≈<1>≈

1.4K 33 6
                                    

Pewnego dnia do przedszkola przyjechało dwóch panów policjantów i jakaś pani. Nie zaciekawiło mnie to i wróciłam do dalszej zabawy z koleżanką. Bawiliśmy się właśnie lalkami, gdy podeszła do nas pani przedszkolanka.
-Hailie. Chodź ze mną.
Posłusznie wstałam i poszłam, za panią Lilianą. Podeszliśmy do policjantów po czym jeden z nich kucnął tak aby być na moim poziomie.
-Hailie, przykro mi to mówić ale twoja mama i babcia, zginęły w wypadku.
Zmarszczyłam brwi, a po chwili moje oczy zaszły łzami.
Niby miałam tylko 4 lata ale jak na swój wiek byłam bardzo mądra.
-A-ale jak to?- Powiedziałam i po chwili wybuchłam płaczem.
Pani Liliana przytuliła mnie i wytłumaczyła mi, że mam 5 braci w innym stanie. Powiedziała mi również, że dwóch z nich przyleciało po mnie i za kilka minut będą na miejscu.
Chciałam zadać jej jakieś pytanie ale akurat wtedy drzwi od przedszkola się otworzyły a w nich stanęło dwóch mężczyzn. Jeden z nich był w garniturze a drugi był blondynem ubranym w czarne jeansy i tego samego koloru koszulkę.
Podeszli do nas po czym oboje przywitali się z wszystkimi dorosłymi w tym pomieszczeniu, następnie skanując mnie wzrokiem blondyn uśmiechnął się do mnie po czym mnie objął.
-Cześć malutka, jestem Will i jestem twoim starszym bratem. A to jest Vince.- Wskazał na drugiego mężczyznę.- Który również jest twoim bratem.
-Dzień dobry. J-ja jestem Hailie.- Powiedziałam cichutko lekko onieśmielona.
Ten starszy chyba Vince podpisywał jakieś papiery z tą panią która przyjechała tu z policjantami. Za to pan Will wziął mnie na ręce i zaczął nieść w stronę jakiegoś auta. Nie znałam się na markach ale ono wyglądało jak jakaś limuzyna.
Gdy drugi mężczyzna wrócił usiadł z przodu na miejscu pasażera a ja z tym pierwszym usiedliśmy z tyłu na wygodnych kanapach. Całe szczęście nie musiałam już jeździć w foteliku.
-No słodziaku, przed nami długa droga, więc jeśli chcesz możesz się zdrzemnąć.- Powiedział uśmiechając się blondyn, w momencie w którym zobaczył jak ziewam.
Lekko pokiwałam głową i oparłam głowę o szybę ale po chwili zdałam se sprawę, że nawet jeśli mamy gdzieś jechać to muszę mieć swojego misia, bo bez niego nie zasne.
-Gdzie my jedziemy?- Zapytałam cichutko.
-Na lotnisko. A później lecimy samolotem do Pensylwanii, ponieważ tam mamy dom.
-A moje rzeczy?- Zapytałam jeszcze ciszej.
-Wiekszość ubrań i zabawek kupimy ci na miejscu. Ale kilka zabraliśmy z twojego domu.
-A mój misiu?
-Taki brązowy z czerwoną wstążką?- Energicznie pokiwałam głową bo to właśnie o niego mi chodziło.- Jest w walizce w bagażniku. Chcesz go teraz?
Lekko pokiwałam głową. A po chwili samochód się zatrzymał, ten starszy wysiadł i po chwili wrócił z moim pluszakiem.
-Dziekuję panu.- Powiedziałam gdy podał mi zabawkę.
-Nie mów do mnie ani do Willa na pan. Jesteśmy rodziną, mów mi Vince.- Powiedział łagodniejszym tonem niż wcześniej.
Pokiwałam tylko głową a po chwili znów oparłam się o szybę i z moim misiem już po kilku minutach spałam.
Obudziłam się czując jak ktoś mnie przenosi a do tego jestem w coś owinięta.
Okazało się, że był to kocyk, a ja byłam na rękach Willa, który dopiero po chwili zobaczył, że się obudziłam.
-O, kruszynka wstała. Idź jeszcze spać. Zaraz wejdziemy do samolotu a ta podróż będzie jeszcze dłuższa.
