Rozdział XVI

11 3 0
                                    

Astrid leżała na łóżku, wspominając słowa zrozpaczonej Hilde:

„Każda matka pragnie bliskiego kontaktu ze swoim dzieckiem. Bez względu na to, czy jest ono po stronie dobra, czy zła. Pomimo ogromnego żalu, jaki żywiłam do syna, tęskniłam."

Zmagała się z bezsennością, przez którą noc stała się udręką. Rozmyślała o niepewnej sytuacji Brynjolfa, nie mając pojęcia, w jakim niebezpieczeństwie się znalazł. Wychodziła do kuchni co chwilę, żeby sprawdzić, czy za oknem nastał już świt, a gdy wracała do sypialni, na próżno spodziewała się zastać w niej Brynjolfa. Miała nadzieję, że aresztowanie to tylko sen, z którego się za chwilę wybudzi.

Nie wiedziała, która jest godzina i ile czasu spędziła na spacerach pomiędzy sypialnią a kuchnią. Znów dopadły ją myśli o podróży do Rykinsrik.

„Jak będzie wyglądało nasze spotkanie? Mam go powitać z radością, czy okazywać mu złość i rozczarowanie? Czego mogę się spodziewać po tym spotkaniu?" – Zadręczała się, przez co aż do świtu nie zmrużyła oka. Z ledwością doczłapała do kuchni, ciągając ciężkie stopy.

– Dzień dobry – przywitała się ochrypłym, zmęczonym głosem.

– Dzień dobry. – Hilde zwróciła się do Astrid czule, kiedy dostrzegła jej zmęczenie. – Spałaś, choć odrobinę moje dziecko?

– Nie.

– Astrid, Brynjolf jest silnym mężczyzną i uważam, że sobie poradzi w każdej sytuacji. Wyciągniesz go stamtąd, tak czuję – pocieszała, widząc, jak Astrid przeżywała rozłąkę.

– Bardzo bym sobie tego życzyła. – Uśmiechnęła się smutno, otulając ramiona chustą, podarowaną przez Hilde.

„W jego rękach spoczywa los Heimur" – pomyślała Astrid.

– Spójrz, syn Frigjold przyjechał, jak obiecała – wskazała palcem w stronę okna – lecz zanim wyjedziesz, wypij ten napar. Przez wiele godzin nie poczujesz zmęczenia.

Hilde wręczyła Astrid kubek z ochłodzonym naparem, przygotowanym zawczasu.

– Dziękuję. – Opróżniła zawartość kubka, a gorzki smak wykrzywił jej twarz.

– Astrid?

– Tak?

– Uważaj na siebie.

Przez chwilę wydawało jej się, że Hilde chciała coś jeszcze dodać, ale milczała z pustką w oczach. Astrid uśmiechnęła się, chcąc nieco rozładować niezręczną atmosferę.

– Uważaj na Slode. O cokolwiek zapyta, nie mów prawdy. Rozumiesz?

– Ale...

– Rozumiesz? – powtórzyła.

– Tak – przytaknęła, zastanawiając się, dlaczego Hilde kazała jej kłamać.

Zarzuciła na głowę kaptur, naciągnęła na dłonie skórzane rękawiczki i przełożyła torbę przez ramię, a następnie opuściła dom Hilde, żegnając się z nią. Spojrzała na Slode, siedzącego na wierzchowcu, ale nie wyglądał tak majestatycznie, jak Brynjolf.

– Zapraszam panienkę! Zapraszam! – Uśmiechał się szeroko pyzatą twarzą, szczerząc zaniedbane zęby i podając jej brudną dłoń. Był miły, choć nie zachęcał wyglądem. Niechlujnie posklejane kosmyki długich do ramion, blond włosów wisiały nad jego twarzą.

– Dziękuję. – Sama dosiadła konia i z niechęcią objęła pas Slode. Śmierdział nawozem, przez co z trudem łapała każdy kolejny oddech.

„Koszmar, ale nie mam innego wyjścia."

Sługa Ciemności TOM 1 [ZOSTANIE WYDANY 2025]Where stories live. Discover now