami na imprezach gdzieś cię łapałam kątem oka i chciałam podejść zagadać, ale zawsze było coś, co mnie odciągało od tego pomysłu — zaczęła Jess, prowadząc ją do kolejki.

— Coś czy ktoś? — sarknęła jej w odpowiedzi szatynka. Nie starała się nawet zabrzmieć miło - widziała Em po tym, jak Mike ją zostawił i chociaż na co dzień zgrywała silną laskę, to przeszła rozstanie dosyć ciężko. Nie ma co się dziwić, w końcu byli razem od początku liceum.

— Nie wiem do czego pijesz — prychnęła jej w odpowiedzi, a Cass odpuściła temat. Ostatnie czego teraz chciała to wdawać się w potyczki słowne, gdy przyjechali tutaj miło spędzić czas.

— Poszłam na uniwerek stanowy. Dokładnie to na architekturę. Nie będzie ci przeszkadzać, jeśli sobie zapalę? — powiedziała, gdy wsiadły do wagoniku i bez czekania na odpowiedź wyciągnęła z kieszeni kurtki papierosy. Jess posłała jej wzrok dezaprobaty, jednak nic nie powiedziała. Reszta podróży minęła im w ciszy. Cassandra przyglądała się widokowi wokół - pokryte śniegiem góry na tle zachodzącego Słońca prezentowały się pięknie i pewnie zabierałyby jej dech w piersiach, gdyby nie fakt, że miała świadomość, co wydarzyło się tutaj rok wcześniej.

Teraz cienie wydawały jej się być podejrzanie za długie, niby łapy sięgające po nią, a biały śnieg zamiast uroku, dodawał jakiejś grozy - jak gdyby kolory po prostu przestały istnieć. Zacisnęła dłonie, aby ukryć ich drżenie. Im bliżej schroniska były, tym większy ucisk w żołądku czuła. Nie chciała tutaj wracać, ale widząc, jak bardzo Joshowi na tym zależy, ugięła się.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 25, 2024 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

THE MOTH'S FLIGHT. until dawnWhere stories live. Discover now