Rozdział I

2.5K 271 32
                                    

Rozdział I

Ken

W słuchawkach rozgrzewał mnie ciepły głos Shaddixa, mocne uderzenia gitary napędzały moje nogi do szybszego ruchu. Było cholernie zimno, para którą wydychałam niemal owijała mnie kokonem, gdy biegłam. Nie powinno mnie to nawet dziwić biorąc pod uwagę, że dopiero przed chwilą wzeszło słońce. Ale moje ciało już zaczęło się pocić i to ledwie po przebiegnięciu dwóch przecznice od domu. Biegłam rozglądając się dookoła i uśmiechając do nieszczęśliwców, którzy podobnie jak ja wstawali bladym świtem. Od zawsze nienawidziłam tych porannych godzin, ale i tak niemal codziennie zrywałam się z pierwszym budzikiem. To był dobry nawyk z tego co wiedziałam. Coś o łamaniu schematów, walką z własnymi słabościami i coś tam innego. Dlatego mimo niskiej temperatury nie darowałam sobie porannego joggingu. Wystarczająco folgowałam sobie w zimie, już się o tym przekonałam. Gdy wczoraj chciałam włożyć jedne ze swoich jeansów musiałam zapinać je leżąc płasko na podłodze. To efekt Charlie, byłam tego pewna. Moja najlepsza przyjaciółka uśpiła moją czujność zajadając się słodkościami i słonymi przekąskami jakby to był nowy sport olimpijski, a ja wcale nie byłam daleko za nią w tym. Charlie jednak miała powód, wymówkę czy usprawiedliwienie – zwał jak zwał. Była w ciąży, a ja zdecydowanie nie. Zanim ta myśl mogła na dłużej zagościć w mojej głowie, moja uwaga skupiła się na radiowozie przejeżdżającym obok. Przysięgam, nie miałam ani sił ani ochoty użerać się teraz z Tuckerem. Szeryf był jak wrzód na tyłku dla całego miasta. Auto zwolniło, na co poczułam nieprzyjemny ścisk w żołądku. Szyba zsunęła się w dół, a ja uparcie utkwiłam wzrok przed sobą lekceważąc kierowcę. To nie było moje normalne zachowanie. Zazwyczaj lubiłam ludzi, wszystkich tak ogólnie. Starałam się jedynie unikać osób, które powodują mój stres lub strach. Tego ostatniego cholernie nie lubiłam czuć. Mimo braku chęci do rozmowy ściszyłam muzykę w słuchawkach, by przygotować się na to co miało paść. 

- Cześć, Ken.

Odetchnęłam z ulgą i delikatnie zwolniłam posyłając uśmiech kierowcy.

- Cześć, Tom. Co tu robisz?

Tom Butler był chyba jednym z nielicznych policjantów, których szczerze lubiłam. Młody, ambitny i cholernie uczciwy. Przypominał mi swojego ojca, który przez wiele lat pełnił funkcję szeryfa w Waverley. Gdy byłam dzieckiem, jako jedyny miał odwagę zwracać mi uwagę. A gdy miałam siedemnaście lat i zdecydowanie zbyt ciężką stopę,  złapał mnie na przekraczaniu prędkości i wlepił mandat nie patrząc na moje nazwisko. To się może wydawać dziwaczne, ale szanowałam go przez to jeszcze bardziej.

- Robię ostatni patrol i wracam do domu po nocce. A ty naprawdę nie masz nic lepszego do robienia o szóstej rano?

Zaśmiałam się na jego krzywą minę, ale biegłam dalej w równym tempie. Co innego miałam robić? Mogłam jedynie wylegiwać się dłużej w łóżku lub patrzeć w telewizor. A odkąd pamiętałam nie potrafiłam tego robić długo. Moja mama była pewna, że mam babunia sądziła, że mam ADHD, ale rodzice nigdy nie chcieli tego zweryfikować. Mieszkałam sama i choć uwielbiałam swój dom, to jednak ostatnio coraz częściej znajdowałam sobie zajęcia poza nim. Może powinnam sobie sprawić psa? Na tę myśl lekko uśmiechnęłam się wspominając Kirę, dobermana Charlie. Ten pies był słodki, nawet jeżeli jego szczęka wywoływała lekkie ukłucia strachu.

- To dobre dla zdrowia, Tom – powiedziałam zerkając na niego z boku. – I kondycji.

- Czy to przytyk?

Wiele osób traktowało Toma jak niedoświadczonego nowicjusza. Do tego mężczyzna przez większość czasu zachowywał poważny wyraz twarzy czym jak wiedziałam wielokrotnie narażał się na żarty swoich starszych kolegów. Ale ja przez ostatnie kilka lat poznałam go na tyle dobrze, by wiedzieć, że pod tą powłoką kryje się wspaniały facet. Zabawny, zdystansowany i lojalny. Był dla mnie jak młodszy brat z innym zestawem genów. 

Grimm Reapers MC #6 Joker | ZAKOŃCZONEWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu