Rozdział 32

3.5K 109 61
                                    

Dylan

Wróciłem do domu przed dziewiętnastą. Pierwsze co zrobiłem, to nie oglądając się za siebie, poszedłem do sypialni, gdzie myślałem, że zastanę Clare. Jakie było moje zdziwienie, gdy nie znalazłem jej w moim łóżku. Zszedłem na dół, nasłuchując, ale w domu panowała cisza. Wkroczyłem do salonu pewnym krokiem i zerknąłem na kanapę.

Clara leżała zwinięta w kłębek na poduszkach. Miała na sobie moją bluzę, która wisiała na niej jak worek.

Była piękna.

Kucnąłem na podłodzie i delikatnie odgarnąłem jej włosy z twarzy, a następnie czule musnąłem czoło. Na jej twarzy zauważyłem zaschnięte łzy, co świadczyło o tym, że musiała płakać, gdy wyszedłem. Zacisnąłem zęby z bezsilności.

Nie wiedziałem co mógłbym zrobić, aby pomóc jej zapomnieć. Byłem świadomy, że moja dziewczyna potrzebuje czasu i zamierzałem przejść z nią przez to, ale nienawidziłem patrzeć na jej cierpienie.

Zająłem miejsce obok, kładąc dłoń na jej ramieniu. Potrzebowałem czuć ją blisko.

Następnie wyciągnąłem telefon i wybrałem numer przyjaciela. W weekend miałem jechać z chłopakami na nasz coroczny wypad i w tym roku padło na Vegas. Jednak w tej chwili ten cały wyjazd był ostatnią rzeczą na jaką miałem ochotę. To miał być pierwszy raz, kiedy rezygnuje.

- Dylan? – Stłumiony głos rozbrzmiał po drugiej stronie słuchawki. W tle grała głośno muzyka, przez co z ledwością słyszałem przyjaciela.

- Słuchaj...

- Poczekaj, wyjdę na zewnątrz. – Przerwał mi. Krzyknął coś do innej osoby, a po chwili muzyka ucichła. Przetarłem zmęczoną twarz, czując jakby w ciągu doby przybyło mi kilka lat. – Stęskniłeś się już? Bez obaw, już za kilka dni się widzimy.

Roześmiał się, a ja mimowolnie uniosłem kąciki ust.

- Właśnie dzwonię w tej sprawie.

- Rozmawiałeś z Tristanem? – Wtrącił. – Przysięgam, że to był jego pomysł!

Ściągnąłem brwi.

- Jaki pomysł?

- No z klubem ze striptizem. – Westchnął. – Naprawdę próbowałem wybić mu ten pomysł z głowy. W końcu wiesz, ile Blair dla mnie znaczy i nie zasługuje na takie traktowanie.

Zadrwił.

- Uwielbiasz ją.

- Tak jak Melissę. – Dociął mi. – Szkoda, że po kumplu nie można. Gdzie znajdę drugiego takiego anioła?

- W piekle, Ryan.

- Piekielny anioł. Podoba mi się. – Zaśmiał się. – Dobra, koniec żartów. W sensie ten klub ze striptizem nie był żartem. Tris naprawdę chce tam iść. Powiedział, że Blair go wkurwia i musi się odstresować. – Ktoś kto nie znał Ryana tak dobrze jak ja, mógł pomyśleć, że jest pijany, ale nie. To był po prostu Ryan. Buzia mu się nie zamykała i czasem wydawało mi się, że on nigdy nie dorośnie. – Tris wspominał, że z kimś się spotykasz, ale to chyba nic poważnego, nie?

- Nie jadę do Vegas.

Po drugiej stronie zapanowała cisza. Słyszałem oddech przyjaciela, którego mózg teraz pracował na najwyższych obrotach.

- To wolisz Los Angeles? Zostało jeszcze kilka dni, ogarniemy wszystko.

- Nie, Ryan. – Mruknąłem. – Nie jadę ani do Vegas, ani do Los Angeles. W tym roku muszę zrezygnować.

Beauty and the Beast Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz