Rozdział IX

14 3 0
                                    

Oddaj mi swe życie... – Szept niesiony przez echo dudnił w głowie Astrid. – Pragnę twej krwi i ciała... Daj mi je... Daj... Pragnę cię... Pragnę...

Spała w łóżku, które wcześniej należało do byłej żony Brynjolfa, lecz sen nie przyszedł z łatwością i nie należał do najprzyjemniejszych. Po raz pierwszy od lat śniła obrazy potęgujące jej obawy, lęki i strach. Obrzydliwe robactwo, węże oraz pająki wślizgiwały się pod zniszczoną i brudną suknię, w którą była odziana. Insekty pełzały po niej, łaskotały i gryzły nieprzyjemnie.

Nakarm krwią... Oddaj mi się... Pożądam cię... – Głos nie ustawał. W jej nozdrza wbił się ohydnie realistyczny odór rozkładającego ciała lub zwierzęcej padliny.

Próbowała wybudzić się z koszmaru, lecz na dłuższy czas stała się jego zakładnikiem. Chaotycznie przewracała się z jednego boku na drugi, zaciskała pięści na pościeli i przygryzała dolną wargę tak mocno, aż stróżka krwi pociekła z poranionej skóry. Oblał ją zimny pot, który sprawił, że koszula nocna zaczynała się kleić do jej ciała. Mamrotała niezrozumiale.

– Zostaw mnie... Dlaczego wciąż tu jesteś...?! Odejdź! Odejdź! – wrzeszczała donośnie. – Wynoś się! Pozbędę się ciebie, rozumiesz!? Pozbędę!

W pewnym momencie obudziła się z opętańczym krzykiem, budząc śpiącego za ścianą Brynjolfa, który natychmiast przybiegł do jej pokoju. Początkowo myślał, że najemnicy jakimś cudem wdarli się do jego posiadłości, lecz widząc ją zapłakaną i przerażoną, z trudem łapiącą oddech, zrozumiał, że jedynie śniła koszmary.

– Astrid, spokojnie, to zły sen. Tylko zły sen. – Powtarzał, próbując ją uspokoić. Wciąż zanosiła się od płaczu, nie mogąc go w żaden sposób opanować.

– To nie był zwykły sen! – Zacisnęła mocniej pięści na kołdrze. – Garm tu był. Jestem pewna. Nasłał na mnie hordy obrzydliwych insektów, węży i pająków!

Remedium. – Przyłożył palec do jej poranionych ust, chcąc uleczyć skaleczenie. – On cię nie skrzywdzi, dopóki jesteś pod moją opieką – zapewniał.

– Nie masz takiej pewności!

Rzeczywiście, nie miał. Sam ledwie kontrolował poczynania demona, a ostatnimi czasy coraz częściej zwracał się do Garma po możliwość zawarcia kolejnych paktów, które niszczyły moralność i sprawiały, że jego serce stawało się nieczułe i zimne.

– Nigdy nie czułam takiej ilości skumulowanego zła, to było przerażające! – Próbowała złapać oddech i otrzeć łzy.

Niechętnie przyznał Astrid rację. Demon był niebezpieczny, zwłaszcza dla otoczenia i zaczynał rozumieć, że prędzej czy później nie będzie w stanie kontrolować zła. Z jednej strony obsesyjnie pragnął władać magią zniszczenia, z drugiej tracił zaufanie do swego demonicznego spiritus movens.

– Jestem taka zmęczona... – Oddychała ciężko.

– Rzucę na ciebie zaklęcie, abyś mogła spokojnie zasnąć i zawołam służącą, nie możesz spać w przepoconej koszuli nocnej. Zaziębisz się. Powiedz, boli cię coś?

– Kłuje mnie w piersi, a głowa pęka od migreny...

Var tyst. – Padło zaklęcie.

Zaczynał poważnie żałować, że zabrał ją ze sobą do świata Infernum. Gdyby tylko mógł cofnąć czas. Podejrzewał, że Garm manifestował swoją obecność w snach Astrid, ponieważ z jakiegoś powodu pragnął ją dopaść. Wiedział, że to kwestia czasu, kiedy ją skrzywdzi.

Sługa Ciemności TOM 1 [ZOSTANIE WYDANY 2025]Where stories live. Discover now