2#

18.7K 809 17
                                    

Następnego dnia wstałam równo o godzinie 6.Poszłam do toalety wziąć odświeżający prysznic.Gdy byłam już sucha rozczesałam i wysuszyłam moje długie włosy,następnie upięłam je w mocnego koka.Musnęłam rzęsy delikatnie tuszem i usta błyszczykiem.Ceniłam sobie naturalność.Zestaw na dzisiaj? Wąskie,dopasowane czarne rurki i biała bluzka bez ramiączek.Zeszłam na dół wypić kawę.
-Wow,a co to za dupcia idzie? Zaśmiałam się na słowa Ash.Siedziała na stołku obok kuchennej wyspy i obliczała wczorajszy utarg.
-Przesadzasz-Wzięłam porządnego łyka napoju,czułam jak kofeina krąży w moich żyłach.Usłyszałam dzwonek telefonu.
-Tak słucham? Zapytałam od razu po odebraniu.
-Witam chciałem tylko powiedzieć,że podstawiny pani samochód za 20 minut-spojrzałam na zagarek :7.
-Dobrze,Dziękuję- rozłączyłam się.Porwałam z kuchni 2 pączki i zapakowałam je do papierowej torebki.Poszłam na górę poszukać w szafie jakieś garsonki.Wybrałam kremową i szpilki w tym samym kolorze.Przejrzałam się w lustrze,tak jest dobrze.Powróciłam myślami do mojego przyszłego szefa.Pięknie wykrojone usta,te niebieskie oczy.Ciekawe co kryje się pod garniturem i koszulą?Boże o czym Ty myślisz? Zamknij się! Mówiłam do swojego mózgu.Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk klaksonu.Wyjrzałam przez okno,mój samochód stał na podjeździe.Zbiegłam po schodach i wzięłam z kanapy torebkę,nie miałam za wiele czasu.
-Paa,życz mi powodzenia-przytuliłam przyjaciółke i wyszłam.Cudownie znowu było czuć się za kierownicą.Miałam mercedesa Benza.Nie,nie jestem jakaś specjalnie bogata.Bardzo długo na niego oszczędzałam,odmawiając sobie przyjemności,a i tak jeszcze dołożyli mi rodzice.Odpaliłam silnik,uwielbiałam nim jeździć.Prowadziło się go lekko.Nie miałam teraz czasu na wolną jazdę.Wrzuciłam gaz do dechy i pojechałam.Byłam pod firmą o 7:45.Miałam właśnie przechodzić przez bramkę,kiedy zatrzymał mnie ochroniarz.
-Ma pani identyfikator lub kartę pracownika? Obczaił mnie wzrokiem.Co za cham pomyślałam.
-Dopiero od dzisiaj zaczynam tu pracę-zaczynałam się tłumaczyć.Spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
-Nie może pani tu wejść- chwycił mnie za ramię.
-Pan nie rozumie,ja muszę! Byłam wsciekła.Wstrętny typek.Szarpałam się z nim.Nie chciał puścić więc z całej siły nadepnęłam mu obcasem na stope.Jęknął z bólu i kiedy poluźnił uścisk wyrwałam się.Ruszyłam truchtem w stronę wind.Jednak wpadłam na kogoś.Poczułam te same iskry co wczoraj.I o to on ,stał przede mną trzymając ręcę na mojej talii.Miał czarny garnitur,lepszy od wczorajszego.Włosy w nieładzie i te oczy.Poczułam nagłe szarpnięcie.Łysy ochroniarz ciągnął mnie do tyłu.Mayson jednak trzymał swoje dłonie nieustępliwie tam gdzie przedtem.
-Czy jest jakiś problem? Ta chrypka przyprawiała mnie o zawrót głowy.Gościu puścił mnie i spuścił wzrok.Na prawdę ten silny wysoki mężczyzna bal się Smitha? Ja pierdole.
-Nie,przepraszam-odwrócił się i odszedł.Mężczyzna stojący obok mnie pociągnął mnie za rękę do windy.Gdy zostaliśmy w niej sami,poczułam jaka jestem spięta.
-Widzę,że lubi pani wielke wejścia-spojrzałam na niego,gdy się odezwał.W kąciku jego ust pojawił się uśmiech.
-Bardzo zabawne-nie bałam się,że powiem coś głupiego.Byliśmy dopiero na 11 piętrze.Było mi gorąco,to przez niego.Rozpięłam guziki garsonki.Poczułam na palcach palące spojrzenie.Obserwował jak moje palce odpinają guziki,jeden po drugim.Nasz spojrzenia się spotkały,czułam się naga.Oblizał wargę.Czy miał pojęcie,jakie to było seksowne? W ustach miałam sucho.Zorientowałam się,że wodzę palcami po swojej szyi.Natychmiast przestałam,zauważyłam jak poluzowuje krawat.Wkońcu byliśmy na właściwym piętrze,obejrzałam się w lustrze na drzwiach windy.Byłam rozpalona,miałam wypieki i zaszklone oczy.I do tego wszystkiego moja kobiecość domagała się uwagi.Wzięłam głęboki oddech.Szłam za nim krok w krok.Obok jego biura,sekretarki przyglądały mi się z zainteresowaniem.Gdy byliśmy już u niego wskazał mi miejsce tam gdzie wczoraj z tym,że tym razem usiadł obok mnie.
-Będzie pani zaczynała pracę o godzinie 8 i kończyła o 17- zaczynał,ciągle pisząc coś na kartce-Będzie pani pracować dla mnie,przygotowywać umowy,brać udział w spotkaniach z klientami i przygotowywać ze mną projekty-słuchałam uważnie tego co mówił.Byłam zachwycona.Jego smukłe palce dekocentrowały mnie-Odpowiada to pani? Zapytał.Czy mi to odpowiada,marzyłam o tym.
-Oczywiście,jestem wdzięczna,że dał mi pan szansę-polożyłam dłonie na kolanach.
-Proszę niech pani podpisze-podał mi długopis.Podpisałam się we wskazanym miejscu i uśmiechnęłam szeroko.
-Mogę mieć prośbę? Ujrzałam pytanie w jego spojrzeniu-Mógłby mi pan mówić po imieniu,czuję się staro kiedy słyszę pani-roześmiał się cicho i kiwnął lekko głową na ,,tak".
-A więc Will...- O boże moje imię w jego ustach.Poczułam dreszcze-Pokaże Ci Twoje biuro-wstał i podszedł w kierunku drugich drzwi,wczoraj myślałam,że to toaleta.Stojąc obok nich dostrzegłam drzwi po drugiej stronie pomieszczenia,wczoraj musiałam być tak nerwowa,że nie zwróciłam na nie uwagi.Uchylił drzwi i dostrzegłam nieco mniejsze,ale wykonane w tym samym stylu biurk.Jak dla mnie było idealne.
-Jest piękne- powiedziałam na głos-Dziękuję-posłałam mu uśmiech.
-Jest pani w stanie pracować już od dziś? Zmarszczył czoło,czekajac na moją odpowiedź.
-Jasne-skrzyżowałam ręcę na piersi-Od czego mam zacząć? Podszedł do swojego biurka i usiadł przed komputerem.Przywołał mnie ręką,żebym podeszła.Nachyliłam się nad nim.Wiedziałam,że stara się na mnie nie patrzeć.Byłam taka okropna? Zignorowałam te myśli i skupiłam sję na tym co do mnie mówi.
-Prześlę zaraz na twojego nowego służbowego mejla wszystkie moje umówione,przyszłe spotkania,wszystkie planowane projekty i inne ważne informację,a Ty Will mi to wszystko uporządkujesz- wypowiadal moje imię z takim pragnieniem.Musiało mi się wydawać.Pół godziny później siedziałam już oficjalnie w moim nowym biurze i zabierałam się do pracy.Nie spodziewałam sję,że ma tyle planowanych spotkań.Zrobiłam kalendarz,uwzgędniając w nim temat i szczegóły każdego spotkania.Zerknęłam na godzinę.Mój zegarek pokazywał godzinę 13.Tak szybko przelecial czas.Masakra.Gdy to już miałam gotowe,zaczęłam zapoznawać się z przyszlymi projektami.Trochę je opracowałam.Następnie przejrzałam pocztę,właściwie sam spam,nic konkretnego.Zrobiłam sobie kawę.Poodbierałam telefony.Kiedy miałam chwilę wolną zadzwoniłam dl Ash.
-Hej-Usłyszałam radosny głos mojej przyjaciółki.
-Cześć,będę dziś przed albo po 18-rzuciłam zdawkowo.
-Już pracujesz? Krzyknęła do telefonu,ogłuszając mnie przy tym.
-Tak,opowiem Ci wszystko w domu,muszę kończyć pa- powiedziałam.
-Pa-pożegnała się.Rozłączyłam się.Kiedy juz wszystko miałam zrobione była 16:55.Poszłam do jego biura.Siedział przy komputerze ze szklanką whiskey z boku i palcami przy skroni.Podeszłam do niego.Oderwał się od pracy i spojrzał na mnie.
-Już wszystko zrobiłam,pana nowy kalendarz i opracowane projekty wysłałam panu na mejla.Wstał i usiadł na rogu biurka przede mną.Następnie powoli zbliżał się do mnie.Przełknęłam nerwowo.Wziął minz twarzy niesforny kosmyk a potem opuszkiem palców przejechał po moim policzku.
-Mówiłem Ci,że pięknie wyglądasz-zagryzł tą swoją wargę.Podniecając mnie tym.Stałam w miejscu trzęsąc się z pożądania jak galaretka.Nagle odsunął się i pomasował palcami skronie.
-Będę panu jeszcze potrzebna? Odważyłam się odezwać.Spojrzał na mnie tak,że ciepło rozeszło się po moim podbrzuszu.Byłam mokra,mokra i spragniona.Co to za facet? Nigdy się tak nie czułam,nigdy nikogo tak nie pożądałam.
-Nie,na dzisiaj to wszystko-powiedział-Do zobaczenia jutro-dodał.Wróciłam do swojego biura po garsonke i torebkę i szłam w kierunku drzwi.
-A jeszcze jedno,wiem,że mnie pragniesz-to mnie ta zszokowało,że nie odpowiedziałam.Wyszłam zdziwiona dzisiejszym dniem.

komentujcie oceniajcie :) pozdrawiam

Trylogia Smitha-Wszechmogący (w trakcie Korekty) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz