CZĘŚĆ 11 - c.d.

483 40 3
                                    

- Dla mnie też! – zawtórował mu skunks i czym prędzej czmychnął do domu. Sowa pytająco spojrzała na Mirandę i Ritę. – Czemu nie. W końcu teraz jesteśmy tylko gośćmi – zebra z kocicą zachichotały i równie szybko jak basset zniknęły w domu osła. – W takim razie... – sowa zwróciła się do Baltazara – ...chodźmy! Przedstawię cię Emie i Seli.

-Idźcie, idźcie – dopowiedział ochoczo osioł. – I czym chata bogata! A my chłopaki... – zwrócił się do kuca i królika – ...chodźmy zaciągnąć ten majdan do drewutni. Spojrzał w niebo. Przed nami długa noc. A i jeszcze musimy ułożyć spory stos chrustu. Czeka nas jeszcze duuużooo pracy.

- A może i nie – zachichotał królik.

- To znaczy? – osioł z kucem badawczo spojrzeli na Lika.

- To znaczy, że poczciwy Lik już dawno uporał się z ułożeniem stosu – uśmiechnął się zadowolony. – Wszystko przygotowane. Wystarczy tylko dorzucić pachnącej lawendy i czego tam jeszcze przywieźliście i voila!- zadowolony przytupnął łapą. - Chyba nie myśleliście, że leżałem do góry brzuchem podczas waszej nieobecności, co?

- No nie...stary – szybko odpowiedział Pony. – Liczyliśmy na ciebie!

- Na pewno! – fuknął królik. – Ale nie ma co gadać. Bierzcie wóz i do drewutni. Czas. Czas ucieka. Za mną, póki zupełnie nie ściemnieje.

Osioł z kucem chwycili na barki dyszel i posłusznie ruszyli za królikiem. Po chili zatrzymali się przy drzwiach drewutni.

- No i gra! – ucieszył się królik.

- A może od razu załadujemy na wóz lawendę zebraną przez Lika? – wtrącił kuc.

- Phi! – pisnął królik i założył łapę na łapę.

- No co? – zdziwił się kuc. – Dobry pomysł.

- Taaa – pełen dumy królik otworzył drewutnię, a oczom osła i kuca ukazały się trzy, pełno załadowane lawendowym suszem i olejkami taczki.

- No, no... - nie kryli podziwu przyjaciele.

- I co? Zatkało kakao? – królik napuszył się jak paw. - Wiem, wiem...nikt nie docenia poczciwego Lika. Nikt, a nikt! Lik jest tylko do przynieś, podaj, pozamiataj... - zarzucił grzywkę do tyłu.

- No coś ty?! Lik! Jesteś naszym bohaterem! – osioł poklepał po przyjacielsku królika po plecach.

- Właśnie! Wykonałeś kawał... – kuc jeszcze raz spojrzał na załadowany ładunek - ...dobrej roboty.

- I zaoszczędziłeś nam sporo czasu. Naprawdę – dopowiedział osioł.

- Dobra, dobra – królik udał zmieszanego. – Chodźmy lepiej do domu. Zjemy, to znaczy wy zjecie i... - zacmokał nerwowo.

- Właśnie. „I". To dobre – dodał osioł. – Albo stanie się „I", albo nie.

Królik bez słowa przymknął drzwi drewutni i wszyscy pomimo lekkiego podenerwowania lekkim krokiem weszli do domu osła. A raczej prosto do salonu, gdzie już czekał na nich ciepły posiłek.

- Nareszcie w domu. Cmok, cmok – królica czule przywitała pocałunkiem osła i kuca.

- No, no... - oburzył się Lik. – Tylko bez takich mi tu czułości!

Zwierzaki buchnęły śmiechem, a królica machnęła łapką.

- Siadajcie i jedzcie. Reszta... – wskazała łapką na pozostałych i na psiaka - ...oprócz Kluska jest już najedzona i lekko wypoczęta.

Edmund spojrzał na basseta i zaniósł się głośnym śmiechem. – Ten to dopiero ma apetyt. Jego lepiej ubierać, niż karmić!

- No wiesz?! – oburzył się Klusek nie przerywając posiłku.

Po drugiej stronie kufraWhere stories live. Discover now