Prolog

4 1 1
                                    

Wokół mnie znajdowali się tańczący ludzie. Poruszali się w rytm muzyki puszczanej przez zatrudnionego DJ'a. Ocierali się o swoje spocone ciała, mieszając między sobą zapach papierosów, alkoholu i mocnych perfum. Wyśpiewywali słowa piosenki, które wydawały mi się jedynie plątaniną nie do odszyfrowania.

Zamknęłam oczy i uniosłam głowę do góry. Ciężko oddychałam, znajdując się pośrodku wielkiego parkietu. Widziałam czarny obraz, przez który migotały światła o wielu kolorach.

— Aurora, do dna!

Nie poruszyłam się na znajomy głos, wypowiadający moje imię. Nie otworzyłam oczu, na oślep sięgnęłam po kieliszek z alkoholem i przyłożyłam go do ust. Jego zawartość zapiekła moje gardło.

— Poprosimy jeszcze jednego! — krzyknęła do barmana.

Powoli uniosłam powieki. Zanim cokolwiek dostrzegłam, pomrugałam kilka razy. Obraz przestał być rozmazany. Siedziałam przy barze, przede mną stało kilka shotów, a za ladą krzątało się kilku mężczyzn, którzy mieszali ze sobą napoje, przygotowując drinki.

Odwróciłam się w bok, a potem dostrzegłam obok siebie najlepszą przyjaciółkę. Zmarszczyłam brwi i odchrząknęłam. Zwróciła na mnie uwagę i podała butelkę wody, którą od razu chwyciłam.

Na raz wypiłam jej niemal całą zawartość. Dłonią przetarłam usta, a potem z delikatnym trzaskiem położyłam butelkę na blat.

To nie Carla przed chwilą dawała mi shoty. To nie jej głos słyszałam. Traciłam kontakt z rzeczywistością, nie wiedziałam, co właśnie miało miejsce. Nawet jeśli wypiłam tak mało. To, co działo się pięć minut temu, pamiętałam jak przez mgłę. Co dziwne, podobał mi się taki stan. Czułam się swobodnie, jakbym mogła zrobić wszystko, co przyszłoby mi do głowy, bez chwili zawahania. Zdobyłam odwagę i pewność siebie, których przez całe życie mi tak cholernie brakowało.

— Wracajmy, Aurora — powiedziała Carla, a potem delikatnie objęła palcami moje ramię.

Dziewczyna pomogła mi wstać z wysokiego taboretu, a ja cicho się zaśmiałam. Nie wiedziałam z czego. Pewnym krokiem kroczyłam tuż u jej boku aż do wyjścia z klubu. Nie chwiałam się, nie kręciło mi się w głowie, nie czułam, że byłam pod wpływem alkoholu. Lub jakiegoś innego gówna.

Zachichotałam, gdy opadłam na skórzany fotel na tylnym siedzeniu czarnego samochodu. Carla nawet się nie kłopotała, żeby zapiąć mi pas lub jakkolwiek zabezpieczyć przed możliwą śmiercią. Nie wyglądała na zadowoloną, co było śmieszne, bo kim ona była, żeby się tak zachowywać i obrażać przez to, co robiłam.

Przeniosłam wzrok przed siebie. Na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech, gdy za kierownicą nie dostrzegłam mojej przyjaciółki, a mężczyznę z tatuażem na karku, przedstawiającym węża. Nie znałam go. I nie sądziłam, że ktoś taki jak Carla także.

— Nie wiedziałam, że mamy tutaj takiego przystojniaka, inaczej ubrałabym się stosowniej — przyznałam głośno. W przednim lusterku ujrzałam zaciekawiony wzrok chłopaka, który patrzył wprost na mnie. O mój boże, jaki on był przystojny. — Lub niestosowniej — zaśmiałam się. Posyłając nieznajomemu ostatnie spojrzenie, opadłam na fotel.

Albo jakkolwiek byś tylko chciał.

Reasons Why I Hate You || Reasons Why #1Where stories live. Discover now