Rozdział V | Tajemnice

300 20 5
                                    

Ambroży Kleks

Nie chciałem nawet myśleć o tym, że moja córka już jutro powróci do świata realnego. Ta myśl sprawiała, że serce zaczęło mi ściskać z niepokoju. Przez te dni w Krainie Bajek zatraciłem się w chwilach szczęścia, zapominając, że nasza czasowa rozłąka zbliża się ku końcowi. Teraz, gdy zbliżał się moment pożegnania, smutek opanowywał moje serce.

Czułem, jakbym znów tracił kawałek tego, co spowodowało, że moje życie nabierało barw. Uniosłem dłoń, aby przetrzeć łzę, która ukazała się w moim oku. Nie zamierzałem ukrywać przed Arianą swojego smutku. Przyszedłem do jej pokoju, gdzie leżała na łóżku i czytała książkę. 

— Karmelku — szepnąłem, starając się ukryć uczucie smutku w moim głosie. Jednak nawet moje starania nie zdołały zakamuflować łzy, która spłynęła mi po policzku.

Ariana odłożyła książkę, spojrzała na mnie z troską w oczach. Wstała z łóżka i podeszła blisko.

— Tato, co się dzieje? — zapytała delikatnie, choć domyślała, co mi chodziło po głowie. 

Przytuliłem ją mocno do siebie. Poczułem jej obecność i ciepło, które ogarnęło mnie. Nie zdołałem się powstrzymać. Uroniłem kilka łez. Mimo że w Krainie Bajek nie będę sam, bardzo bolała mnie świadomość, że jedenastolatka wraca do Anny i Ady. 

— Musisz wiedzieć, że... że nie chcę, abyś wracała do świata realnego — wyznałem, czując ciężar niepewności. — Boję się, że te wspomnienia, te magiczne chwile, zaczną się zacierać, a rzeczywistość znów stanie się szara. To jak strach przed utratą tego, co najpiękniejsze — dodałem. 

Sięgnęła po moją dłoń i delikatnie ją ścisnęła.

— To zrozumiałe. Ale pamiętaj, że nasze serca pozostaną ze sobą złączone. To nie koniec przygód, ale nowy rozdział, który wpisujemy w nasze życie — rzekła z uśmiechem. — Poza tym będę do ciebie wpadać z Adą czasami. Nie zapomnimy o tobie. 

Usłyszałem te słowa z ulgą i wdzięcznością. Ariana potrafiła dostrzec jasne strony, nawet w najtrudniejszych chwilach. Jej obecność dawała mi poczucie wsparcia i nadziei na przyszłość.

— Wiesz, że Serdel będzie tęskniła? 

— Ja też będę tęskniła za tobą i za moją siostrzyczką, ale teraz nie czas na smutki. W końcu to mój ostatni dzień w Krainie Bajek. 

— Masz rację, karmelku. 

— To dobrze, że mi przypomniałeś. Dlaczego mnie nazywasz karmelek? — zadała pytanie, ledwo powstrzymując od śmiechu. 

Spojrzałem na Arianę z uśmiechem i delikatnie poprawiłem jej kosmyk włosów, który opadł na czoło.

— Amelia uwielbiała karmel... Jadła zawsze takie małe cukierki, które miały nazwę karmelki. Były małe, słodkie. Kiedy ty się urodziłaś, twoja matka zaczęła pieszczotliwie nazywać "karmelek" — wyjaśniłem, patrząc jej prosto w oczy. — Była zachwycona tobą i uważała cię za słodką i kochaną istotkę. 

— Nigdy nie wiedziałam, że moje przezwisko ma takie urocze pochodzenie. Cieszę się, że mogę być dla ciebie tak ważna — powiedziała, obejmując mnie delikatnie.

— Jesteś dla mnie najważniejsza — poprawiłem ją. — I tak samo Serdel. Wy obie jesteście moimi skarbami. 

Chciałem spędzić ten dzień w inny sposób. Pragnąłem każdy mój krok realizować nie tylko z Arianą, a także z Serdel. Byliśmy rodziną. Byliśmy jednością. 


Rozmyślając o tym, jak bardzo cenne są dla mnie te chwile spędzone z moimi córkami, postanowiłem poświęcić ten dzień na pełne rodzinne wspólne doświadczenia. Spakowaliśmy piknikowe kosze i udaliśmy się do ogrodu. 

✨Moja bajka | Akademia pana KleksaWhere stories live. Discover now