– A tak. Miał mieć wystawę. Pracował dość długo nad tym projektem. Ale nie wiedziałam, że puszczą to w telewizji. Musiał zrobić naprawdę ogromne wrażenie.

– W każdym razie zacząłem oglądać, bo gość robi świetne zdjęcia. Nawet nie wiesz jakie było moje zdziwienie jak cię na nich zobaczyłem. Nie mówiłaś, że weźmiesz w tym udział.

– Czy to jakiś problem?

– Nie. W żadnym wypadku. To co robisz po za pracą to tylko i wyłącznie twoja sprawa. Tylko z tego co wspominałaś to nie podobno nie bawisz się już w bycie modelką.

– Bo się nie bawię. To była jednorazowa akcja. Po waszych zdjęciach, David zaproponował mi udział w sesji zdjęciowej. Mówiłam mu, że kocham muzykę i postanowił to wykorzystać. Uznał, że to idealnie pasuje do tematu kobiety z pasją. Zgodziłam się. Trochę dodatkowej rozrywki w życiu zawsze mile widziane. Dzięki temu miałam za darmo zajebiste fotki, a on mógł dokończyć projekt.

– A jeszcze ta gitara, a właściwie gitary. Z jedną i drugą ci do twarzy. Umiesz grać?

– Nie. – rzekła szybko. Kłamała. Czułem to, ale skoro nie chciała mówić, to nie zamierzałem ciągnąć jej za język. – Po prostu lubię muzykę i dźwięk gitar, stąd wybór akurat tego instrumentu. W sumie to nie ma o czym gadać. Jak tam nastrój przed koncertem?

– Jak zwykle. Jesteśmy nabuzowani i pozytywnie nastawieni. Granie koncertów i śpiewanie to moje życie. Kocham to robić.

– Cieszę się. Dla mnie moja praca też jest największą miłością. Nie zmieniłabym jej na żadną inną. Wiem jaki jest ten świat. Że dzisiaj jesteś popularny, a jutro już nikt o tobie nie wie. Mimo to lubię to ryzyko.

– Zawsze wiedziałaś, że chcesz iść tą drogą? – postanowiłem wykorzystać chwilę i czegoś się o niej dowiedzieć, bo w gruncie rzeczy w wielu kwestiach ta kobieta była dla mnie zagadką. Cholernie piękną, pewną siebie zagadką.

– Od dziecka towarzyszy mi muzyka. Moi rodzice zaszczepili we mnie tę miłość, a z czasem tata ją we mnie pielęgnował. Zabierał na koncerty, pokazywał to od środka, bo jego firma zajmowała się całym tym przygotowaniem do koncertu. Dbała o oświetlenie, nagłośnienie. Wiesz takie porządkowe sprawy. Dzięki temu współpracował z wytwórniami, poznawał zespoły, piosenkarzy. Wkręcił mnie w ten świat. Chodziłam do szkoły muzycznej, uczyłam się gry na pianinie. Potem wybrałam studia w tym kierunku kompozytorstwa. – oczy jej się świeciły z radości, gdy mi o tym opowiadała. Widać było tą pasję.

– Ciekawe. U mnie też duży wpływ na ścieżkę kariery mieli rodzicie, choć ich zawód ani trochę nie jest powiązany z muzyką.

– Czym się zajmują?

– Są prawnikami. Mają swoją kancelarie tutaj w Tampa. Brat ojca jest prokuratorem. Dziadkowie też zajmowali się sprawami prawnymi.

– To już wiem, do kogo się udać jak będę miała problemy z prawem. – zaśmiała się, a jej melodyjny głos doleciał do każdego zakamarka mojego ciała. – W takim razie jak to się stało, że nie pchali cię na studia prawnicze?

– Początkowo chcieli, ale gdy zobaczyli, że w szkole średniej zdecydowanie bardziej wolę zajęcia artystyczne, to pozwolili mi się w tym rozwijać. Opłacili mi dodatkowe zajęcia muzyczne. Po za tym nie ukrywam, że nigdy nie należałem do grzecznych dzieci. Miałem swoje humorki, odwalało mi. Muzyka mnie ratowała. Słuchając jej uspokajałem się. To też im dało do myślenia.

– Najważniejsze, że nie blokowali ci tego i wspierali. Mogli by ci siłą kazać robić to co chcą. A oni postanowili cię wspierać. Dokładnie jak mój tata.

– A mama? Ona cię nie wspierała? – w momencie uśmiech zniknął z jej ust. Pojawił się grymas.

– Nie chcę o tym mówić. Nie chcę o niej w ogóle rozmawiać. – podniosła głos.

– Spoko. Nie złość się.

– Przepraszam. Nie chciałam na ciebie naburczeć. Po prostu... po prostu na ten temat jestem zbyt trzeźwa. Może kiedyś ci opowiem. A teraz przepraszam, ale muszę iść. Mam jeszcze kilka telefonów do wykonania.

Zostawiła mnie samego przy stoliku. Zjebałem. Ale do jasnej cholery skąd mogłem wiedzieć, że ten temat jest z tych zakazanych. Jakbym wiedział, to nigdy bym nie wspomniał o jej matce. Swoją drogą musiało coś się wydarzyć między nimi, skoro Sky tak zareagowała.

Posiedziałem jeszcze chwilę, po czym wróciłem do apartamentu. Chłopaków nadal nie było, więc zamówiłem jedzenie z dostawą do pokoju. Nie byłem w humorze na wyjście, tym bardziej, że wiedziałem czym by się to skończyło. Wolałem uniknąć porannego kaca i nie musieć wyganiać z pokoju laski, do której z pewnością nie dotarłoby, że to jednorazowy numerek. 

Melodia uczućWhere stories live. Discover now