Rozdział 13

193 10 12
                                    

*Tony*

Zmierzałem w stronę domu Petera. Razem z drużyną postanowiliśmy, że bez sensu iść całym zespołem, ja też tak uważam. Byłoby zbyt duże zamieszanie. Kiedy ja będę przesłuchiwać Młodego, oni będą szukać naszej uciekinierki. Choć wziąłem ze sobą Kapitana, tak na wszelki wypadek, stoi na czatach. Stanąłem przed windą i z niecierpliwością na nią czekając zagłębiłem się w moich myślach. Czemu Pajęczak nic mi nie wspomniał , że zna niebiesko-włosą? Może wie gdzie ona jest? W myślach zadawałem sobie mnóstwo pytań, i chciałem poznać odpowiedzi. Z transu wyrwał mnie głośny dźwięk skrzypiącej windy. Przekroczyłem jej próg i wcisnąłem piętro trzecie. Po wjechaniu na górę od razu skierowałem się w stronę mieszkania. Zawitałem pod jego drzwiami i zadzwoniłem. Nikt nie otwiera, ponownie nacisnąłem dzwonek...Nic! Nikt nie odpowiada, zirytowałem się. Postanowiłem dzwonić bez przerwy, aż ktoś raczy tu przyjść. Wreszcie w otwartych drzwiach ujrzałem dziewczynę, z długą koszulką do kolan z napisem "IRON MAN". Zaśmiałem się w duchu...A tak w ogóle , to co ona tu robi? Czy pomyliłem mieszkania? To na pewno nie jest ciocia Pajączka. Może to jego dziewczyna? Nie wspominał , że ma jakąś. Do tego moją fankę... Głowiłem się nad tym, ciągle patrząc na jej ubranie. Po chwili skierowałem wzrok na jej twarz i wtedy nasze oczy spotkały się. Czekaj... nie mów...to Brooklyn?! Ona, ujrzawszy moją twarz oniemiała. Zanim zdążyłem coś powiedzieć, Małolata zatrzasnęła mi drzwi przed nosem. Zawiesiłem się na chwilę...Czemu nie rozpoznałem jej na początku? Może przez jej zaspaną twarz i burzę na głowie...Albo przez tą koszulkę, uśpiła moją czujność. Włączyłem komunikator i skontaktowałem się z Mrożonką.

-Jesteś?

-Tak, co się dzieje?- zapytał skołowany Kapitan

-Znalazłem naszą zgubę...

 *Brooklyn*

Obudził mnie ciągły dzwonek do drzwi. Cała zaspana i rozczochrana wstałam z łóżka i poszła otworzyć. Gdy to zrobiłam ujrzałam zmieszaną i zdziwioną twarz Tonego Starka. Zamarłam na chwilę...otrząsnęłam się i jak błyskawica zamknęłam się na cztery spusty.

-Co on tu robi?!-zapytałam sama siebie. Muszę znaleźć Petera. Pędem pobiegłam do salonu.

-Pete!-tu go niema.-Peter, gdzieś się podział!?-wołałam na cały głos. Natychmiast zmierzyłam do jego pokoju.  Wparowałam do środka i zastałam go w mokrych włosach i bez koszulki, na ten widok zarumieniłam się cała. Ekspresowo odwróciłam się do drzwi i je zamknęłam. Z powrotem obróciłam się do mojego przyjaciela, który był już w ubraniu. Spoglądał na mnie pytającym wzrokiem.

-Mamy kłopoty!-byłam zestresowana i nie wiedziałam co mam robić. Łaziłam w tą i we w tą. Wszystko wokół mnie zaczęło się unosić, nie panowałam nad emocjami. Unosząca się książka, walnęła mnie w czoło. Zabolało. Złapałam się za nie, z powodu bólu.

-Wszystko dobrze?!- ruszył w moją stronę. W drodze do mnie, Peter dostał w twarz... poduszką.....

-Ale szczęściarz.- mruknęłam. Po moich słowach zaczęliśmy się śmiać. Po chwili wszystko opadło na ziemie robiąc nie mały hałas. Wtedy odzyskałam poczucie rzeczywistości. Moja mina zrobiła się poważna, i znowu troszkę panikowałam.  

-Pete. Jest mały problem.-oznajmiłam.

-Jaki? Co się dzieje?-zapytał z ciekawością, ale też ze zmartwieniem na twarzy.

- Bo zanim tu wparowałam i dostałam książką w łeb. Poszłam otworzyć drzwi, bo ktoś się bardzo dobijał, no i wtedy jak to zrobiłam, stał tam facet. Na początku go nie rozpoznałam, ale po chwili zdałam sobie sprawę ,że to był Stark! Może dowiedzieli się, że się znamy?! A teraz wtopa, bo mnie widział!-mówiłam to mega szybko i bez zastanowienia, wszystkie moje obawy wypowiadałam na głos. Nieoczekiwanie Peter odezwał się i spojrzał mi w oczy.

Brooklyn: Wybranka perły/Avengers_H2O_Wystarczy kroplaTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang