1 rozdział- Imiona z dużej litery

54 4 0
                                    


1 rozdział – Imiona z dużej literą

- Daj spisać Gab- poprosił cicho szatyn.

- Spadaj darmozjadzie- powiedziałam, śmiejąc, się głośno. Chłopak przewalił na mnie oczami, ale po paru sekundach nie wytrzymał i wybuchł śmiechem. Kochałam jego śmiech.

- Sorry Matt, nie chce, żeby facetka od prawa cywilnego dowiedziała się, że spisujesz ode mnie notatki na kolosa.

- Jaka z ciebie przyjaciółka- prychnął.

Zamknęłam laptopa i książki, po czym schowałam je do torby. Robiło się późno, a ja nie chciałam dokładać tacie i Georgowi powodów do zmartwień.

- Będę musiała się zbierać Matthias. Wiesz, jaki jest mój, tato.

- Ta, wiem. Wyśpij się kwiatuszku na tego kolosa- powiedział, przegryzając końcówkę swojego, niebieskiego, długopisu.

- Ty też. Nie siedź tu za długo- pożegnałam się z chłopakiem i wyszłam z kawiarni, idąc do czarnego vana, mojego ochroniarza, Hermana.

- Panno Holley, dzwonił pan George z prośbą, aby podjechać do kancelarii. Ma coś panience przekazać- poinformował mnie mój ochroniarz, jak i równie szofer.

- Okej. Nie ma sprawy.

Pogoda jak na czerwiec, była po prostu cudowna i czarująca. Piękny zachód słońca oświecał Santa Monica. Gdy zaczęliśmy się zbliżać do kancelarii Holley & Blythe, przeszły mnie lekkie dreszcze. Nie przyjeżdżałam tutaj zbyt często. Zdarzało mi się czasami, owszem, ale... tylko czasami. Ostatni raz byłam tutaj, gdy ktoś z ludzi taty przyłapał mnie na wagarach. Do dziś pamiętam kazanie taty na temat mojej edukacji.

- Gabby! - krzyknęła recepcjonistka.

Przyjrzałam się kobiecie i skapnęłam, że to Sheena. W ciągu czterech miesięcy zdążyła przejść wielką zmianę. Przefarbowała swoje piękne, brązowe, włosy, na jakiś dziwny odcień rudego, a i do tego także zauważyłam, że ma bardzo opaloną skórę.

- Sheena! - podekscytowałam się. Nie minęła chwila, a już nawzajem się ściskałyśmy.

Shenna Britney. Dwudziestotrzylatka, która dokładnie sześć miesiącu temu, pierwszy raz umówiła się ze mną na kawę. Chodzenie w piątki do kawiarni „The Other Side " stało się naszą rutyną. Zaprzyjaźniłyśmy się. Dziewczyna siadła za ladą, sprawdzając coś na komputerze, a także przy okazji zaczęła opowiadać mi o tym, jak ostatnio spotkała się z pewnym mężczyzną na randce. Z jej monologu wyrwał mnie głos mojego ukochanego najstarszego brata, Georga Holleya.

- Gabby, wejdź, proszę, do gabinetu- mój brat posłał ostrzegające spojrzenie swojej sekretarce, po czym zniknął, wraz z zemną, za drzwiami. Przy biurku tak jak się spodziewałam, siedział nasz ojciec. Straszy brunet, najczęściej chodzący w garniturach. Prawnik słynny, w całym Santa Monica.

- Cześć tato- powiedziałam, składając, pocałunek na jego policzku, jak to miałam w zwyczaju.

- Cześć skarbie.

- Co się stało? - spytałam cicho.

- Jest sprawa córeczko. - zaczął- Rozmawiałaś ostatnio z Vicky?

Zmarszczyłam lekko brwi i przegryzłam dolną wargę.

- Nooo... we wtorek.

- Czyli przedwczoraj. - skinął do siebie tata- Vicky ma w sobotę urodziny. Pamiętasz? - spytał, a gdy skinęłam, głową odpowiedział- Doskonale. Mogłabyś pomóc Sophii i Lydia'i w przygotowaniu imprezy?

Welcome To My Dark Side [ Zawieszone  ] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz