Coś jakby magia..

1 0 0
                                    

- No powiedz! Podoba ci się czy nie? - Zuza męczyła mnie bym powiedziała jej co czuje do jej starszego brata.

- Nie powiem. - Wzięłam gazetę do ręki.

- No Mimiii. - Wzięła inną gazetę i naciskała na mnie. - Błagam cię!

- Nie Zuzia, wygadasz mu. Poza to sprawa między mną a nim. - Dalej czytałam.

- Boże no powiedz! - Napierała.

- Do cholery, nie rozumiesz słowa „nie"?!- Wyłoniłam oczy zza gazety.

- Boże ty ostatnio masz złe dni czy co?- Wywinęła oczami.

                                       ••••••••••

- Cześć. - Podszedł jakiś chłopak a Zuza spojrzała na mnie kontem oka na co przewróciłam oczami. - Chodzę do szkoły na przeciwko.

- I co z tego? - Burknęła w odpowiedzi brunetka.
- Znam was z widzenia. I zazwyczaj jesteście same. - Próbował zacząć rozmowę.

- Tak, i nie szukamy towarzystwa. - Zamknęłam gazetę którą odłożyłam.

- Ja też, jak się nazywacie? - Okularnik nie dawał za wygraną.

- Wanda, a to.. - Skłamała brunetka i spojrzała na mnie.

- Larissa. - Również skłamałam. W środku modliłam się by nie chciał dalej z nami rozmawiać.

- Noemi! Zuza! Chodźcie szybko! - Krzyknęła najmłodsza z rodzeństwa Pevensie, która nagle znalazła się przy nas i chwyciwszy mnie i brunetke za rękę ruszyła w stronę stacji kolejowej.

- Łucja, co się stało? - Zdezorientowana szłam za ciemnowłosą 12-latką.

- No bo, Piotrek.. - Zaczęła mówić przerażona a ja przyspieszyłam tępa po usłyszeniu tego.

                                       ••••••••••

  Na schodach i w przejściu prowadzącym na stację kolejową stało pełno ludzi. Przedzierając się przez tłum wpadłam na wyższego ode mnie chłopaka z kruczoczarnymi włosami, całe szczęście był to Edmund. Krzyki osób roznosiły się.

- W ryj! Walnij go w ryj! - Krzyknął ktoś z tłumu, gdy zobaczyłam gdy zobaczyłam jak kilku dupków bije, a raczej próbuję bić najstarszego z rodzeństwa Pevensie.

- Lej go! Lej go! - Zaczął krzyczeć tłum. Wtedy Edmund zaczął się przepychać i ruszył na pomoc bratu.

- Edmund! - Krzyknęła Łucja wtedy napotkałam się ze wzrokiem Piotra. Gdy tak się przepychali, stwierdziłam że dość tego. Zeszłam do nich.

- Ej ty! - Najstarszy z chłopaków którzy się bili spojrzał na mnie. - Tak ty! Zostaw go! - Gdy krzyknęłam wszyscy zamilkli.

- Mówiłaś do mnie, wariatko? - Chłopak podszedł do mnie. Nazwał mnie tak bo przecież laski nie mogą mieszać się w „męskie" sprawy.

- Tak do ciebie, lepiej go zostaw bo nie chcesz tu leżeć. - Warknęłam.

- Ty, psychopatko, nic mi nie zrobisz więc się nie mieszaj bo sama w mordę dostaniesz. - Na te słowa z całej siły uderzyłam go pięścią w nos na co tłum krzyknął.

- Dalej nic? - Spojrzałam na chłopaka który złapał się za nos i usiadł pod ścianą. Niezauważenie jego kolega zaszedł mnie od tyłu i złapał za ręce które wykrzywił z tyłu i uderzył mnie w tył głowy, po czym upadłam.

- Ty śmieciu! - Piotrek spojrzał na niego i uderzył wolną ręką po czym usłyszeliśmy głos gwizdka na co podparłam się na łokciach, nic mi nie było oprócz zdartego kolana i bolącej głowy. Obok mnie przeszło kilku policjantów którzy rozdzielili chłopaków i rozgonili „publiczność".

