Faktycznie po lewej stronie zebrała się spora grupa osób. Wszyscy ściągnęli już kaptury i żaden nie wyglądał na łaka. Ostrożnie zawęszyłam, ale nikt nie pachniał tą unikalną mieszanką zwierzęcia i człowieka, która oznaczała mieszańca. Kiedy podeszłam bliżej moje zmysły zaatakował hałas, do tej pory miałam do czynienia maksymalnie z 20 osobami naraz, a tutaj było ich przynajmniej dwa razy więcej! I większość rozmawiała, co sprawiało, że było strasznie głośno, naprawdę, jak na naprawdę zatłoczonym jarmarku. Po paru minutach rozbolała mnie głowa, a magią zaczęła łupać w czaszkę, więc czym prędzej zawinęłam się na odległość wystarczającą, by nie oszaleć. Na szczęście zanim ogień wyrwał mi się spod kontroli, to podszedł do nas ten chłopak spod bramy i zagwizdał na noszonym na szyi gwizdku. Dźwięk wrył mi się w uszy, przez co aż się skuliłam, ale zadziałał, pozostali zamilkli. Ostrożnie rozprostowałam się i popatrzyłam w niebo, które zachodzące właśnie słońce pomalowało różnymi kolorami.

-Dobrze nowi, teraz idziecie za mną, pokaże wam, gdzie będziecie mieszkać. Wiem, że część z was jest magiczna, ale bardzo was proszę żebyście starali się powściągać magię.- Powiedział chłopak, po czym odwrócił się i poszedł w stronę jednego z majaczących za szkołą, baraków. Zagubieni, chcąc nie chcąc poszliśmy za nim. Kiedy doszliśmy na miejsce, to zbiliśmy się w nieforemną grupkę przed wejściem. Wyciągnęłam się, by zobaczyć, ze w drzwiach budynku połyskuje migotliwa pajęczyna, a ja skądś wiedziałam, że oznacza ona potężne zaklęcia.

- Pojedynczo przechodzicie przez pajęczynę, ona was przyporządkuje do pokoi. Na parterze są numery od 1 do 5, na piętrze 11-15, a na poddaszu do 20. Jakieś pytania?- powiedział chłopak i odsunął się na bok, przez chwilę milczał, ale nie słysząc żadnych kwestii, to ponownie ię odezwał- Ktoś na ochotnika?- zapytał i dał nam czas na zastanowienie, nie chciałam się wychylać, ale kiedy nikt się nie chciał ruszyć, to przesunęłam się do przodu, ale w chłopak się zniecierpliwił i popchnął w stronę drzwi dziewczynkę, której sięgające połowy pleców włosy, były praktycznie całkiem białe! Miała, ze sobą walizkę, a kiedy wpadła w pajęczyna na ścianie obok wyświetliła się 4. Chłopak uśmiechnął się i powiedział, że to oznacza, że jest w pokoju numer 4. Teraz pozostali przestali się bać i ruszyli do wejścia całą lawą! Kolejna dziewczynka, również z walizką, ale o nijakich jasno brązowych włosach i brązowych oczach także wylądowała w 4 pokoju. I tak to szło, większość lądowała w pokojach po dwie-trzy osoby, ale część miała mieszkać sama. Kolejne osoby podchodziły do pajęczyny, ja byłam gdzieś w środku i wylądowałam w pokoju 16. Zgodnie ze słowami chłopaka ruszyłam korytarzem, aż do ledwie oświetlonych schodów, i nimi na poddasze. Na ich szczycie, po prawej stronie były zwykłe, zbite z brązowych desek, drzwi zaopatrzone w żelazną klamkę, mniej więcej na wysokości mojego wzroku i mosiężną liczbę 16, znajdującą się sporo ponad moją głową. Chciałam otworzyć je delikatnie, ale zawiasy i tak zaskrzypiały. Pokój mieścił wąskie łóżko pod jedną ścianą i prosty stół z krzesłem pod oknem w drugiej, zaś skośny sufit stanowił czwartą ścianę. Jakiś czas temu pomalowano ściany na ciemną zieleń, a sufit na biało, ale podłogę po prostu wyłożono ciemnymi deskami. Odstawiłam plecak na stół i zamknęłam drzwi, po których wewnętrznej stronie wisiała jakaś kartka. Pomimo ćwiczeń nie radziłam sobie z literami zbyt dobrze, ale kiedy w końcu udało mi się ją odczytać to zrozumiałam, ze zawiera ona plan lekcji, oraz dwie informacje: jedna mówiła, że ok. 20 minut po zachodzie słońca mamy zebrać się przed budynkiem, a druga podawała godziny trzech posiłków. Na razie zostawiłam kartkę na drzwiach, ale z plecaka wyjęłam spakowane jeszcze w domu rzeczy, czyli między innymi: dwa zwykłe, wełniane, brązowe koce, zapasową bluzę i spodnie, dwie pary własnoręcznie uszytych gaci, oraz czysty zeszyt i wieczne pióro, zaopatrzone w naboje. Większość z tego dostałam na targu, w zamian za zające i mające wzięcie skóry jeleni.

Zoja ( w trakcie korekty)Where stories live. Discover now