|Prolog|

9 1 0
                                    

======================================

Długo wyczekiwany koniec roku szkolnego nareszcie nadszedł. Początek lata jak i również wakacji dla uczniów wszelkich szkół zapowiadał się wyjątkowo obiecująco w mieście Keld Vill. Wreszcie będzie można spać do której się zechce, robić swoje ulubione rzeczy nie martwiąc się czy praca domowa została odrobiona albo czy pani od fizyki będzie w dobrym humorze aby uniknąć niezapowiedzanej kartkówki i kolejnej jedynki.

Lecz tak czy inaczej nadal trzeba będzie mieć się na baczności. Miasto Keld Vill zaliczało się do kategorii "trudnych miast". Nie najlepsi mieszkańcy, czasem arogancka i dość wulgarna młodzież, niezbyt dobrze wyglądające ulice, często występowane drobne przestępstwa itd. Ale cóż, nie ma tutaj samego zła. Gdzie nie gdzie można znaleźć bardzo sympatycznych i dobrze cechowanych ludzi, którzy w takich miejscach są bardzo potrzebni a czasem nawet wymagani.

~~~
•23 czerwca•
~~~~~~~~

– Nareszcie!! Woooo! – dał się słyszeć ogromny okrzyk radości rozpromienionej Petry. – Wolność!!

– Ej, nie możnaby trochę ciszej? – spytał Kai z lekko widocznym zmęczeniem na twarzy. – Rozumiem że się cieszysz ale niektórzy są tutaj niewyspani.

– Nie moja wina że telefon ci padł w środku nocy.

– Ale nie musisz aż tak krzyczeć.

– Fakt. – dodała Samantha. – To jakie są plany na czas wolności?

– Ja mam kursy za 2 tygodnie. – odpowiedziała rudowłosa.

– A ja wyjeżdżam do innego kraju. – dodał po chwili chłopak. Sam popatrzyła na nich zrezygnowanym wzrokiem.

– Co? Opuszczacie mnie? Jak możecie. – powiedziała półżartem udając przy tym obrażonom. Po chwili wszyscy się zaśmiali.

– Nie dołuj się Sam. Jak chcesz to możemy się spotkać zanim ja i Kai wyjedziemy. – zaproponowała dziewczyna obejmując czarnowłosą ramieniem.

– Właśnie. Skoro aż tak ci zależy to ja się zgadzam.

– Nie wiem czy to wypali. – dodała. – Moja mama dzisiaj wyjeżdża daleko poza miasto i zostawia mnie i mojego brata samego na ponad trzy tygodnie.

– Przecież nie zburzymy ci hałupy. Przyjdziemy, spędzimy fajnie czas z tobą i Maxem, wyjdziemy. Proste? – spytał chłopak gestykulując przy tym rękami.

– Proste. To może... hm... za tydzień?

– Stoi! A Hiro i Isa też mogą wpaść? – spytała Petra.

– Spoko. Jak się bawić to na całego.

– Ja nie chcę z nią zostać sam! – marudzenie Maxa dało się słyszeć już po przekroczeniu drzwi wejściowych. – No proszę mamo!

– Mówiłam ci już setki razy, że nie mogę odmówić tego zlecenia i to w tak korzystnej cenie. Obiecuję że jak wrócę to spędzimy razem tyle czasu ile będziesz chciał. – pani Miller starała się w jakikolwiek sposób uspokoić dziesięcioletniego chłopca, który nie zamierzał odpuścić.

– Czyżbyś sugerował, że jestem złą starszą siostrą? – spytała szesnastolatka obserwując jak jej brat przylgnął do nogi swojej rodzicielki niczym rzep do psiego ogona. – Przecież nie będziesz głodował ani nie dostaniesz szlabanu... Chyba, że sobie na niego zasłużysz.

– O Sam, dobrze że jesteś. Pomożesz mi z tymi walizkami?

– Jasne. – odłożyła swoje rzeczy na pobliski stolik, wzięła do ręki rączkę jednego z bagaży i obie kobiety zaczęły kierować się do samochodu. – Tylko przywieź moją ulubioną kawę i czekoladę.

– Nie zapomnę, sama mam na nie ochotę. – przyznała otwierając bagażnik i wkładając ciężkie czerwone przedmioty do środka zamykając go. – No, to chyba czas ruszać.

– Czy ktoś będzie do nas zaglądać czy jesteśmy skazani na siebie?

– To drugie. – położyła córce dłonie na barkach. – Jesteś już prawie dorosła oraz bardzo odpowiedzialna, inteligentna i rozsądna jak na swój wiek jak i bardzo silna i odważna jak na swoją płeć. Bardzo ci ufam i wiem że pod twoim czujnym okiem Max jest bezpieczny. – przerwała na chwilę. – Alex byłby z ciebie bardzo dumny.

– Z ciebie też mamo. – przytuliły się nawzajem. – Bezpeicznej drogi.

– Pa mamo!! – Max krzyknął machając jednocześnie do swojej mamy, która wsiadła do samochodu, odpaliła silnik i powoli wyjechała na ulicę znikając za żywopłotem. Samantha przez chwilę jeszcze stała przed domem po czym znów wróciła do domu. – Toooo... co teraz robimy?

– Pfff... tak szczerze to sama nie wiem. Ojciec wróci dopiero na początku sierpnia a mama za plus trzy tygodnie.

– Czyli możemy robić co chcemy?

– Hola hola, z umiarem młody. To że rodziców nie ma w domu nie znaczy że mamy mieć haj lajf. Co jakiś czas będę musiała uzupełniać lodówkę a ty pomożesz mi sprzątać w hałupie.

– Ale ja nie chce!

– Trudno, teraz ja tu rządzę. Ale nie martw się. Na przyjemności też będziesz miał czas.

======================================

《| Wrong House |》 FNaF Story (Pl)Onde histórias criam vida. Descubra agora