- Noemi! Nic ci nie jest? - Podbiegła do mnie pierwsza Łucja a po chwili Piotr i Edmund.

- Nie, jest dobrze. - Uśmiechnęłam się do niej.

- Noemi, nie potrzebnie się mieszałaś. - Niebieskooki smutno na mnie.

- A co, miałam stać i nic nie robić? Gdybym mogła się tu zmienić z chęcią rozcięłabym mu pazurami ten krzywy ryj. - Parsknęłam na co niebieskooki się zaśmiał. Przez to że byłam córką Aslana, potrafiłam się zmieniać w lwice, ale tylko w narnii.

                                         ••••••••••

- Więc o co poszło tym razem? - Spytała się starszego brata Zuzanna, siedząca na ławce razem z Łucją i Edmundem. Po czym podała mi dwie chusteczki, jedną przyłożyłam do kolana a drugą starałam się zatamować krew z rozciętego łuku brwiowego Piotra.

- Potrącił mnie. - Był odwrócony tyłem do rodzeństwa i wpatrywał się w moje brązowe tęczówki.

- Więc go walnąłeś? - Spytała z wyrzutem najmłodsza.

- Nie, najpierw mnie popchnął, a potem kazał się przepraszać. Wtedy go walnąłem. - Odwrócił się do rodzeństwa.

- Jezus, na prawdę nie możesz sobie darować? - Spytała Zuzia patrząc się na brata.

- Nie widzę powodu. - Warknął. - Czemu wszyscy traktują nas tu jak dzieci?! - Spoglądał na rodzeństwo.

- Bo nie jesteśmy dorośli? - Kruczowłosy patrzył na nas.

- Ale przecież byliśmy. - Spuścił głowę w dół po czym usiadłam na ławce. - To już prawie rok. - Blondyn usiadł obok mnie i położył dłoń na moim udzie. - Długo mamy na niego jeszcze czekać?

- Nie ma się co oszukiwać, to jest nasz świat. - Brunetka odwróciła się bardziej w naszą stronę. - Najwyższy czas żeby się z tym pogodzić. - Założyła dłonie na piersi na co westchnęłam.

- Wasz, nie mój. Prędzej czy później musze wrócić. - Oznajmiłam smutna na co Piotrek przegładził dłonią moje włosy. - O matko. - Spojrzałam na osoby idące po stacji i zobaczyłam tam tego okularnika sprzed 30 min.

- Udawajcie że z nami rozmawiacie. - Szepnęła Zuza.

- Przecież rozmawiamy. - Parsknął brunet na co Zuza posłała mu znaczące spojrzenie.

- Ał! - Krzyknęła Łucja i szybko wstała.

- Nie wydzieraj się. - Upomniała ją brunetka.

- Ale oni się szczypią! - Pokazała na Piotra i Edmunda.

- Ej zostaw mnie! - Piotr również wstał krzycząc do Edmunda i stanęłam obok niego.

- Odbiło ci czy co? - Edmund spojrzał na brata.

- Słuchajcie możecie się... - Brunetka wstała z ławki. -  Co to jest? - Edmund wstał za nią, takim sposobem stałam pomiędzy Edmundem i Piotrem a za nim Łucja i Zuza.

- Coś jakby magia. - Najmłodsza Pevensie się uśmiechnęła i nagle zaczął wiać wiatr i pociąg zaczął pędzić. A inne osoby ze stacji zaczeły znikać.

- Szybko złapmy się za ręce. - Zuza spojrzała w naszą stronę na co złapałam ciepła i sporo większą dłoń Piotrka na co ten się uśmiechnął. A drugą złapałam Edmunda.

  Nagle ze ścian stacji zaczęła spadać płatami farba a po tem cegły. Domyślałam się co się dzieje. Zaczęliśmy się rozglądać a po chwili nic nie było ze stacji. Staliśmy w jaskini na pięknej plaży na której wyszliśmy. Spojrzałam na Piotra którego nie wiedząc czemu trzymałam dalej za rękę.

The lion daughter Where stories live. Discover now