Rozdział IV

29 3 0
                                    

Odgłosy sów ukrytych gdzieś głęboko pomiędzy gałęziami wysokich sosen, niosło leśne echo. Sowie pohukiwanie dopełniał kojący szum strumyka i ćwierkające świerszcze pośród dzikich traw. Rozgwieżdżone miliardami gwiazd niebo zdobiły trzy księżyce, krążące leniwie wokoło Heimur. Najdalej oddalony księżyc Falleg reprezentował niewielki punkt, który nie dostarczał zbyt wiele światła w przeciwieństwie do najjaśniejszego z nich - Silfur. Ten księżyc rozpraszał ciemności i prowadził zagubionych podróżników. Pomiędzy nimi nieśmiało dryfował Myrkur, księżyc małych rozmiarów, lecz widoczny wyraźnie gołym okiem.

Astrid wybudziła się ze snu zdezorientowana. Nie wiedziała, gdzie się znajdowała i czy była bezpieczna. Potarła powieki ciężkie od snu i rozejrzała się dookoła. Rozpalone w ognisku drewno trzaskało przyjemnie, niosąc z dymem zapach pieczonych ryb. Rozciągnęła ramiona i nogi, wysuwając się spod przyjemnie ciepłego okrycia, które pachniało dość specyficznie. Nie potrafiła określić zapachu.

– Dobry wieczór... – przywitała się, siadając obok Brynjolfa na powalonym przez burzę pniu.

Nie odpowiedział. Siedział w milczeniu, wpatrując się w kąsające języki ognia.

– Zamierzasz mnie ignorować? Jak długo? – zapytała po chwili.

Wciąż milczał, a ona czuła się niezręcznie.

– Wystraszyłam się...

– Kogo? – zapytał chłodnym tonem.

– Ciebie...

– Skrzywdziłem cię?

– Oczywiście, że nie! – Westchnęła. – Wyglądałeś niezwykle posępnie i przez myśl mi przeszło, że mógłbyś być najemnikiem mojego ojca.

– Ja? – Zdziwił się.

– Kilka tygodni wcześniej wpadłam w zasadzkę pewnego, jak się przedstawił, mnicha i zaoferował mi transport do Eyjafjoll. Miał własny powóz. Zaufałam mu, a okazało się, że mój ojciec wynajął szpiega, aby zwabił mnie podstępem na wyspy.

Zauważył, że drżała z zimna, jej dłonie były wyraźnie zaziębione. Zdjął pelerynę, którą otulił ramiona Astrid. Przeziębienie w takim momencie pokrzyżowałoby im plany. Tymczasem przyjęła jego miły gest niepewnie.

– Gdybym był najemnikiem, nie obudziłbym cię ze snu. – Sięgnął po manierkę z wodą i upił kilka łyków.

– Masz rację, idiotka ze mnie – skarciła się. – Zapomniałam powiedzieć, że jakiś czas temu ojciec zatrudnił szpiega, jednego z najlepszych na Skogar. Wałęsa się za mną i obserwuje. Jednak nigdy mnie nie zwracał siłą do ojca. Myślałam, że to z nim współpracujesz – mówiła o najemniku w sposób wymijający, jakby chciała zachować dla siebie rąbek tajemnicy. – On ma jakiś plan, inny niż mój ojciec.

– Jest tutaj? Nie wyczuwam żadnej energii, prócz twojej. – Rozejrzał się ostrożnie po okolicy.

– Jest. Nie czujesz jego energii, ponieważ nie włada magią. Jego umiejętności opierają się na poruszaniu z nadludzką prędkością, to jego zaleta. Ja natomiast nauczyłam się wyczuwać jego obecność, kiedy gwałtownie wykonuje jakieś ruchy – wyjaśniła, sięgając po manierkę.

– Znasz go osobiście?

– Powiedzmy, że z Vigbjordem łączyło mnie niedojrzałe i naiwne uczucie.

– Teraz rozumiem, dlaczego za tobą podąża, chociaż nie planuje cię wydać twemu ojcu. Musiałby oddać twą rękę innemu. – Podszedł do ogniska, by sprawdzić, czy ryby były gotowe.

Sługa Ciemności TOM 1 [ZOSTANIE WYDANY 2025]Where stories live. Discover now