-Już nie chcem.- Odpowiedziałam i chciałam wstać na co po chwili Will mi pozwolił i moje stopy zderzyły się z podłogą na lotnisku. Brat chwycił mnie za rękę po czym ruszył ze mną w jakimś kierunku. Odwróciłam się i zobaczyłam mojego drugiego brata który szedł wgapiony w telefon.
-Vince chodź popilnuj Hailie, ja idę załatwić pilota.
Starszy brat po chwili podszedł do mnie i wymienił się z bratem tak, że teraz on trzymał mnie za rękę a Will zniknął gdzieś w tłumie.
Vince zdążył już schować telefon do kieszeni a ja w tym czasie znowu zrobiłam się bardzo śpiąca.
Oparłam głowę o jego ramię, czując po chwili jak bierze mnie na ręce i kładzie sobie na kolana. Przez co było mi wygodniej. A po chwili już całkiem zasnęłam.
Znów obudziłam się czując nagłe uderzenie zimna. Bardzo rozbolała mnie głowa. Przez co szybko podniosłam się do pozycji siedzącej i zaczęłam trzymać się głowy w miejscu którym mnie bolała.
-Co się stało? Coś cię boli?- Zapytał Vince, na którego kolanach byłam.
-Głowa.- Powiedziałam cichutko i nie wiem jakim cudem Vince to usłyszał.
-Spróbuj położyć się jeszcze spać.- Powiedział po czym objął mnie tak abym się położyła.- Głowa pewnie boli cię od zmiany ciśnienia.
Popatrzyłam na niego że zmarszczonym i brwiami. Na co ten lekko się uśmiechnął i tylko pokręcił głową.
-Po prostu idź spać, Hailie.- Powiedział i zasłonił roletę w oknie.
-A gdzie Will?- Zapytałam bo, przecież nigdzie nie widziałam drugiego brata.
-Poszedł do toalety. Dobranoc, droga Hailie.
-Dobranoc.
Zamknęłam oczy ale zanim usnęłam usłyszałam jeszcze kilka słów wymienionych przez Vince'a.
-Co ty ze mną robisz maluchu.
I wtedy zasnęłam.
Po raz kolejny tego dnia się obudziłam. Przetarłam lekko zaspane oczy a gdy je otworzyłam zobaczyłam uśmiechniętego Willa na którym spałam.
-Cześć maluchu. Jak się czujesz?
-Dobrze.- Odpowiedziałam a po chwili zapytałam.- Za ile będziemy?
-Właśnie lądujemy, więc i tak miałem cię budzić żebyś zapieła pasy.- Uśmiechnął się do mnie po czym podniósł i usadził obok siebie na fotelu po czym zapiął mi pas i zrobił to samo obok.
-Gdzie Vince?- Spytałam bo skoro mamy mieć zapięte pasy to on też powinien.
-Zaraz przyjdzie, musiał iść coś załatwić.
Pokiwałam głową. I chciałam zapytać czemu nie ma zapiętych pasów tak jak my ale akurat wtedy przyszedł i usiadł z mojej lewej strony czyli tak, że teraz siedziałam pomiędzy nimi.
Zapiął pas patrząc przed tym czy mój napewno jest zapięty.
-Ile macie lat?- Zapytałam po chwili, bo wsumie wyglądali na dużo starszych ode mnie.
-A do ilu umiesz liczyć?- Zapytał Vince.
- Do 1000!- Odpowiedziałam i widziałam, że chłopcy byli lekko zaskoczeni.
-Ja mam 28, a Will 24.
Pokiwałam głową.
-To dużo.
Chłopcy tylko się uśmiechnęli nie komentując moich słów.
W tym czasie usłyszeliśmy z głośników na pokładzie, że wylądowaliśmy. Powiedziała to ta miła pani, która wcześniej pytała mnie też o np jedzenie na co leciutko ją zbywałam. Oczywiście w miły sposób ale nie miałam apetytu. Byłam wcześniakiem i strasznym niejadkiem.

∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆
Hejka kochani!
Także to pierwszy rozdział. Będą się one pojawiać raz w tygodniu ale jeszcze nie wiem w jakiej dni. Będę dawać wam znać.
Mam nadzieję, że się wam spodoba!❤️
Do zobaczenia!!!💋🫶🏼

<1021>

Mała HailieHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin